(Szósty miesiąc ciąży)
Następnego dnia obudziłam się, ale nie było koło mnie Dazai'a. Wstałam gwałtownie, gdy drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stanął Dazai.
(Daz) (...) Co się stało?
(...) Wystraszyłam się kiedy nie zobaczyłam cię koło siebie. Muszę się uspokoić.
Zaczęłam wstawać kiedy źle się poczułam. Spod łóżka wyciągnęłam wiadro i zaczęłam wymiotować. Dazai podszedł do mnie i gładził moje plecy. Mówił że to jeszcze trochę i to się skończy. Ma rację muszę być silna. Jeszcze trochę.
(...) Dazai?
(Daz) Słucham?
(...) Czy to nie dzisiaj miała być kontrola?
(Daz) Szybko się ubieraj ja idę wyprowadzić samochód.
Jak uzgodniliśmy tak zrobiliśmy. Ubrałam się i poszłam na kontrolę.
(Daz) Czy można określić płeć dzieci?
(Lekarz) Z tego co widzę jest dziewczynka i chłopczyk.
(Daz) Nie ma żadnych widocznych zagrożeń?
(Lekarz) Nie ma i nie będzie tylko jak wspominałem musi pani zachować spokój.
(...) Dziękujemy. Następny raz widzimy się przy porodzie prawda?
(Lekarz) Prawda. Do widzenia.
Kiedy wyszliśmy Dazai wydawał się trochę zamyślony. Co mu się stało? Zawsze był taki beztroski... Co mogę zrobić?
(...) Daz? Co ci jest?
(Daz) Wiesz kiedy może urodzą się nasze dzieci?
(...) W październiku jakoś pod koniec a co?
(Daz) Rozumiem...
Już wiem o co ci chodzi. Nadal to przeżywasz prawda? Obyś się kiedyś od tego uwolnił.
(...) Właśnie jak nazwiemy dzieci?
(Daz) Mam pomysł co do dziewczynki... Od zawsze chciałem by nazywała się Namida.
(...) Ja mam imię chłopczyka i to jest Akaashi... Dziewczynka na drugie imię może mieć Riri.
(Daz) Chłopczyk na drugie może mieć Dan...
(Daz i (...)) Czyli wszystko postanowione!
Dzień porodu
Jak zwykle siedzieliśmy w salonie. To takie przyjemne i odprężające... Uwielbiamy to robić. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie te okropne bóle brzucha, gdy nagle krzyknęłam:
(...) Dazai idź po samochód! Ja...!
Dazai bez słowa wybiegł a ja powoli zaczęłam iść w stronę wyjścia. Po chwili przybiegł Dazai i zabrał mnie do samochodu. Po 10 min byliśmy w szpitalu, zdążył tylko zadzwonić i zabrano mnie na salę. Dazai oczywiście był przy mnie. Złapał moją dłoń. Bardzo mocno ją ścisnęłam. Po parunastu minutach usłyszałam płacz dzieci. Udało mi się. Są zdrowe... Jestem taka szczęśliwa.
Dzieci mają po 10 lat
Zapewniliśmy naszym dzieciom prywatne nauczanie. Przychodzą również z nami do pracy. Cieszę się z tego powodu. Mogą zobaczyć jak ich rodzice są wspaniali. Chociaż nie podoba mi się jedna rzecz...
(...) Kunikida-san? CZY MOŻESZ W KOŃCU PRZESTAĆ OBRAŻAĆ DAZAI'A W MOJEJ OBECNOŚCI I TO JESZCZE PRZY NASZYCH DZIECIACH?!
(Kunikida) A tak przepraszam muszę już iść. Musimy iść na zebranie.
(...) Czy chodzi o te...?
(Kunikida) Tak, tylko nie chcę by dzieci to widziały. To nie widok dla nich.
(...) No cóż w takim razie... Kiba!
(Kiba) Tak?
(...) Zajmij się dziećmi.
(Kiba) Zrozumiałem. Słyszałyście? Idziemy!
Dzieci jęknęły niezadowolone. No cóż... Dla ich dobra jestem nawet gotowa umrzeć. Pocałowałam dzieci, które zniknęły w cieniu. Po czym udałam się na zebranie. Kunikida opowiedział wszystko. Mgła tak? Wszystko byłoby perfekcyjnie, gdyby nie to, że mojego męża tu nie ma. Martwię się, mimo ze wszystko mi wyjawił to ja nadal... Moje rozmyślania przerwały krzyki.
(Namida) Mama! Wujek Kiba na nas krzyczy!
(...) Czym podpadłeś tym razem...?