A ten odcinek pisało mi się świetne! Oby wam się spodobał! Dajcie znać <3 Przepraszam za błędy, ale naprawdę nie mam czasu pisac a co dopiero betować.
Rozdział 34
Powrót do schowka
– No ja pierdolę – Zabini przerwał kilkuminutową ciszę jakże szlachetnym podsumowaniem.
W tym krótkim zdaniu, Hermiona usłyszała całą paletę emocji, skierowanych niczym sztylet prosto w jej spetryfikowaną posturę. Trzymała dłonie na piersi niczym Hrabia Dracula i grzecznie czekała sobie na śmierć. Chciała coś mądrego wtrącić, przypominając sobie jak rzeczowo umiała zachowywać się za pierwszym razem, kiedy znaleźli się w schowku, ale jakoś nie mogła. Sytuacja no cóż, trochę inaczej się prezentowała niż kiedyś. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że Ślizgon z którym trafiła do schowa, będzie mężczyzną, którego pokocha. No i... ubrania miała wygodniejsze.
Dawno nie miała tak bliskiego kontaktu z Blaisem, od jakiegoś czasu po prostu starał się jej unikać, udawać, że przestała istnieć w tym samym świecie. A ona sama starała się rozwiązać problemy z Mafloy'em i medalionem. To był błąd. Nigdy nie powinna go od siebie odrzucać.
Znowu przełknęła głośno ślinę. Na Merlina. Czemu znaleźli się w tym przeklętym miejscu? I dlaczego zamiast się denerwować, czuje się podniecona mając na sobie Blaise'a? Cóż za ironia.
Chytry uśmieszek nie schodził jej z twarzy i cieszyła się, że jest na tyle ciemno, że Zabini nie może go dostrzec. No bo w końcu miała okazję z nim porozmawiać. Szkoda tylko, że w taki sposób. I że straciła mowę. Chyba właśnie połknęła własny język!
Blaise siedział na niej okrakiem. Jego czupryna włosów co chwilę smyrgała jej nos. Napięte ramiona trzymał zgięte między jej głową. A ona...nadal się uśmiechała, leżąc jak ta królewna śnieżka w grobowcu, czekając na pocałunek swojego księcia. Który ma ochotę rozszarpać jej gardło. Zawsze to jakieś uczucie.
Jego ciężar, chodź odczuwalny sprawiał jej przyjemność.
Rozkoszowała się jego bezsilnymi westchnieniami i zapachem, który doprowadzał każdy jej zmysł do otępienia. Wilczy węch bitches! Pomyślała, ale zaraz potem zaczęła się karcić za tak głupie zachowanie.
Oszalała. Naprawdę te drinki musiały jej wejść do głowy.
Blaise zaparł się na jednej dłoni i mocno uderzył w coś nad głową. Niestety, prócz obolałych piąstek nie przyniosło to większego skutku. Rozległ się ponowny huk, tak mocny, że na chwilę pozostał w jej głowie.
– Żyjesz? – usłyszała jego ostrożny głos.
Hermiona rzeczywiście nie wydawała z siebie ani żadnego dźwięku ani tym bardziej ruchu. Poruszyła bosą stopą, ale nadal nie umiała odezwać się mając go na sobie. Ta pozycja była nie tylko dwuznaczna, ale zawstydzająca. Jej nogi nieruchomo spoczywały między jego długimi, lekko zgiętymi udami.
– Co to jest? – zapytał nagle czując coś miękkiego.
– To moje piersi Zabini – odezwała się zażenowana na co chłopak szybko oderwał dłoń i uderzył głową o sufit schowka, wywołując tym falę jęków.
– Wysuń dłoń, w bokserkach mam różdżkę – odezwał się z niespodziewanym entuzjazmem.
– Czy to jakaś twoja obleśna aluzja? – zapytała martwym głosem.
– Nie Granger, naprawdę włożyłem tam różdżkę, przed pójściem na bal.
To ci kolejna ciekawostka o Zabinim. Jakby nie mógł jej schować w tylnej kieszeni jeansów.
CZYTASZ
Mój przyjaciel Zabini - I Draco Malfoy I
FanfictionDraco czy Blaise? A może żaden? Hermiona trafia do tajemniczego schowka z popularnym Blaise'm. Następnego dnia zamieniają się ciałami, Hermiona ląduje w Slytherinie walcząc z przebiegłym Malfoy'em, zaś Blaise dobrze bawi się z Gryfonami. Jest to re...