Udałam się do mojej rezydencji. Przed bramą czekał już Dazai. Podbiegłam do niego i przytuliłam. Razem weszliśmy do środka. Tam czekał Kiba, więc przedstawiłam ich sobie. Zjedliśmy obiad i chciałam iść z nim na spacer, ale przypomniał sobie, że mamy misję. Przybiłam sobie piątkę z twarzą.
(Ja) Takie rzeczy mówi się wcześniej idioto!
(Dazai) Może i idiota, ale za to TWÓJ idiota.
Kiedy to powiedział poczerwieniałam na twarzy. Wie jak mnie podejść skubaniec. Wytłumaczył jakie mamy zadanie i ruszyliśmy tam. W opuszczonym budynku jest prowadzona nielegalna sprzedaż narkotyków, które trafiają do naszych ludzi i wyniszcza ich to od środka. Chcieliśmy zachowywać dyskrecję dopóki nie dotarliśmy na miejsce. Obydwoje rozwaliliśmy drzwi z buta i wbiegliśmy do środka. Na parterze nikogo nie było. Tak nam się tylko wydawało. Już po sekundzie byliśmy otoczeni ze wszystkich stron. Razem z moim partnerem podnieśliśmy dłonie. Zaczęli mówić coś o tym, że się nas spodziewali i inne bzdury. Chciałam im pokazać jak bardzo się mylą. Zaczęłam podchodzić powolnym krokiem do losowo wybranego faceta. Byłam coraz bliżej, a on krzyczał tylko jakieś "Nie podchodź! Nie podchodź, bo strzelę! Kurwa życie ci niemiłe?!". Ignorowałam to i podchodziłam bliżej. W pewnym momencie strzelił jak obiecał. Kula śmignęła koło mojej twarzy zostawiając nacięcie na policzku. Nadal podchodziłam. Wtem zobaczyłam, że wszyscy celują we mnie i Daza. Kładą palce na spuście i zaczynają strzelać. Ja i Dazai wzbiliśmy się w powietrze. Oboje strzelaliśmy z pistoletów. Zorientowali się, że w nas nie strzelają i chcieli celować w górę, ale ogłuszyłam ich spuszczając na ich głowy skrzynie. Wyciągnęłam nóż i zaczęłam ich dobijać. Dazai tylko oparł się o filar i patrzył. Kiedy dobiłam ostatniego powiedziałam:
(Ja) Zaatakowało nas 67 ludzi.
Dazai: Według informacji powinno być ich jeszcze 53.
Kiedy to powiedział usłyszałam kroki uniosłam Dazai'a w powietrze. Do pomieszczenia wpadli ostatni ocalali. Zaczęli ładować we mnie kule. Moje ciało powoli zaczęło przypominać sito. Dazai chciał coś zrobić, ale nie Był w stanie. Czekał na bolesny upadek, który nie nastąpił. Popatrzył na moje ciało. Powoli podnosiło się do stania. Chciał mnie zawołać, ale zobaczył coś dziwnego. Moje włosy nie były [k.w], tylko białe jak śnieg. W tym momencie urwał mi się film.
(Mia pow)
Otworzyłam oczy. (....) została zraniona śmiertelnie. Dlatego przejełam nad nią kontrolę. Popatrzyłam po zebranych. Nędzne płotki.
(Mia) Jak śmieliście podnieść na nią rękę?! Teraz czeka was tylko cierpienie, zguba i śmierć.
Podniosłam rękę na wysokość ich brzucha. Skupiłam całą energię w prawej ręce. Tworzyła się coraz większa kula. Kiedy była dostatecznej wielkości uwolniłam ogromny promień, przez co wszyscy ocalali zginęli. Chłopakowi mojej pani nic nie jest. Nie powinna być na mnie zła. Poszłam do mojej pieczęci i ją założyłam. Upadłam tracąc świadomość i przesyłając dane o przebiegu bitwy (....).
(Reader Pow)
Otworzyłam oczy i gwałtownie się podniosłam. Wszystko było takie jak opisała Mia. Teraz tylko opowiedzieć mu o mej przeszłości. Boję się. W ciszy wróciliśmy do mojej rezydencji. Tam zamknęłam się z Dazem w pokoju i zaczęłam opowiadać mu moją historię. Kiedy skończyłam powiedziałam, że zrobi co zechce nie będę go zatrzymywać.
(Dazai pow)
Słuchałem jej w ciszy i od czasu do czasu ruchem głowy dawałem jej znak, że rozumiem i może kontynuować. Kiedy skończyła mówić pogrążyłem się w myślach. Powinienem uznać ją za nienormalną, ale coś mi mówiło, że ona nie kłamie. Kiedy tak pomyślałem przypomniała mi się scena, którą (....) pominęła.
(Retrospekcja)
Wracałem z (....) do domu. Muszę jej o tym powiedzieć! Kiedy się zatrzymaliśmy złapałem jej rękaw.
(Dazai) (....)-san od dłuższego czasu mi się podobasz zostaniesz moją dziewczyną?
Dziewczyna odpowiedziała twierdząco
i opowiedziała o sobie. Nie przeszkadzało mi to. Po paru tygodniach przeprowadziłem się i zerwał się nasz kontakt... Nigdy nie powiedziałem jej jak bardzo ją kocham i jak bardzo tęsknię...(Koniec retrospekcji)
Uśmiechnąłem się i ją przytuliłem.
(Dazai) Na zawsze będziemy razem.
Ona na te słowa rozpłakała się. Płakała godzinę w moich objęciach. Kiedy usnęła przeniosłem ją na łóżko i położyłem się obok. Byliśmy sobie przeznaczeni.