23.

1.2K 62 34
                                    

Przepraszam, nie miałam zbytnio weny bo moja ukochana kotka  zmarła i jestem załamana :( Taki trochę luźniejszy odcinek ale od następnego mam nadzieję ruszyć z dalszą akcją. (jeszcze go całkiem nie edytowałam więc może natrafić się jakaś literówka). 

Rozdział 23. 

Poranki. 

Wspomnienia Blaise'a 

Blaise miał na sobie jeden z bardzo niewygodnych strojów, w których do chodzenia zmuszała go  matka.  Miał zawsze wyglądając dostojnie,  czy spędza czas w domu, na podwórku czy u kolegi. Miał godnie reprezentować swoją matkę, dlatego przyzwyczaił się do noszenia schludnych koszul, dopasowanych spodni czy spinek w mankiecie, których nie cierpiał. Przyzwyczaił się też do samotności. Matka nie wychowywała syna, robiła to opiekunka, guwernantka albo kolejna panna, która miała za zadanie pilnować by syn Pani Zabini nie zhańbił jej nazwiska. Sama zaś matka hańbiła je na wiele sposobów, Blaise jak był mały nie rozumiał dlaczego tyle mężczyzn przewijało się przez jego dom, dopiero jak podrósł zorientował się, że jego matka prowadzi niebezpieczną grę. Nie pamiętał wszystkich nazwisk ojczymów, którzy cierpliwie chcieli zaprzyjaźnić się  z nim,  zastąpić ojca ( którego nigdy nie poznał) albo nauczyć grać w piłkę. Pamiętał zaś o tym, że każdy z nich prędzej czy później odszedł, trwale zamknięty w ciasnych deskach trumny. 

 Włosy - dosłyszał  upomnienie. Pokornie usiadł przy matce i pozwolił aby zajęła się niesfornymi ciemnymi lokami, które samoistnie pokazywały się co poranek. Te loki są okropne. Okropne. Nie wiem skąd to u ciebie się bierze. Mówiłam Annie aby nie wypuszczała cię w takiej fryzurze. - przeczesała włosy twardym grzebieniem i zaczesała je na bok nakładając płyn aby pozbyć się kręciołków. 

To tylko włosy mamo...

 Nie tylko - odpowiedziała tym swoim twardym tonem. Tonem, który wskazywał, że wie najlepiej, że ona decyduje o tym jak ma wyglądać. — Twoje ciało jest twoją wizytówką. Nie możesz wyglądać jak łobuz. 

Jemu nie przeszkadzały te włosy i wolał je w postaci naturalnej, ale sprzeczki z mamą na ten temat miał już za sobą. Jego włosy mają być ułożone i już.  

 Synku - objęła w dłoniach jego niezadowoloną twarz. Wiem, że tego nie lubisz, ale kiedyś mi za to podziękujesz. Kochasz swoją mamusię?

Kocham - odparł jak to robił niemal każdego poranka chociaż z każdym dniem czuł coraz większy przymus wypowiadania tego słowa. 

Mamusia też cie kocha a jeszcze bardziej  będzie cię kochać, jeżeli będziesz słuchać co do ciebie mówi. 

Pokiwał głową bez słowa. 

Dobrze, a teraz pocałuj mnie i możesz wyjść. - Blaise posłusznie ucałował matkę i ruszył do wyjścia. W końcu mógł być tam sobą. 

***

 Zwinąłem z barku ojca - powiedział Draco wyjmując zza płaszcza butelkę Tequili. 

Siedzieli w krzakach, gdzie znajdowała się ich miejscówka. Między drzewami były poucinane pnie, które służyły im za ławki. Pogoda była deszczowa, wilgotne powietrze biło w chłopięce twarze wywołując delikatne rumieńce. Blaise splunął, odpiął spinki od mankietu i wyrzucił je do kieszeni spodni. 

 Pansy mnie śledzi, chce wyniuchać gdzie znikamy na całe popołudnia - Draco chwilę męczył się z otwarciem butelki. Pochłonął duży łyk krzywiąc nos i podał go swojemu kompanowi. 

Mój przyjaciel Zabini  -   I Draco Malfoy IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz