W drodze do domu zdałam raport. Chuuya przeprosił mnie za nauczyciela i pogłaskał po włosach. Wysiadłam z pojazdu i udałam się do apartamentowca. W domu otworzyłam drzwi i dosłownie. Oberwałabym wiadrem. Wiadro odsunęłam i krzyknęłam:
(Ja) Dazai ty pierdoło a co byś zrobił gdyby coś mi się stało co?!
(Dazai) Zrobiłbym wszystko by cię uratować.
Nadal ten człowiek jest nie do rozgyzienia. Cóż ja nie umiem rozgryźć on nie wie nic o mnie.
(Dazai) Czemu ty nosisz bandaże?
(Ja) Bo bawię się w samobójcę i się w niego powoli zamieniam.
(Dazai) Jest! Popełnię podwójne samobójstwo z (....)-chan!
(Ja) Chciałbyś. A teraz idę zrobić obiad.
(Dazai) Zrób coś z innego kraju!
(Ja) Wszystko zależy od tego jak odpowiesz na pytanie. Czy dotykałeś czegoś w MOJEJ kuchni?
(Dazai) Nie. Kataklizm niczego nie ruszył.
(Ja) No dobrze. Zrobię żurek.
Zabrałam się za gotowanie. W międzyczasie starałam się odrabiać zadania. Wszystko robi się w szkole trudniejsze. Chyba nie będę mieć tyle czasu dla Daza jak wcześniej. Nauczycielka mówiła coś o jakiejś 6 dniowej wycieczce. Może kupię mu jakąś pamiątkę? Może i fakt trochę mnie denerwuje, ale go nawet lubię. Cóż nie mam co się zastanawiać. Skończyłam gotować i zasiedliśmy do stołu. Jak tak teraz o tym pomyśleć... Zaczęłam się śmiać Dazai zapytał o co chodzi.
(Ja) Jak tak teraz o tym myślę to częściej przebywasz u mnie w domu niż u siebie.
Kiedy skończyłam mówić obydwoje się zaśmialiśmy. Po posiłku zmywałam naczynia, a Dazai nad czymś myślał. W końcu gwałtownie wstał z krzesła i krzyknął "Zamieszkajmy razem (....)-chan!". Kiedy to powiedział strzeliłam sobie piątką w twarz. Ale jak zaczęłam nad tym myśleć może ma rację? Nie byłabym tutaj sama, byłoby wesoło, wychodzilibyśmy razem i czynsz można podzielić na 2 osoby. Po półgodzinnym myśleniu zgodziłam się. Poszliśmy do niego i zabraliśmy wszystkie jego rzeczy, pamiątki i ubrania. Wróciliśmy do mnie taszcząc to wszystko i poodkładaliśmy na odpowiednie miejsce. Dazai poszedł zrezygnować ze swojego mieszkania, a ja poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~Time skip~~~~~~~~~~~
W szkole na przerwie podeszła do mnie trójka chłopców. Blondyn i dwóch brunetów. Powiedzieli, że chcą pogadać, więc poszliśmy na dach. Pytali czy należę do mafii. Milczałam. Uznali to za odpowiedź twierdzącą i poszli na komisariat. Zadzwoniłam do Boss'a i wyjaśniłam sytuację. Powiedziałam też, że jest oprócz tej trójki około 7 podobnych przeciwników mafii. Na 4 lekcji dotarła do nas informacja o tym, Że trzech naszych kolegów z klasy zostało wysadzonych razem z komisariatem. Kris przypatrywała mi się ukradkiem. Zauważyła, Że nie jestem zaskoczona. Na przerwie wyszła szybciej i powiedziała o tym Mirze. Jeszcze na tej samej przerwie postanowiły mnie o coś zapytać...