Rozdział 7

1.4K 89 4
                                    

- Wiem, że mu ufasz, tak, ale on zniszczył Erebora i zabił moich przodków, każdy krasnolud go znienawidził, a ja nie lubię, gdy on jest w pobliżu. - Gimli czuł się swobodniej, wyrażając swoją opinię na  temat smoka. 

- Oszczędził życie twojego ojca, żeby mnie uszczęśliwić, Gimli, to musi się liczyć. - powiedziałaś

-Erebor może być wyjaśniony przez niekontrolowaną chciwość smoka na złoto- powiedział Aragorn, -ale zniszczył Dale'a po prostu dla własnej rozrywki. Skąd wiemy, że nie zrobi tego samego z Rohanu? 

-Bo jeśli naprawdę chciałby to zrobić, to już by nas tu nie było!- Powiedziałaś ze złością. 

-Zgadzam się z Bellą,- Legolas stwierdził słuchając naszej kłutni.

-Wstrząsające- Sarkazm w tonie Gimli sprawił, że Legolas rzucił mu spojrzenie, które mogło zabić. 

-Mogę powiedzieć że jego oczy,  są łagodne i delikatne, kiedy na nią patrzy, myślę, że on sam zapolowałby na Saurona, gdyby go o to poprosiła.- powiedział Legolas

Smaug zdawał się wiedzieć, co cię dręczy, nawet nie mówiąc mu o tym. 

-Nie zawracajcie sobie głowy ich obawami, moja bogini , nic nie zrobiłem, aby zasłużyć na ich zaufanie, ale z czasem się to zmieni.

 Czułaś, że twoje policzki stają się ciepłe. Zawstydził cię, kiedy cię tak nazywał. Daleko Ci od wszelkiego rodzaju bogini.

-Wszyscy są gotowi do pracy - powiedziałaś, zmieniając temat. -Zrobiłbyś dla nas zwiad, para oczu na niebie byłaby naprawdę pomocna.

 Pokiwał głową w porozumieniu i wystartował. Dokuczał ci, że tym razem nie lecisz z nim, ale czułaś się bardziej przydatny, żeby pomóc. 

Wsiadłaś na konia i dołączyłaś do swoich towarzyszy w pobliżu przodu grupy. Ponieważ wciąż byłaś zła na Gimli i Aragorna, spędziłaś większość jazdy na rozmowie z Legolasem. Po jakimś czasie chciał  iść naprzód, więc zostawił Gimliego na koniu, którego dzielili z nim i dołączył do ciebie na Jaskier.

Wciąż byłaś przy nim, gdy zaatakowały go wargi. Słyszeliście, jak ludzie przygotowują się do szarży, gdy pomogliście Legolasowi wyeliminować łuczników spośród atakujących. Nagle obaj zostaliście powaleni przez siłę wiatru, która mogła konkurować z podmuchami huraganu. Zostałaś na chwilę oślepiony, gdy pole przed tobą praktycznie eksplodowało w płomień. 

Kiedy oczy się wyregulowały, widok przed tobą zaparł dech w piersiach. Majestatyczne skrzydła Smauga były w pełni wyciągnięte, a jego ciało płonęło ogniem wewnątrz niego, gdy leciał wzdłuż strefy ataku. Kiedy dotarł do końca, podwoił się i wylądował między tobą a płomieniem, jakby chronił cię przed palącym żarem.

Nawet nad blaskiem płomieni i skrzeczeniem umierających warg, usłyszeliście zbliżający się odgłos koni. Odwróciwszy się, zobaczyłeś towarzystwo mężczyzn i Gimli, widząc ich przed sobą. Zaskoczyła cię ręka Legolasa na plecach. Bez niego nawet nic nie mówiąc, wiedziałeś, że on cię kontroluje, więc kiwnąłaś głową, by dać mu znać, że wszystko w porządku. 

-Wygląda na to, że źle cię oceniłem, smoku.-Powiedział sztywny Theoden. 
Jego twarz była stoicka i trudna do odczytania, ale nie można było pozbyć się wrażenia, że ​​nadal nie wierzy Smaugowi. 
-Uratowałeś życie mojego ludu, jestem ci winien moje podziękowania.

-Nic mi nie jesteś winien, mój królu. 
Nawet ty byłeś zszokowany szczerością w głosie Smauga. -Twój lud nie jest jeszcze bezpieczny, jestem pewien, że Saruman zaplanował coś jeszcze ... Musze teraz lecieć dalej, aby zbadać okolicę i zobaczyć, co mogę znaleźć. 

Zwrócił się do ciebie, jego głos obniżył się i złagodniał.
 - Będziesz mi towarzyszyć , moja pani? 

Uśmiechając się odpowiedziałaś ukłonem. 

-To byłabym zaszczycona, Legolas, proszę, zaopiekuj się koniem.

 A ty wspięłaś się na jego głowę i wzbiliście się w niebo.

~~~~~~~

Rozdział dedykuje : Darkness2003

Płomień Smoka [ Smaug OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz