Podstęp miłości: Podejście pierwsze

1.4K 167 58
                                    

"Błędem jest utożsamiać dziwne z tajemniczym. Najpospolitsza zbrodnia często może być najbardziej tajemnicza, jeśli nie ma w niej żadnej nowej czy specjalnej cechy, z której dałoby się wydedukować prawdę"

~ Arthur Conan Doyle  "Studium w szkarłacie"

Diana Barry, choć nie miała rudego futerka, była podstępna i cwana jak lis. Ułożyła sobie w głowie plan i trzymała się go twardo, nie pozwalając, by żaden przypadek - jakim był przykładowo, Charlie Sloane - przeszkodził jej w realizacji małego spisku. Nie działała sama, zebrała grupę zaufanych koleżanek, które razem z nią robiły wszystko, by Gilbert Blythe oraz Ania Shirley-Cuthbert zostali parą. Nie było w klasie dwóch bardziej pasujących do siebie osób, niż oni, a Dianie marzyło się zobaczenie na żywo historii, której nie powstydziłby się sam Szekspir. Jednak oni sami nie widzieli dla siebie szansy. Gilbert przez bliznę na sercu a Ania z upartości. W interesie Diany było, by ich ze sobą pogodzić, a potem sprawy pewnie same się ułożą. Do szesnastych urodzin Ani pozostał już tylko jeden dzień, a co byłoby lepszym prezentem urodzinowym od pierwszego pocałunku? Niestety, do tego pozostało bardzo mało czasu, więc Diana będzie musiała działać szybko, ale na całe szczęście, plan, który ma zamiar zrealizować, układała w głowie od tygodni, mając do pomocy tych kilka zaangażowanych osób, więc każdy szczegół zdążyli dopracować.

Wiele też w tym przypadku zależało od Ruby, która z początku niechętnie, ale wkręciła się w plan, zachęcona intrygą i romansem, którego nie musiała czytać, a mogła oglądać na własne oczy. Pamiętała też, ile Ania dla niej zrobiła, ile zrobiła dla całego Avonlea. Pomogła ugasić jej dom, pożyczyła sukienkę, brzydką i prostą, ale zawsze to lepsze niż sama piżama, a co najważniejsze, pomogła jej się pozbierać po stracie jej wszystkich rzeczy. Jedna przysługa za wszystkie, które zrobiła dla niej Ania, to nie było wiele. Zadaniem Ruby było sprawić, by Gilbert znalazł się na tej samej drodze, w tym samym czasie, gdy Diana będzie prowadzić tam Anię. Największym problemem był fakt, że noc już pochłonęła całą wyspę, pogrążając ją w ciemnościach. Dziewczynki wpadły na ten sam pretekst, z którym pobiegły do dwóch różnych domów.

— Aniu, szłam do domu z Ruby, kiedy ona potknęła się i spadła do dziury w lesie. Proszę, musisz mi pomóc ją stamtąd wyciągnąć — krzyczała Diana na progu domu Cuthbertów.

— Gilbercie, och Gilbercie. Tragedia! — krzyczała Ruby, gdy tylko ten uchylił drzwi, w które dziewczynka, chwilę wcześniej, uderzała swoimi chudym piąstkami z zadziwiającą siłą. — Szłam z Dianą do domu państwa Barry, kiedy ona potknęła się i wpadła do dziury. Jesteś taki odważny, dlatego pomyślałam, że mógłbyś pomóc mi ją wyciągnąć!

W obu przypadkach obyło się bez powtarzania. Dwa dobre serca ruszyły do pomocy, nie spodziewając się podstępu ze strony dziewczynek. Kiedy ma się czyste serce, ciężko jest zauważyćkrztę oszustwa w innych, wierzy się, że każdy jest dobry, nawet gdy czerń jego duszy widać na pierwszy rzut oka. Więc jak Ania mogłaby podejrzewać, że jej bratnia dusza, kiedykolwiek mogłaby ją oszukać? Jak Gilbert mógł przewidzieć, że koleżanka z klasy, z którą tak rzadko rozmawiał, w ogóle odzywałaby się do niego, gdyby nie musiała, po tym, co jej zrobił? Pędzili więc Diana z Anią i Ruby z Gilbertem, na spotkanie z prawdą. Prawdą o nich samych i samą prawdą o ludziach, którzy ich otaczają. Biegli, jak pierwszego dnia szkoły, z opuszczonymi głowami, nie zauważając, jak Diana i Ruby znikają. Ania oglądała się za przyjaciółką i za tajemniczą dziurą, choć nic nie była w stanie znaleźć. Postanowiła odwrócić się i iść tyłem, tak długo, aż nie uderzyła w osobę stojącą za nią.

Gilbert Blythe dotarł tam chwileczkę szybciej niż Ania i przez jakiś czas obserwował jej wyczyny. Nawet nie drgnął, by przesunąć się z drogi, gdy dziewczynka z nieuwagą szła odwrócona plecami. Odskoczyła wtedy z krzykiem, ale uspokoiła się, gdy zobaczyła, że nieznajomy tak w rzeczywistości był osobą, którą znała. Nie cieszył ją fakt, że był to właśnie Gilbert, ale chyba bardziej byłaby przestraszona, natrafiając na osobę pokroju Nate'a. Gilberta przynajmniej nie musiała się bać, choć i tak wolałaby nie musieć z nim rozmawiać już do końca życia.

ImaginacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz