Cztery

306 11 0
                                    

Według grafiku Maćka o godzinie 12.00 powinien być już w pracy. Jego jednak nie było i nie zapowiadało się, żeby przyszedł. Wygrzebałam się z łóżka dosyć późno, a mimo to nie miałam siły na nic. Najchętniej schowałabym się pod kołdrą i spała dalej, ale nie chciałam zmarnować dnia. Tego bardzo nie lubiłam.

Nie miałam numeru telefonu chłopaka, więc nie było jakiejkolwiek możliwości porozumienia się z nim. Nie wiedziałam też gdzie mieszka. Jedynym sposobem było przegrzebanie rzeczy wujka i znalezienie jakiegoś CV czy danych osobowych swoich pracowników. Jednak w tak dużym domu, takie dokumenty mogą leżeć dosłownie wszędzie, a ja nie miałam choćby najmniejszej ochoty na szukanie ich. Postanowiłam, że poczekam aż to chłopak się odezwie i da znak, że żyje. No cóż... szczerze powiedziawszy nie wiem co może się z nim aktualnie dziać i czy jest w domu. Ja sama nie miałam pojęcia jak znalazłam się w swoim łóżku. Chłopak musiał mnie tutaj przynieść kiedy się ocknął i zrozumiał, że obydwoje zasnęliśmy. Chociaż nie miałabym nic przeciwko obudzeniu się przy nim na plaży, na łonie natury , wczesnym rankiem kiedy to słońce obudziło by nas świecąc swoimi promykami prosto w twarz, to miło było ocknąć się u siebie w domu.

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, po czym kiedy się obróciłam te były już otwarte, a stała w nich pokojówka. Kobieta średniego wzrostu, z brązowymi włosami upiętymi w idealnie sczesany kok, nieco tęższa, ubrana w szarą sukienkę z białym fartuszkiem uśmiechała się od ucha do ucha. Wstałam z łóżka na którym wcześniej leżałam i przeglądałam telefon.

- Dzień dobry, Zuzanno.

- Emmm. Dzień dobry. - próbowałam odwzajemnić ten miły gest, chociaż myślami byłam daleko i nie do końca mi to wychodziło

- Pracuję tutaj jako pokojówka. Pan Paweł na pewno Ci o mnie mówił. Sprzątam co drugi dzień cały ten ogromny dom.

- Tak, tak. Wujek mi o Pani wspominał.

- Czy mogę zająć trochę czasu i posprzątać ten pokój? - pytała z ogromną uprzejmością 

- Oczywiście... w zasadzie to wychodzę teraz na spacer.

Szybko chwyciłam za telefon, klucze i słuchawki, po czym ubrałam trampki i zeszłam na dół. Wtedy olśniło mnie, że pokojówka może wiedzieć gdzie podziewa się Maciek. Szybko wbiegłam po schodach, a kiedy znalazłam pokojówkę, która aktualnie ścieliła moje łóżko bez wahania zapytałam:

- Czy wie Pani gdzie podziewa się lokaj? Chodzi mi o Maćka.

- Ah tak. Ustaliłam z nim na początku, że kiedy Pan Paweł wyjedzie, będziemy przychodzić tutaj na zmianę. Więc dzisiaj ma wolne.

- A wie Pani może gdzie przebywa poza pracą?

- Kiedyś wspominał o tej małej knajpce z napojami, w centrum miasta.

- Hmmm. Dobrze, dziękuje!

Dojście do samego centrum miasta było dla mnie wyzwaniem. Oprócz plaży i domu wujka nie byłam jeszcze nigdzie indziej. Nie miałam pojęcia gdzie mogę szukać jakiegoś autobusu czy innego środku transportu. Orientowałam się tylko, że do centrum jest stąd około 30 minut drogi. Zaczęłam iść po jakimś wydeptanym przez mieszkańców chodniku, cały czas prosto, aż doszłam do ulicy domków jednorodzinnych, gdzie spotkałam rodzinę z dwójką małych dzieci. Zapytałam się o drogę, a oni dokładnie wytłumaczyli mi dojście do centrum. Okazało się, że nawet moje założenia co do czasu w jakim pokonam drogę były mylne. Do celu doszłam w niecałe 10 minut. Od razu dowiedziałam się gdzie znajduję się najbliższy przystanek autobusowy, centrum handlowe i nieduży park z małym jeziorkiem. W lodziarni kupiłam lody i na trawie w parku miałam ochotę odpocząć. Wtedy znowu straciłam zapał na szukanie ten knajpki o której mówiła pokojówka. Nie miałam pewności, że Maciek może tam właśnie spędzać swoje popołudnie. Szkoda tylko, że nie odwiedził mnie w domu.

Rozkoszując się czekoladowymi lodami w papierowym kubeczku, opalałam nogi, bo tylko one leżały na słońcu. Pogoda w końcu dopisała i było bardzo przyjemnie i ciepło. W pewnym momencie na swoich oczach poczułam czyjeś ręce. Mogłam wyczuć, że były płci przeciwnej, ale to zapach perfum, które poczułam zdecydował o tym co po chwili powiedziałam. Czułam je już wcześniej za każdym razem kiedy spotykałam kolegę, którego tak bardzo chciałam dzisiaj znaleźć i spotkać.

- Maciek?

- Nie ma innej opcji! - odpowiedział opuszczając dłonie z mojej twarzy i siadając obok mnie, na trawie. - Wiedziałaś jak tutaj dojść?

- Sąsiedzi trochę pomogli. Myślałam, że do centrum jest trochę dalej.

- Ty myślałaś, że jest dalej, a ja dzisiejszej nocy zabierając Cię do domu, myślałem, że jest on jednak bliżej od plaży. To było nie lada wyzwanie zabrać Ciebie i tą masę rzeczy, którą przyniosłaś z domu. - zaczęliśmy się śmiać. Zresztą jak zawsze kiedy wspólnie spędzaliśmy czas

Po chwili zebraliśmy się z parku, a Maciek pokazał mi trochę miasto. Nie wiedziałam, że jest aż takie duże. Domy, budynki, kościoły, centra handlowe... było tego naprawdę sporo. Pamiętam jeszcze jak przed wyjazdem cały czas tylko powtarzałam, jakie małe będzie miasteczko do którego jadę. A tutaj... miasto zaraz większe od stolicy, w której mieszkam.

Po mile spędzonym dniu z chłopakiem wróciliśmy do domu, a właściwie na plażę, tym razem tą prywatną, mojego wujka.

- Będzie nam łatwiej jeżeli wymienimy się numerami telefonu. - Wyciągnął rękę, w której trzymał telefon. Dałam mu swój i każdy z nas, tej drugiej osobie zapisał w pamięci telefonu swój numer.

- Na pewno zadzwonię. - uśmiechnęłam się

- A tak poruszając inny temat. - zaczął tak nagle i trochę nieśmiało – wczorajszy wieczór był niesamowity. Nie myślałem, że poznam kiedykolwiek taką super dziewczynę jak ty.

- Miło mi to słyszeć. - czułam jak moje policzki zarumieniają się

- Super razem się dogadujemy, mamy wspólny język. Naprawdę cieszę się, że miałem okazję Cię poznać.

- Ale za niecałe dwa miesiące wyjeżdżam. Jestem tutaj tylko na wakacjach, pamiętaj...

- Wiem, ale wszystko zawsze może się zmienić. A gdybyś tak została tutaj na dłużej? - chłopak przyglądał się mnie już od dłuższej chwili. Było to dosyć krępujące, ale nie ukrywam, że również przyjemne. Ostatnie zdanie, które padło z jego ust było dosyć dziwne i w odpowiedzi, było stać mnie tylko na krótkie.

- Em... zobaczy się.

Tym razem nie spędziliśmy ze sobą tak dużo czasu jak wczorajszego wieczoru. Byłam bardzo zmęczona i chciałam czym prędzej wejść do łóżka. Po długiej kąpieli, kiedy byłam już sama w domu, obejrzałam jeszcze parę programów w telewizji po czym, nie wiedząc kiedy – zasnęłam.

Reszta tego tygodnia minęła podobnie jak dwa wcześniejsze dni. Codziennie widywałam się z Maćkiem. Kiedy nie u mnie w domu to na plaży, w kawiarni lub parku. Z każdym dniem poznawaliśmy się coraz bardziej, zaprzyjaźnialiśmy się, a tematy do rozmów mnożyły się z każdą chwilą.

Tydzień wakacji minął bardzo szybko. Zanim się obejrzałam razem z Maćkiem przygotowywaliśmy już drugi, gościnny pokój dla Darii, która postanowiła przyjechać w drugim tygodniu.

A teraz znów nowe miejsce do zobaczenia. Dworzec.

Na całą placówkę rozległ się głośny dźwięk dochodzący z głośników: Pociąg z Warszawy do Kołobrzegu wjechał właśnie na tor 2 przy peronie 1. Planowany odjazd pociągu, godzina 12.32.

Weszłam na stację i już po krótkiej chwili ujrzałam biegnącą w moją stronę przyjaciółkę. Ucieszoną, że w końcu może mnie zobaczyć.  

InaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz