Magnus
Na jego nieszczęście, Camille również postanowiła wyjść z nimi do klubu, po udanym pokazie. I bynajmniej nie miała w planach zostawić go w spokoju. Usiadła obok niego i jeździła długimi paznokciami po jego udzie. Kiedyś tylko to, wystarczyło by Magnus chciał od niej czegoś więcej, ale tym rzem, wybitnie go to irytowało. Każdy jej dotyk, kojarzył mu się z czymś nieczystym, czymś nieprawidłowym. Wychylił kolejny kieliszek tequili i odsunął się od dziewczyny.
Magnus pierwszy raz był w tym klubie nie bardzo wiedział, co gdzie jest. Wydawało mu się, że na górze jest druga sala, ale nie miał pewności, a poza tym nie za bardzo chciał się oddalać od grupy swoich znajomych, by to sprawdzić Pozostało mu jedynie, siedzieć i udawać, że się dobrze bawi, a przy pierwszej sposobności, będzie mógł wrócić do domu. Miał nadzieję, że Alexander nie będzie jeszcze spać i dotrzyma mu, choć trochę, towarzystwa.Alexander
Przekroczył próg Pandemonium i od razu skierował się do baru. Nie za bardzo był przyzwyczajony do tego, by być w tym miejscu bez Clary. Zamówił jakiegoś kolorowego drinka i trzymając go w dłoni, postanowił przejść się po sali, by odnaleźć Magnusa.
Gdy w końcu go dostrzegł, mocno się skrzywił. Azjata siedział na jednej z kanap, a ta sama kobieta, która kiedyś próbowała go pocałować, siedziała prawie na nim. Najwyraźniej Magnus nie potrzebował w tym momencie ochrony, a do tego dobrze się bawił.
Alec odwrócił się napięcie i ruszył z powrotem w stronę baru. Usiadł w miejscu, gdzie nadal miał dobry widok na swojego podopiecznego i zamówił kolejnego drinka.
Nie do końca wiedział, dlaczego czuł się teraz tak bardzo zrozpaczony. Teoretycznie, jego i Magnusa, nic nie łączyło, ale mimo wszystko, nie mógł patrzeć jak ten obściskuje się z jakąś kobietą. Coś w jego wnętrzu czuło się zranione i Alec nie wiedział dlaczego boli aż tak bardzo. Gdy widział Magnusa w tym stroju, budziły się w nim uczucia, o których do tej pory, nie miał pojęcia. Patrzył na jego, obsypany brokatem, tors, na nogi, idealnie podkreślone przez obcisłe spodnie i czuł, że bardzo chciałby teraz być na miejscu czarnowłosej dziewczyny.
Nie zważając na to, że jest w trakcie zadania, zamówił kolejnego drinka i od razu wypił zawartość kieliszka.
Do tej pory, nie zdarzało mu się pić za wiele. Czasami wypił tylko kieliszek wina, po udanym zadaniu, ale nigdy nie odważył się przekraczać tej granicy. Tym razem, jednak nie potrafił na trzeźwo, znieść widok obcej kobiety przy boku jego Magnusa.
Alexander był pewny, że więzi, między nim a Azjatą, coraz bardziej się zacieśniają, a tym czasem, dowiedział się tylko, jak bardzo się mylił.
Kończył kolejnego drinka, gdy poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń.Magnus
Zdecydowanie miał już dość, siedzącej obok niego, Camille. Doskonale wiedział, że gdyby jej pozwolił, już dawno siedziałaby mu na kolanach.
Rozglądał się za ewentualnym pretekstem do ucieczki od molestującej go kobiety. Kiedy już po porostu miał wyjść z klubu i wrócić do domu, jego uwagę przyciągnęło coś,a raczej ktoś, siedzący przy barze. Musiał dwa razy zamrugać, by upewnić się, że nie ma halucynacji. Szybkim ruchem podniósł się z kanapy, strącając przy tym, dłonie Camille ze swoich nóg.
- Muszę coś sprawdzić. - Rzucił jedynie i już kierował się w stronę baru, gdzie jak przypuszczał, siedział Alexander. Gdy był dostatecznie blisko, miał już pewność, że się nie pomylił. Położył dłoń na jego ramieniu i poczekał, aż ten się odwróci.
- Alexander? - Zmarszczył brwi, widząc rozbiegane spojrzenie Aleca.
- Magnus. - Stwierdził, lekko bełkotliwym głosem.- Po co przyszedłeś?
- Chciałem się przywitać. - Otaksował spojrzeniem chłopaka na przeciwko. Magnus był pewien, że gdyby nie to, że siedział, najpewniej już dawno, by się przewrócił. - Jesteś kompletnie pijany, Alexandrze.
- Jestem. - Uśmiechnął się krzywo i machnął ręką - To nic. Wracaj do swojej dziewczyny.
Magnus pokręcił tylko głową i chwycił go pod ramię, gdy ten się zachwiał.
- Alec. Nie wiem o czym mówisz, ale to bez znaczenia, bo i tak wracamy do domu.
- Nigdzie nie idziemy. - Znów obdarzył go pijackim, krzywym uśmiechem. - Chyba, że pozwolisz mi się gdzieś zaprowadzić.
- Pod jednym warunkiem. - Spojrzał mu w oczy. - Później pójdziemy do domu.
Alec pokiwał głową i lekko się chwiejąc, złapał Magnusa za rękę i poprowadził w stronę schodów. Przypuszczenia Azjaty były słuszne, na górze znajdowała się jeszcze jedna sala, jednak Alec prowadził go jeszcze wyżej.
- Dokąd idziemy?
- Zobaczysz. - Odpowiedział tajemniczo. Otworzył ciemne, ciężkie drzwi i pociągnął przez nie Azjatę. Magnus odrobinę się zdziwił, że mimo, że Alec był totalnie pijany, bez problemu poradził sobie z drzwiami, które na pierwszy rzut oka, wydawały się być, bardzo ciężkie.
Znajdowali się teraz na dachu budynku, gdzie w przeróżnych kombinacjach, poustawiane były, szerokie donice z kwiatami. Między dwoma największymi, na sztucznych palmach, zawieszony był dwuosobowy hamak.
Było tu naprawdę pięknie i klimatycznie. Jedyne nad czym Magnus się teraz zastanawiał, było pytanie, skąd Alec zna to miejsce, skoro dopiero niedawno przeprowadził się do Nowego Yorku? Wyrzucił to pytanie z głowy, gdy Alec pociągnął go na telepiący się na wietrze, hamak.
- Co to za miejsce? Skąd je znasz? - Spojrzał na siedzącego obok chłopaka. Musiał przyznać, że nawet kompletnie pijany, Alec nadal był nieprzyzwoicie pociągający. Zwłaszcza, gdy patrzył na niego tymi sowimi pięknymi oczami.
- Moja znajoma mi je pokazała. To ogród właściciela klubu. Podobno przychodzi tu, gdy nie może wytrzymać już, panującego na dole ścisku.
- Jest pięknie. - Przyznał Magnus.
- To ty jesteś piękny. - Alec wyszeptał cichutko, tak że Magnus prawie by go nie usłyszał. Trochę go zaskoczyły słowa Alexandra. Najwyraźniej alkohol niwelował jego nieśmiałość
- Czyli mówisz, że ci się podobam? - Obdarzył go zawadiackim uśmiechem.
- A czy to ma jakieś znaczenie? - Odchylił głowę i spojrzał w gwiazdy.
- Ty też mi się podobasz. - Alec w końcu na niego spojrzał. Manus widział w jego spojrzeniu niedowierzanie pomieszane z nutką ekscytacji.
- Wracamy do domu?
- Chyba powinniśmy. - Odparł i wstał.
Złapali taksówkę i już po dwudziestu minutach byli pod ich apartamentem. Alec całą drogę się nie odzywał, przysypiając na ramieniu Magnusa.
- Jesteśmy już, cukiereczku.
- Mhm... - Alec już ledwo trzymał się na nogach ze zmęczenia i procentów, które powoli znikały z jego organizmu.
- Gdzie masz klucze do siebie?
- W kieszeni. - Zaczął niezdarnie wyjmować je ze spodni.
- Poczekaj. Pomogę ci. - Magnus wsunął dłoń do jego kieszeni i już po chwili otwierał nimi drzwi do mieszkania Aleca.
Zaprowadził go do sypialni, gdzie pomógł mu pozbyć się butów, spodni i koszulki. Przykrył go kołdrą, a gdy już miał wychodzić, poczuł delikatne szarpnięcie.
- Magnus? - Alec mówił bardzo sennym głosem, a oczy miał na wpół przymknięte.
- Zostaniesz ze mną?
Chwilę zastanowił się nad odpowiedzią. Już dawno , tak po prostu, nie spał z kimś w jednym łóżku. I zastanawiał się, czy następnego dnia, Alec nie będzie żałował swoje prośby. Mimo wszystko, nie potrafił mu odmówić, gdy ten mówił do niego takim głosem.
- Oczywiście. -Pospiesznie się rozebrał i w samych bokserkach, wsunął się po kołdrę, obok przysypiającego chłopaka.
- Słodkich snów Alexandrze. - Wyszeptał. W odpowiedzi usłyszał tylko, bardzo ciche, dziękuję.
CZYTASZ
When hope and love has been lost // Malec
أدب الهواةAlexander Lightwood, jako łowca głów, nie raz miał do podjęcia szereg decyzji, które w rezultacie, doprowadzały go do celu. Jako osoba wyszkolona do łapania najgroźniejszych przestępców, będzie musiał odnaleźć się w kolejnym zadaniu, zupełnie innym...