Wiem, że jest przystojny.

912 30 0
                                    

-Tia, słyszysz mnie?- znajomy głos ocknął mnie z zamyślenia. Odwróciłam głowę w stronę przyjaciółki, która stała obok mnie i patrzyła na mnie z głupim uśmieszkiem.

-Co się dzieje?- zapytałam, po czym odwróciłam głowę i znów popatrzyłam na chłopaka, który wpatrywał się we mnie uporczywie. To musiał być on. Nie mogłam zapomnieć tej twarzy.

-Stoisz na środku placu i wpatrujesz się w jakiegoś mężczyznę. Ja wiem, że jest przystojny, ale bez przesady- zaśmiała się Mel, a ja znów skierowałam na nią wzrok. - Tia, ty płakałaś?- na chwilę spoważniała.

-Nie...- odpowiedziałam mimo tego, że czułam, jak moje oczy robią się wilgotne. -Dlaczego tak myślisz?

- Ciężko nie zauważyć po twoim wyrazie twarzy... czy ktoś ci coś zrobił? Powiedz mi, co się stało...- przyjaciółka objęła mnie ramieniem, przyciągając do siebie i spoglądając troskliwie.

-Mel, pamiętasz jak ktoś wysłał mi wiadomość w kawiarni?- kiwnęła głową. - No właśnie. To nie były żadne wiadomości dla żartu. Okazuje się, że jest to osoba, którą doskonale znam- dziewczyna zdziwiła się.

-Kto to był?- zapytała, a po jej zachowaniu widać było, że jest zmartwiona zaistniałą sytuacją, której pikanterii dodawało moje zachowanie.

-Max. To był on. Właśnie mi to napisał. I to on tam stoi- skinęłam głową w stronę mężczyzny, a Mel momentalnie tam spojrzała. Musiała dopiero teraz rozpoznać w mężczyźnie znajomego, skoro głośno westchnęła, a na jej twarzy zagościły wyraźne zaskoczenie i złość w jednym.

-Wiesz, myślę, że najlepiej będzie, jeśli już wrócimy do domu. Harry dzisiaj nie tknął alkoholu i obiecał nas odwieźć. Pójdę po niego i nas zabierze...okej?- zapytała, a ja nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, gdyż widziałam, jak przyjaciółka świetnie się bawiła.

-Mel, nie musisz przerywać zabawy przez moje żałosne problemy. Mogę wrócić pieszo, to nie jest dla mnie żaden problem. Natomiast ty zostań i baw się dalej z ekipą- odpowiedziałam z uśmiechem, starając się, aby był jak najbardziej przekonujący.

-Wykluczone! Nie zostawię cię samej, poza tym miałam już i tak wracać- powiedziała Mel, po czym wzięła mnie pod rękę i skierowała w stronę stolika, żeby zabrać swoją torebkę. -Kochani, my już się zbieramy, ale mam nadzieję, że jutro o tej samej godzinie?- zaśmiała się, a przyjaciele jej zawtórowali. -Harry, odwieziesz nas?- spojrzała na chłopaka, który siedział z nami w stoliku, a ten skinął głową.

Przechodząc przez ten plac, patrzyłam wciąż w ziemię, a kiedy popatrzyłam w miejsce, w którym jeszcze niedawno stał mężczyzna, jego już nie było. To chyba lepiej. Nie muszę patrzeć na jego przebrzydłą twarz, która przypomina mi jedną z najgorszych sytuacji, w jakich dotychczas się znalazłam. Jednak stare wspomnienia, mimo naszej woli potrafią rozdrapać rzekomo wyleczone rany na sercu. 

-Hej, głowa do góry, Ti- pocieszyła mnie przyjaciółka siedząca obok mnie na tylnym siedzeniu pasażerskim- jak tylko się do ciebie przyczepi, to pokażemy mu, czym kończy się zadzieranie z nami...

************************************
Max. Max South, bo tak brzmi jego pełne nazwisko. Nienawidzę tego człowieka. Z całego serca go nie cierpię. Nie wiem, czy jest to spowodowane tym, co zrobił mi w przeszłości, czy tym, że znowu wrócił. A ja wiem tyle, że skoro wrócił, to zapewne znowu narobi bałaganu w moim życiu, umyśle i sercu. Jestem o tym w pełni przekonana, bo znam to bardzo dobrze.

Nie wspominałam o nim? No więc, takie szybkie streszczenie...

W pierwszej klasie liceum, napotkałam na swojej drodze pewnego chłopaka. Nie chcę wracać do naszego pierwszego spotkania, może kiedyś o nim opowiem. Był ode mnie o trzy lata starszy. Spotykaliśmy się przez ponad rok. Byłam w niego niesamowicie zapatrzona i szczerze mówiąc? Darzyłam go niesamowitym, a przede wszystkim prawdziwym uczuciem. I niestety prawda jest taka, że z nikim wcześniej nie byłam w związku.

Zraniona [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz