Wstałam dosyć wcześnie i postanowiłam pobiegać. Tradycyjnie rano, kiedy mam więcej czasu lub po prostu cały wolny dzień.
Razem z Darią, jak już wspominałam, ale również sama uwielbiam dbać o swoją formę. Od momentu kiedy ćwiczę codziennie czuję się lepiej. Teraz kiedy jestem nad morzem, tym bardziej mam do tego warunki. Chodzi mi oczywiście o plażę, gdzie wcześnie rano mogę trenować. Trzeba przyznać, że w mieście nie są one tak dobre jak tutaj.
Kiedy byłam na plaży pobiegłam wzdłuż brzegu. Fale były bardzo słabe, jednak wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony. Słońce nie miało zamiaru wyjść dzisiaj zza chmur. W pewnych momentach wydawało mi się, że za chwilę będzie padać.
Oczywiście moja intuicja mnie nie zawiodła. Na policzku poczułam krople wody, po czym zatrzymałam się, a kolejne pięć zobaczyłam na rękach. Już po nie całej minucie z nieba zaczął padać deszcz. Coraz mocniej i mocniej, tak, że ciekło ze mnie po paru chwilach. Pobiegłam szybko do domu, aby się nie przeziębić.
Cała przemoczona dotarłam na miejsce i weszłam do domu. Usłyszałam kogoś w kuchni. Od razu domyśliłam się, że to ten pracownik o którym wspominał wujek. Obeszłam kuchnię od drugiej strony, żeby nikogo nie spotkać w takim stanie. Wzięłam szybki prysznic i włożyłam czyste rzeczy. Przed treningiem nie zjadłam śniadania więc i tak musiałam zejść na dół.
W dresach i mokrą głową przeszłam przez jadalnię i weszłam do kuchni, gdzie doznałam szoku. Lokaj, pracownik mojego wujka nie był mi obcą osobą. Mogłam powiedzieć, że chociaż nie znałam go dobrze, mimo to najlepiej ze wszystkich mieszkańców tutaj. Wiedziałam przynajmniej jak ma na imię.
- Zuza, co ty tutaj robisz?
- Maciek?! - to on był obiektem szoku z którego aktualnie nie mogłam wyjść. Naprawdę? Czy naprawdę on musi pracować u mojego wujka?
- Ymmm, hej. Czy Ty tutaj...
- Mieszkam. Tak.
- Wow. Bo ja tutaj...
- Pracujesz. Domyśliłam się przez tą chwilę. - tak, wiem. Nie dałam skończyć mu ani jednego zdania
- Jaki zbieg okoliczności. - uśmiechnął się
- Troszeczkę.
Tylko po to, żeby uniknąć niezręcznej ciszy i stania w miejscu podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Wyciągnęłam mleko, na śniadanie, kiedy chłopak odezwał się do mnie.
- W zasadzie, to ja muszę zrobić Ci śniadanie.
- Daj spokój...
- Przecież tutaj pracuję. Za to Twój wujek mi płaci.
- Ale przez kolejne dwa tygodnie go nie będzie i... powiedzmy, że masz taryfę ulgową.
Chłopak nie narzucał się zbytnio. Nalał do szklanki wody i usiadł przy stole, dokładnie obserwując co robię. Kiedy to „trudne” danie już przygotowałam dołączyłam do Maćka.
- Mokre włosy? Co się stało? Haha – zapytał
- Biegałam... no i zaczęło padać. Kiedy tutaj przyszedłeś?
- Chwilę po tym jak wyszłaś. Jak tutaj wchodziłem, zobaczyłem jak biegniesz po plaży.
- No to się minęliśmy.
Po tej szybkiej wymianie zdań każdy z nas zajął się sobą. Kończyłam śniadanie, w momencie, kiedy Maciek zniknął gdzieś w głębi domu. Kuchnia, połączona z jadalnią i salonem była pierwszym pomieszczeniem tutaj. Trzeba też przyznać, że najbardziej okazałym. Największym i najładniejszym.
CZYTASZ
Inaczej
Teen Fiction"Leżenia całymi godzinami na ciepłym, a niekiedy ziemnym piachu, długich nocnych spacerów, przyglądania się gwiazdom, które błyszczały i oświetlały nam drogę w ciemnym lesie. Wstawania o 4.30 i obserwowania wschodów słońca, trzymania w dłoniach zimn...