Szwendałam się po domu od kilku godzin, nie wiedząc co tak naprawdę się dzieję. Było bardzo wcześnie, słońce dopiero co wychodziło zza horyzontu. Na niebie nie pojawił się dzisiejszego dnia żaden obłok. Chciałam chociaż chwilę odpocząć i odciąć się od wszystkich problemów, które codziennie nagromadzały się w jeszcze większej ilości. Włożyłam dresy i spacerem doszłam na plażę, gdzie parę tygodni temu siedziałam razem z Maćkiem. Przez dość długi czas obserwowałam wschód słońca, który było widać dzisiaj idealnie.
Pomarańczowo – żółta kula powoli wznosiła się coraz wyżej i wyżej, aż w końcu mogłam dostrzec ją w pełnej okazałości. Świeciła coraz mocniej, oświetlając coraz bardziej, każdy skrawek ziemi.
Plaża tak wczesnym rankiem wyglądała tragicznie. Wszędzie leżały butelki i puszki po piwie, pełno zużytych papierosów, makabrycznie duża ilość śmieci, a także lampionów, których nie udało się zapalić wieczorem. Gdzieś w oddali widziałam grupę ludzi, którzy zaczynali sprzątać całą plażę. To straszne, jak bardzo człowiek potrafi nabrudzić i tak bardzo oszpecić piękne miejsce. Oczywiście, pierwsze co widać wchodząc tutaj, to morze, ale kiedy rozejrzymy się dookoła, naszym oczom ukazuje się straszny widok, którego już chyba nigdy nie mam zamiaru oglądać. Jest to równoznaczne z tym, że nigdy już nie wyjdę na plażę o poranku.
Około godziny siódmej wróciłam do domu i zjadłam śniadanie, po czym zadzwoniła do mnie, mama chłopaka. Odbierając telefon nie wiedziałam jakie słowa usłyszę. W głowie cały czas siedział ten okropny sen, który za każdym razem kiedy o nim pomyślę, wydaje mi się rzeczywisty i jakby wszystko to wydarzyło się wczorajszego dnia. Kiedy słuchałam głosu Eli, dopiero po chwili ocknęłam się i zrozumiałam słowa, które do mnie mówi.
- Za około godzinę przewiozą go na oddział. Będziesz mogła go zobaczyć.
Poczułam się jak małe dziecko, które za chwilę dostanie prezent z okazji Bożego Narodzenia. Mam na myśli to, jak bardzo byłam szczęśliwa, że wszystko idzie w dobrym kierunku, sen nie był prawdą, a ja już za jakiś czas będę mogła go zobaczyć, przytulić i porozmawiać. Kobieta powiedziała, żeby przyjść po 11, bo póki co Maciek śpi i lepiej żeby odpoczywał.
Mimo mojej niecierpliwości zgodziłam się poczekać, bo najważniejsze było dla mnie Jego zdrowie. Postanowiłam, że odwiedzę ukochanego około 12, żeby także mama, Kinga i Hania mogły spokojnie spędzić z nim trochę czasu. Chociaż było to bardzo ciężkie postanowienie, bo od razu po telefonie Eli miałam ochotę biec do szpitala, poczekałam cierpliwie do południa.
Przez te kilka godzin, które dzieliły mnie do wyjścia w stronę szpitala, zrobiłam coś dla siebie. Przy gorącej herbacie, jak za dawnych czasów, usiadłam na kanapie, w salonie i pogrążyłam się w książce. Ulubioną powieścią, miałam nadzieję, że zabiję czas, ale mimo zainteresowania literaturą, którą czytałam już szósty raz, co chwila włączałam wyświetlacz telefonu i sprawdzałam godzinę. Minuty wędrowały bardzo powoli, nie mówiąc już o godzinach. Tylko sekundy maszerowały dość szybko, w porównaniu do tych poprzednich wskazówek, te spieszyły się, aby szybko przejść 60 miejsc i aby minuta mogła zrobić krok.
Książkę, którą czytałam opowiadała o dziewczynie, która pokonuję wiele trudności, aby dojść do spełnienia marzeń. Opis bardzo banalny. Niestety to moja wina, bo w szkole na języku polskim nigdy nie umiałam pisać recenzji. Chyba, że chodziło o taką, w której za zadanie miałam nie polecić książki czy filmu. W takim wypadku potrafię obrzydzić czytającemu nawet najlepszy, światowy bestseller. Książkę kocham za pięknie przedstawioną historię, cudowny dobór słów i genialny opis poszczególnych sytuacji. Tytułu nie zdradziłam nawet Darii, bo to cudeńko chciałam zachować tylko dla siebie, abym, kiedy mam zły dzień, czy po prostu mam ochotę poczytać, wiedziała, że kiedy zajrzę do tej książki, jest tylko moja i żaden znajomy jej nie czyta i nie przeczyta. NIGDY! W sumie odpowiadało mi, że nie jest zbytnio popularna. Przy jej czytaniu zawsze towarzyszy mi uczucie, że jestem tą z nielicznych, która znalazła to dzieło.
CZYTASZ
Inaczej
Teen Fiction"Leżenia całymi godzinami na ciepłym, a niekiedy ziemnym piachu, długich nocnych spacerów, przyglądania się gwiazdom, które błyszczały i oświetlały nam drogę w ciemnym lesie. Wstawania o 4.30 i obserwowania wschodów słońca, trzymania w dłoniach zimn...