49

3K 92 6
                                    

Mamy wf. Jako, że moja klasa jest połączona z klasą od nowej dziewczyny, Harrego, gramy w kosza. Shelby ma właśnie piłkę w rękach i biegnie, a raczej się stara, w moją stronę ponieważ stoję pod koszem jako obrona. Prawdopodobnie nie trafi bo to Shelby ale i tak próbuję bronić przez co obrywam od jej przyjaciółki. Jej koleżanka, Monic popchnęła mnie popchnęła przez co upadłam i w momencie poczułam niewyobrażalny ból w kostce. Nauczycielka zaalarmowana moim krzykiem, przybiegła do nas, a Shelby zaczęła krzyczeć z niewiadomego mi powodu. Oczywiście większość osób było zainteresowanych nią, ale to dobrze, przynajmniej umiem oddychać bo gdyby zebrali się wokół mnie nie było by w ogóle powietrza.

-Proszę Pani ta wariatka chcąc zdobyć piłkę, uderzyła mnie w rękę i okropnie boli mnie teraz palec. Pewnie jest złamany!-zaczęła histeryzować, a ja mino bólu przekręciłam oczami.

-Nie kłam Shelby! Stałam i chciałam obronić piłkę i wtedy ta jej przyjaciółka mnie popchnęła i zrobiłam sobie coś z kostką!

-Dobrze, nie wiem która mówi prawdę, ale ty Thalia idź do higienistki, a ty Shelby umiesz ruszać palcem?-Shelby pokiwała głową-to do mojego gabinetu, dam ci lodu.

Kuśtykając poszłam do gabinetu higienistki, która stwierdziła skręcenie i kazała mi jechać do szpitala aby się upewnić.

-Do kogo mam zadzwonić aby cię zabrał do szpitala?

-Może pani zwalniać z lekcji?

-Tak.

-To jeśli można Jamiego Rossa? Jest z trzeciej 'a'.

Po dosłownie  trzech minutach od zadzwonienia w drzwiach stanął mój przyjaciel.

-Boże co ci się stało?!-doskoczył do mnie

-Potem ci powiem. Zawieziesz mnie do szpitala?

-Tak, tak jasne-wziął mnie na ręce- gdzie masz rzeczy?

-Dziewczyny mi je wezmą.

Gdy szliśmy przez korytarz napotkaliśmy Harrego i jego dziewczynę.

-Powiedz mi na cholerę się nad nią użalasz? Nie widzisz że udaje?- Zapytał drwiącym głosem Harry. Wiedziałam że przyjaciel chce się odezwać ale go wyprzedziłam.

-Jamie nie ważne, został go. Nie zwracaj na niego uwagi.

Ruszyliśmy, a raczej Jamie, do auta, a potem w kierunku szpitala.

                                                                                          ~~

Sobota. Spokój od Harrego i Shelby. W szpitalu potwierdzili słowa higienistki i przez dwa tygodnie muszę nosić stabilizator.

Wyszłam do sklepu po podpaski ponieważ za kilka dni powinnam dostać miesiączki, a jako że moja miesiączka jest nieregularna, wolę być przygotowana. Przez to że mam ograniczony ruch, moja droga do sklepu trwa znacznie dłużej niż zwykle.

Kiedy jestem już kilka metrów od marketu, widzę Harrego. Postanawiam udawać że wcale się nie boję i nie czuję pieprzonych, mimo tego wszystkiego, motylków w brzuchu.

Przechodzę obok niego z głową w dole, ale podnoszę ją gdy zaczyna do mnie  mówić.

-Dalej udajesz? Powiedz mi co próbujesz osiągnąć? Chcesz zaciągnąć Jamiego do łóżka czy jak? Bo jeśli tak, to wystarczy mu to tylko powiedzieć- Tego już było za wiele.

Nawet nad tym nie panowałam, gdy moja ręka sprzedała mu pięknego liścia.

-Wiesz co? Zastanawiam się co ja ci takiego zrobiłam, że aż tak mnie nienawidzisz.

KIKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz