W końcu dzień wycieczki. Było mi trochę smutno, że zostawiam Dazai'a samego, ale powiedział, że odnowi kontakt ze swoimi przyjaciółmi. Siedziałam w autobusie jechaliśmy dopiero 10 min, a ja byłam już taka... Zmęczona. Byłam w połowie autobusu koło Kris. Znowu zaczęła mi nawijać jak najęta. Nie mogłam tego dłużej znieść, więc ułożyłam się do snu. Ten maraton to chyba była lekka przesada...
(Retrospekcja)
Kiedy wróciłam ze szkoły było około godziny 15. Zrobiłam obiad i w trakcie przybiegł Dazai.
(Ja) Co ci się stało? Stado psów cię goniło?
(Dazai) Nie. Po prostu przyniosłem horrory i chciałem je z tobą pooglądać. Taki maraton.
(Ja) Dazai ty wiesz doskonale, że jutro mam wycieczkę.
(Dazai) Wiem, ale póki jeszcze jesteś chciałbym spędzić z tobą trochę czasu. Poza tym jak będziesz na wycieczce ja odnowię kontakt ze znajomymi.
Kiedy usłyszałam, że chciałby spędzić ze mną trochę czasu niewidocznie się uśmiechnęłam. W sumie mogłabym poświęcić trochę czasu. Hmm horrory? Jak udam, że się boję to bezkarnie będę mogła się do niego przytulać.
(Ja) No dobrze. Oglądnijmy tylko bez przesady.
Po 3 horrorach zrozumiałam 2 rzeczy. 1 niekiedy nie trzeba udawać strachu, a po drugie Dazai to idealny partner do maratonów. Przytulaliśmy się do siebie co chwila podskakując. Jak wrócę obejrzymy jeszcze wiele horrorów.
~~~~~~~~~~~Time skip~~~~~~~~~~~~~
Po skończonym maratonie chciałam iść do pokoju, ale coś mnie uderzyło. Popatrzyłam na podłogę i zobaczyłam poduszkę. Usłyszałam chichot. Wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w Daza. Teraz to ja się śmiałam. Znowu rzucił we mnie poduszką, ale odbiłam ją w jego stronę. I tak się zaczęła wojna na poduszki. Po około godzinie skończyliśmy i Dazai wyznał, że boi się iść do swojego pokoju. Westchnęłam i rozłożyłam kanapę. Położyłam się na jednej a Daz na drugiej stronie. Złapałam go za rękę i zasnęłam. On po pewnym czasie też zasnął. Ale ten odpoczynek nie trwał długo. Po 20 minutach od położenia się, zadzwonił budzik...
(Koniec retrospekcji)
Nigdy więcej tak nie zrobię. Nigdy więcej maratonu z Dazai'em kiedy następnego dnia mamy wycieczkę- wyburczałam te słowa i usnęłam. A w tle miałam niekończące się pytania Kris...