Witaj wschodzie, zwiastunie nowej prawdy

1.5K 197 148
                                    

"Przewodnią myślą mego życia jest on. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po porostu nic wspólnego"

~ Emily Jane Brontë "Wichrowe Wzgórza"

Ania chyba nigdy nie była tak szczęśliwa na widok wchodzącego słońca, jak teraz. Jego złoty blask otaczał przestrzeń wokół, przyprawiając różowe rumieńce zwykle szarej trawie. Jej czysta karta nigdy nie prezentowała się tak biało, jakby dzień nie mógł zostać zakłócony żadnym błędem na jej lśniącej stronie. Nie, nie, gdy słońce świeciło tak cudownie, odpędzając każdą jej złą myśl. Noc była tak czarna, że pochłonęła wszystkie wady i błędy, nie pozostawiając nic na dzień. Teraz wszystkie zniknęły, życie zaczynało się od nowa, dając dziewczynce drugą szansę, skoro jednak mogła pozostać w Avonlea. Ani nigdy nie cieszył tak bardzo jeszcze jeden widok, równie ciepły i przyjemny co wschodzące słońce. Wzrok Gilberta nie zszedł z jej twarzy, wpatrując się w nią, jakby cudowność wschodu była przy tym niczym znaczącym. Jak miałoby to znaczyć cokolwiek, skoro chłopak właśnie odzyskał wszystko, czego potrzebował? Mógłby teraz tak zostać, szczęśliwy, choć obolały, wpatrując się w swoje szczęście, odbite w najczystszych oczach. W końcu się ruszył, uniósł w górę ich złączone ręce i uśmiechnął się szerzej.

— Mówiłem, że cię obronie — mruknął, choć miał wrażenie, że słowa sprawiają mu ból, przez to, jak bardzo poobijany miał brzuch, plecy, ręce... wszystko. Teraz wszystko poza sercem, które zwykle było złamane, a teraz goiło się, dzięki jednemu małemu szczegółowi. Ania wciąż nie puściła jego dłoni.

— Nie wątpiłam w to — odpowiedziała, równie słabym głosem.

Oboje leżeli na plecach, odwróceni w stronę nieba, jedynie głowy trzymając odwrócone w swoją stronę. Ania przewróciła się na bok, wciąż jedną ręką trzymając chłopca za dłoń, a drugą podkładając sobie pod głowę i lekko podkulając nogi, przez co wydawała się jeszcze drobniejsza i delikatniejsza niż zwykle. Po wszystkim, co przeszli poprzedniej nocy, zdani na pastwę pędu, wszystko się zatrzymało. Nawet powietrze zdawało się stać, tak samo, jak czas i cała ziemia, gdy wschód wyłaniał się tak powoli. Gilbert wydawał się dziewczynce nareszcie szczęśliwy i przy tym tak uroczy w swojej dobroci, że nie mogła uwierzyć, że kiedykolwiek mogła się na niego gniewać. Czuła się winna i nie mogła zdobyć się na uśmiech, gdy sumienie ciążyło jej na sercu. Jego radość smuciła ją bardziej, gdy myślała o tym, że mogła podziwiać jego uśmiech już znacznie wcześniej. Chłopak zorientował się, że coś ją trapi, ale w tej sytuacji, to mogło być milion różnych rzeczy, więc wolał powiedzieć coś, co dopasuje się do każdego z problemów, które myślał, że zawracają jej głowę.

— Co by się nie działo, jakoś się ułoży — powiedział, myśląc, że to wystarczy, by dziewczynce poprawił się humor, ale jej wyraz twarzy posmutniał o kolejny stopień, jakby rozpacz miała swoje poziomy.

Jego słowa jej nie pomogły, wręcz przeciwnie, zepchnęły ją w głębiny nieskończonych wyrzutów, gdzie będzie obwiniała się za jego krzywdy. Gdyby Gilbert był zły i zapatrzony w siebie, byłoby jej znacznie łatwiej. Nie wie, na kogo liczyła, z kim chciała być i jak w ogóle mogła pogrążać się w marzeniach o idealnej miłości, gdy ideał, który jak w najśmielszych snach przyjechał na koniu, by uratować ją z opresji, od miesięcy czekał, aż ta przestanie zgrywać idiotkę. Jej problem był taki, że wcale takiej nie zgrywała. Nazywała się w myślach idiotką, ślepą i głupią, przez to, że po raz kolejny w życiu, nie potrafiła wyśnić sobie piękniejszego snu, niż ten, który był prawdziwym życiem. Tego snu nie doceniła, zahipnotyzowana pięknem imaginacji. Jak mogła być tak głupia? Łzy powoli zaczęły spływać Ani po policzkach, a głowa wypełniać żalami, zastanawiając, dlaczego ona zawsze musiała zrobić coś nie tak. Gilbert pomyślał, że to wszystko jet jedynie reakcją na strach, którego najadła się tej nocy, ale coś mu nie pasowało, gdy Ania zabrała rękę.

ImaginacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz