7.

1.4K 77 101
                                    

Rozdział 7

Bystry Harry

Draco Malfoy.

We własnej osobie: ten Draco Malfoy, czarodziej czystej nieskazitelnej krwi, uczeń magicznej szkoły Hogwart, mieszkaniec Slytherinu, Casanova wśród kobiecych serc, blondyn - rzecz jasna naturalny, ambitny chłopak z czarnym znakiem na przedramieniu, syn samego Lucjusza Malfoy'a, dumny i pewny siebie młodzieniec - pocałował.

Zrobił to.
Chłopaka.
Przyjaciela.
Co gorsza, tym chłopakiem był, Blaise Zabini.
Ten Blaise Zabini.
Pocałował go.
Nie z powodu eliksiru, nie przypadkiem.
Zrobił to, bo chciał to zbić.
Pocałował.
Czemu?

Draco Malfoy zadawał sobie to pytanie co sekundę, leżąc na łóżku i wpatrując się przerażonym spojrzeniem, w pustkę sufitu. Przecież nie mógł poczuć nagle coś do Zabini'ego. Niby, z jakiego powodu miałby go całować?
Bo jest jego przyjacielem.
Przyjacielem?

- Przyjaciele się całują, to normalne – skwitował głośno przekonując samego siebie.

W starożytnym Rzymie takie stosunki między mężczyznami były czymś normalnym.

– Aleksander Wielki miał chłopaka - mówił na głos.

Z ledwością przełknął ślinę, kręcąc głową na boki. Czemu, czemu tak ni z tego postanowił zrobić z siebie kompletnego kretyna i rzucił się na Blaise'a, jak wariat pozbawiony wszelkich zmysłów? Alkohol, to na pewno przez alkohol. Gryfoni coś mu dosypali i...

– Kurwa - podskoczył nerwowo na łóżku.

Myśli coraz bardziej się nasilały, dręcząc go pytaniami, na które nie znał odpowiedzi. A nawet gdyby je znał, nie przyznałby się przed samym sobą do tego. Od zawsze łączyła go dość silna więź z Blaise'm, ale na cudownego Merlina, nigdy nie całował go w taki sposób. Owszem, ostatnio czuł, że miedzy nimi jest inaczej. Rozmawiali, co było rzadkością, bo zazwyczaj łączyły ich libacje alkoholowe i podboje kobiet. Co jednak nie tłumaczy go z tego, co zrobił. Może to był tylko sen? Albo jakaś dziwna halucynacja? Przecież nie mógł tego zrobić, nie mógł pocałować Zabini'ego, do jasnej cholery!

– Lubię chłopaków? - wyszeptał do siebie, z jeszcze większym przerażeniem.

Nie, nie, szybko postanowił odrzucić tę myśl, przecież nie mógł od tak zmienić orientacji, to niedorzeczne.

Draco Malfoy lubił kobiety!
Lubił kobiety!
Lubił kobiety.
Ko.. bie.. ty...
Gdyby Blaise, mógł być kobietą, wtedy to by nabrało sensu.

– Niedorzeczność - prychnął na samą tę myśl.

A możne lubił tez chłopaków? Jest w stanie to zaakceptować. Draco Malfoy nigdy nie ograniczał się do definiowania siebie w jakiejś sferze seksualności. Jak ktoś mu się podobał to się podobał. Czy był to kobieta czy facet. Co prawda, do tej pory były to same kobiety, ale jak widać coś się zaczyna w nim zmieniać.

I na litość niech to nie będzie Zabini!

Zakrył twarz poduszką, wydając z siebie ciche, żałosne westchnienie. Nie chciał tego poranka. Nie chciał wczorajszych wspomnień. Draco Malfoy chciał po prostu stać się poprzednim Draco'nem. Bo ten obecny Malfoy, zdecydowanie go przerażał.

Poranek dla Hermiony był czymś, co można nazwać koszmarem na jawie. Nie tylko z powodu kaca wielkości skały, w którą rąbną Titanic, ale także psychicznej udręki, która nie dawała jej spokoju od samego przebudzenia. Poczucie wstrętnego smaku w ustach, zamazanego nieostrego obrazu i bólu głowy, wręcz nieludzkiego, zmusił ją do wstania z łóżka. A był to zabieg nie łatwy, zważając na wczorajszą ilość alkoholu, jaką zdołała w siebie wlać. Wspomnienia również męczyły ją zawadzając bardziej niż kac. Stojąc przy łazienkowym lustrze, z przymrużonymi oczami, zaczęła swoją od niedawna, codzienną udrękę bycia Zabini'm Blaise.

Mój przyjaciel Zabini  -   I Draco Malfoy IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz