"Nigdy nie należy ignorować ludzkiej skłonności do samooszukiwania, zwłaszcza w przypadku człowieka, który próbuje coś udowodnić"
~John Verdon, "Złe Towarzystwo"
— Aniu popełniasz ogromny błąd! Aż sfinksowy w swojej ogromności i... i w ogóle ogromny! — mówiła Diana, po raz kolejny starając się wybić przyjaciółce z głowy romanse z Charliem Sloane.
— Miałaś na myśli piramidalnie? — zapytała Ania, bardziej przejmując się błędem koleżanki a niżeli przesłaniem płynącym z reszty zdania.
— Dokładnie. Mój błąd nawet nie równa się z tym, którym ty popełniasz. Musisz jak najszybciej z nim zerwać inaczej... — zacięła się, nie wiedząc, jak ma zakończyć zdanie. Bo niby czym mogła jej grozić? Zielone włosy już miała, większa tragedia nie może grozić Ani.
— Inaczej co? — zapytała się Shirley, wiedząc, że nie ma nic, co mogłoby ją powstrzymać.
Całe szarady trwały już ponad kolejne dwa tygodnie, Ania wciąż nie zdecydowała się na powiedzenie prawdy, a coraz lepiej szło jej oszukiwanie samej siebie. Wciąż jednak nie pozwalała Charliemu się pocałować i uciekła, gdy ten tylko zbytnio się zbliżył. Diana, przez cały ten czas, starała się udawać, że wspiera przyjaciółkę w jej dziwnych pomysłach, choć ten nie podobał jej się w najmniejszym stopniu. Musiała coś na to poradzić, byle szybko, inaczej Ania na trwałe wmówi sobie, że kocha Charliego, a wtedy żaden z jej planów, na połączenie Shirley z Gilbertem, się nie powiedzie. Czy tylko ona była faktycznie świadoma tego, że ta dwójka nie potrafi bez siebie żyć? Dlaczego oni tego nie widzieli? Wtedy byłoby o wiele łatwiej, a tak, musi się natrudzić, by jedno drugiemu powiedziało chociaż dzień dobry. Tak mijały dni, aż do dzisiejszego, gdy jednak coś przechyliło szalę.
Charlie był ułożonym chłopcem, całkiem bystrym i równą bystrość udawało mu się dostrzec też w Ani, lecz nie byłoby to coś, co cenił najwyżej. Miał już skończone osiemnaście lat i choć to może niewiele, chciał już skończyć z nauką i znaleźć swoje miejsce w Avonlea. Był zdolnym farmerem, widział się w tej roli i był już gotowy porzucić szkołę na rzecz prostego życia. Za bardzo był przywiązany do miasteczka, by rzucać wszystko i jechać gdzieś daleko na uniwersytet, by zdobyć wiedzę, której najchętniej nie musiałby używać. Był już dość dorosły, by nie musieć się uczyć, bo razem z przyjściem września, na jego rówieśników czekała nowa uczelnia. Ania, Gilbert, Diana, Ruby, oni wszyscy spędzali w tej szkole już swój ostatni rok. Te cudowne trzy lata mijały dla Ani tak szybko, że nawet nie zdawała sobie z nich sprawy, choć był dopiero marzec, więc do końca wydawało jej się jeszcze całkiem daleko. Zaledwie pozwoliła Charliemu chwycić się za dłoń, gdy chłopak już rozmyślał o ich wspólnej przyszłości. Wciąż białej i czystej, jak śnieg skrzypiący pod ich stopami, gdy odprowadzał ją do domu.
Pierwszy raz zgodziła się, by odprowadzić ją do samego końca, by ograniczyć ciekawość Maryli, czujnie wpatrującą z okna aż ten moment nadejdzie. Słyszała jedynie plotki o tym, że jej podopieczna jest z kimś, że jej spacery nie zawsze są z Dianą, chociażby dziewczyna mówiła co innego. Ania nie chciała opowiadać o swoim małym romansie z kolegą z klasy, więc na wszystkie pytania jedynie mruczała coś w odpowiedzi, bo nie mogła wzruszyć ramionami, okazując Maryli brak szacunku. Ale nie chciała o tym mówić, wciąż nie umiała skłamać na tyle, by móc zapewnić innych o swoim uczuciu. Łatwiej było nic nie mówić, jedynie wspominała o romantyczności tajemnic za każdym razem, gdy Maryla czy Małgorzata starały się wyciągnąć od niej jakieś informacje.Szesnaste urodziny Ani zbliżały się wielkimi krokami, zostały do nich zaledwie dwa tygodnie, ale w porównaniu do Diany Barry, nie było jej stać na wielkie i wystawne świętowanie z tej okazji, zamiast tego musiała zadowolić się herbacianym przyjęciem. Szesnaście lat to wiek, gdy dziewczęta stawały się młodymi kobietami i musiały zrezygnować z wielu rzeczy, których damom nie przystawało robić. Ani to nie przeszkadzało, widziała w tym pewną magię, wzorce zachowań, które ją fascynowały i choćby nie miała rozumieć, dlaczego niektóre rzeczy powinna robić a inne nie, przynajmniej będzie udawać i to najlepiej jak potrafi. Był to też wiek, w którym emocje znacznie bardziej uderzały do głowy, zapełniając myśli poszukiwaniami drugiej połówki. To zawracało głowę również Charliego, a znalezienie się pod domem państwa Cuthbertów skłoniło go do nieco zbyt zuchwałego czynu, chciał się oświadczyć Ani, choć spotykał się z nią zaledwie od miesiąca. Był zauroczony jej urodą, która niezwykle zakwitła w ciągu tych trzech lat.
CZYTASZ
Imaginacja
FanficJak zapanować nad wyobraźnią, która po protu wylewa się w momentach, gdy powinna być stłumiona i siedzieć cichutko w kącie umysłu nie zakłócając dziewczynce dnia? Nie da się, nie można, to niewykonalne i niemożliwe, choć tak wielu ludzi marzy o tym...