Niecały tydzień minął bardzo szybko. Jeszcze prędzej całe te dwa miesiące wakacji. Nie zdążyłam się obejrzeć w chwili, kiedy rozpoczął się długo wyczekiwany urlop. Teraz, siedzę już w pokoju i pakuję się do wyjazdu do Nowego Jorku. Jeszcze jakiś czas temu nawet nie pomyślałabym, że mogę wyjechać do Stanów, poznać Maćka i przeżyć z nim tak cudowny okres w moim życiu.
Wszystko przeleciało w błyskotliwym tempie. Pamiętam, kiedy to byłam wściekła na mamę i tatę w chwili kiedy dowiedziałam się o całym wyjeździe. Całe plany runęły, wiedziałam, że będę siedzieć przez dwa miesiące w domu. Tym czasem spędziłam cudowne chwile, w gronie wspaniałych ludzi.
Na lotnisko, do Gdańska mieliśmy pojechać nazajutrz. Walizka była już prawie spakowana, kosmetyki, ubrania, aparat. Byłam bardzo podekscytowana całym wydarzeniem, ale kiedy przypominało mi się, w jakim celu naprawdę tam jadę, od razu uśmiech znikał z twarzy.
Maciek nie widział swojego ojca siedmiu lat. Nie chciał go znać, rozmawiać z nim, a nawet pisać. To w dużej mierze wina taty, bo zostawił całą rodzinę, w poszukiwaniu nowego sposobu na życie. Wydaję mi się, że pomimo nienawiści, jaką chłopak obdarzał swojego rodzica, czuł do niego coś bardzo silnego, skoro zgodził się pojechać. Nie wierzę w słowa, że robi to wszystko dla swojej mamy i reszty rodziny. Do Nowego Jorku mogła równie dobrze wyruszyć Kinga, jednak nie, był to Maciek. Choroba bardzo często zmienia ludzi. Nie tylko tych cierpiących na raka, ale także rodzinę, przyjaciół, znajomych. Może właśnie zmieniła ojca chłopaka, który postanowił odbudować relacje z synem? Nie wiadomo, wszystko jest możliwe.
Układając bluzki do walizki, do pokoju zajrzała mama.
- Hej... co robisz?
- Kończę się pakować. Mam Ci w czymś pomóc?
- Nie, nie. Tak tylko przyszłam, żeby porozmawiać.
- Okay, pewnie. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Niedługo szkoła.
- Haha. Nawet nie próbuj mi przypominać. Mam wakacje.
- Cieszysz się, że spotkasz znajomych? - była bardzo ciekawa. Widać było, że chciała się tego dowiedzieć i to bardzo
- Nie wiem. Nie brakowało mi ich przez dwa miesiące. No... tylko Darii odrobinę. A coś się stało?
- Skądże nie, oczywiście, że nie. - zachowywała się, jakby była czymś zdenerwowana
Po paru minutach wyszła z pokoju, pod pretekstem, że musi sprawdzić, jak idą pracę w gabinecie. Potem znowu wróciła i usiadła na łóżku. Przyglądała się temu, co robię, jednak kiedy pytałam czy coś chce, odpowiadała że nie. Już jej nie rozumiałam. A potem znowu wyszła i po kilku minutach ponownie przyszła. Zachowywała się, jakby chciała mi coś powiedzieć, ale nie wiedziała od czego zacząć. Bez sensu.
- Mamo, czy Ty chcesz mi coś powiedzieć?
- No... w zasadzie to tak. Ale dopiero kiedy tata przyjedzie.
- Nie ma go tutaj? - zdziwiłam się, bo myślałam, że siedzi na dole, z wujkiem
- Nie, musiał wyjechać.
- No dobrze, ale co chcesz mi powiedzieć?
- Potem się dowiesz. Pakuj się dalej.
Oczywiście zrobiłam to o co mnie poprosiła, zajęłam się tym co robiłam cały czas, od samego rana. Intrygowało mnie to, co rodzice mają mi do przekazania. Z mamą po raz pierwszy od kilku lat, rozmawiałam tak spokojnie, bez pośpiechu i na luzie.
CZYTASZ
Inaczej
Teen Fiction"Leżenia całymi godzinami na ciepłym, a niekiedy ziemnym piachu, długich nocnych spacerów, przyglądania się gwiazdom, które błyszczały i oświetlały nam drogę w ciemnym lesie. Wstawania o 4.30 i obserwowania wschodów słońca, trzymania w dłoniach zimn...