Na samym początku bardzo chcę podziękować za ponad 1K wyświetleń i +30 votes. Nie wierzę, że to już 20 rozdział. Prawie płacze dodając go tutaj... Dzisiaj wszystko tak naprawdę się kończy i wyjaśnia. Oczywiście pozostaje jeszcze 21 część opowiadania, którą od jakiegoś czasu jest już napisana i dopełnia całą "książkę". Dziękuje wszystkim i zapraszam do czytania. :)
___________________________________________________________________________
Cztery dni pobytu w Nowym Jorku minęły bardzo szybko. Przez cały ten czas, nie zapominaliśmy o tym, po co tak naprawdę tutaj przyjechaliśmy. Maciek poprawił swoje relacje z tatą, który będzie rozważać przeprowadzkę z powrotem do Polski. Mnie również polubił, oczywiście ze wzajemnością. Musieliśmy wyjeżdżać, chociaż bardzo tego nie chcieliśmy. Zostało dziesięć dni wakacji, licząc te trzy, które spędzę już we własnym domu. Po woli wracała rzeczywistość i to, że trzeba wrócić do Warszawy, uczyć się nadal w tym samym liceum, znosić tych samym nauczycieli dzień w dzień, przez dziesięć miesięcy. W końcu znowu powrócą wakacje, jednak nie wiem czy będzie mi dane spotkać się z Maćkiem.
Lecieliśmy już samolotem. Wylądowaliśmy w Gdańsku, gdzie odebrali nas moi rodzice, a także mama Maćka. Przyjechaliśmy do domu wujka, rozpakowałam walizkę, przebrałam się w wygodniejsze ubrania i znowu nie miałam co ze sobą zrobić. Rodzice powiedzieli, że wychodzą, stwierdziłam, że w takim razie spotkam się z chłopakiem. Ten niestety napisał, że nie da dzisiejszego dnia rady. Świetnie. Pozostało mi tylko czytać książkę w pokoju, jeść popcorn i płakać przy ulubionym filmie. Bywały takie dni w stolicy, kiedy to dzień w szkole był luźniejszy od pozostałych i miałam wolny wieczór. Takie dni ubóstwiałam. Tylko ja, jedzenie, laptop i lakier do paznokci. Nie chcę oczywiście, żebym wyszła na dziewczynę zajmującą się tylko takimi sprawami. Kocham robić wiele innych rzeczy, jednak takie zajęcia nie były tymi, które mogę robić w każdy wolny weekend.
Napisałam do Maćka, co takiego robi, że nie może się spotkać. Chociaż tyle chciałam wiedzieć, jednak nie odpisał. Zadzwonił dopiero wtedy, kiedy do domu wrócili rodzice. Wtedy chcieli zjeść wspólnie kolację i tak o to, resztę dnia przesiedziałam w domu.
Trudno było z powrotem przystosować się do normalnego czasu. Pod domu chodziłam lekko śpiąca, nieprzytomna i nieobecna. Przez kolejne dwa dni nie widziałam się z Maćkiem. Jedyne słowa, i to w dodatku przez sms-a, brzmiały: Dobranoc. Nie wiem czy chciał odpocząć, czy może wypadły mu ważne sprawy rodzinne, którymi zajmuje się już od dłuższego czasu. Nie naciskałam, twierdząc, że kiedy będzie chciał się spotkać, po prostu zadzwoni. Mnie również przydał się kilkudniowy odpoczynek od jakichkolwiek wyjść i rozmów. Po dwóch dniach byłam pełna energii, aby znów spotkać się z chłopakiem.
Trzeciego dnia, napisał, że chciałby zabrać mnie do siebie do szkoły. Musiał pozałatwiać parę spraw. Niekoniecznie ostatnie dni, pobytu nad morzem, chciałam spędzić w szkolnym budynku, ale wolałam to, niż siedzenie w domu i wyjadanie kolejnego kubełka lodów. Oprowadził mnie po szkole, jakby nie miał nic innego do roboty. Kiedy poprosiłam go, żeby poszedł do sekretariatu, powiedział, że to już nieaktualne. Nie rozumiałam go. Od przyjazdu z Nowego Jorku zachowywał się dość dziwnie. Miałam ogromną nadzieję, że nie było to spowodowane moim wyjazdem, który miał się odbyć za dokładnie cztery dni. Nie potrafiłam o tym myśleć, bo od razu do oczu cisnęły mi się łzy. Chłopak był nad wyraz wesoły, co chwilę posyłał mi buziaki.
Pokochałam to miejsce ze względu na piękne widoki, ale przede wszystkim spędzone tutaj chwile. Gdyby nie wyjazd tutaj, nigdy pewnie nie poznałabym Maćka i nie przeżyłabym tak wstrząsających wydarzeń, jak wypadek chłopaka, który po części był wielką nauką. Wyjazd tutaj łączył się także z podróżą do Nowego Jorku i poznaniem Ryszarda, który okazał się wspaniałym człowiekiem.
CZYTASZ
Inaczej
Teen Fiction"Leżenia całymi godzinami na ciepłym, a niekiedy ziemnym piachu, długich nocnych spacerów, przyglądania się gwiazdom, które błyszczały i oświetlały nam drogę w ciemnym lesie. Wstawania o 4.30 i obserwowania wschodów słońca, trzymania w dłoniach zimn...