Alexander
Całą noc nie mógł zasnąć. Bez przerwy, pod powiekami, widział zapłakaną twarz Magnusa, czuł na swojej szyi jego oddech, słyszał jego słowa, gdy mówił mu, że jest aniołem.
Alec nie do końca wiedział co tak właściwie, kilka godzin temu, się wydarzyło. Cały spacer był przyjemny, od bardzo dawna nie czuł się tak zrelaksowany i spokojny, jak wtedy, gdy przebywał z Magnusem. Nie wiedział czemu, ale nie mógł patrzeć na cierpienie Azjaty. W tamtym momencie, jedyne czego chciał, to by, przestał płakać i żeby się uspokoił. Teraz, gdy leżał i o wszystkim sobie przypominał, jakoś nie potrafił pogodzić się z myślą, że ten silny chłopak mógł doprowadzić się do takiego stanu. Teraz jeszcze bardziej, Alexander chciał przy nim być, bronić go i wspierać.Magnus
Wiedział, że powinien spać, jutro w końcu miał być wielki dzień. Dzień jego pokazu, mimo to, jednak cały czas czuł się roztrzęsiony. Jedyne co go powstrzymywało przed rozpadnięciem się na kawałeczki, było wspomnienie silnych ramion Alexandra. To właśnie dzięki tym wspomnieniom, Magnusowi w końcu, udało się zasnąć.
Co prawda rano, wcale nie był wypoczęty, ale chociaż potrafił samodzielnie ustać na nogach. Wziął długą, relaksującą kąpiel i ruszył do garderoby. Dziś musiał wyglądać totalnie idealnie. Na tę specjalną okazję, wybrał skórzane, czarne spodnie i bordową koszulę w mały wzorek nietoperza. Guzików nie zapiął do końca, tak by koszula odsłaniała, obsypaną brokatem, pierś. Na szyi zawiesił kilka długich łańcuszków, na dłonie wsunął pierścienie, a w ucho włożył kolczyk w kształcie węża. Jeszcze tylko odpowiedni makijaż, fryzura, buty i marynarka, i już był gotowy do wyjścia.
Wsiadł do swojego srebrnego, sportowego auta i już mknął w stronę firmy.
Dopiero po pół godziny dotarł na miejsce, gdyż jego przemykanie skończyło się, gdy tylko wyjechał za róg, gdzie trafił na olbrzymi korek. Teoretycznie, szybciej byłoby na pieszo, ale wtedy jego strój mógłby się zniszczyć, a do tego nie mógł dopuścić.
Gdy tylko przekroczył próg firmy, na jego głowę zwaliło się mnóstwo osób, a każda z innym problemem do rozwiązania. Miał tyle szczęścia, że jeszcze nigdzie nie spotkał Camille. Od wydarzenia w jego biurze, nie rozmawiali ze sobą ani razu. Magnus nawet nie wiedział o czym miałby z nią rozmawiać, jeśli nie chodziłoby o sprawy służbowe.
Trochę obawiał się imprezy, na którą wszyscy mieli iść, po skończonym pokazie. Miało odbyć się w Pandemonium, klubie, w którym Magnus nie był ani razu. Słyszał tylko o jego sławie i szalonych imprezach, ale nigdy nie miał okazji w nim przebywać.
Kiedyś ogromną przyjemność sprawiało mu oglądanie,wirujących w tańcu, ciał. Teraz nie był pewien, czy będzie potrafił patrzeć na to z uśmiechem na ustach. Nie miał też pewności, czy w ogóle jeszcze potrafi się bawić.Cały dzień, Magnus chodził na najwyższych obrotach, by wszystko co zaplanował, udało się w stu procentach. Na jego szczęście, skończyło się tak jak zamierzał i pod koniec dnia, mógł już swobodnie odetchnąć i przygotować się mentalnie, na zaplanowaną imprezę.
Alexander
Dzisiejszego dnia, Alec cały swój czas, planował spędzić w swoim nowym mieszkaniu. Magnus cały dzień miał być w firmie, pracując przy pokazie, dlatego on miał wolne. Dodatkowo, dziś strzec go miał Jace.
Alec planował poświęcić ten dzień, na ćwiczenia i rozpakowywanie pozostałych pudeł.
Był po ćwiczeniach i w połowie rozpakowywania ostatniego pudełka, gdy do jego drzwi ktoś zaczął się dobijać.- Idę! - Wciągnął na siebie koszulkę i otworzył drzwi. - Isabell? Coś się stało? Co ty tu robisz? - Szczerze się zdziwił.
- Wpadłam w odwiedziny, braciszku. - Przecisnęła się obok niego i zaczęła się rozglądać po salonie. - Ładnie tu masz. - Skwitowała. - Ale przydałoby się tu odrobinę koloru. Tu bym powiesiła miętowe zasłony. - Wskazała na puste okna. - A tutaj narzuciłabym błękitną kapę. - Skierowała swój wzrok na kanapę.
- Izzy, uspokój się. - Przewrócił oczami. - Niczego tu nie brakuje, a poza tym, i tak nie zabawię tu zbyt długo.
- A propos twojego zadania. - Przy ostatnim słowie zrobiła w powietrzu cudzysłów. Alec nie miał zamiaru nawet tego komentować, bo i nawet nie widział co miałby jej powiedzieć. Isabell i tak zawsze wiedziała swoje. - Jace dowiedział się, że Magnus idzie dziś wieczorem na imprezę. Musisz tam być!
- Imprezę? - Zmarszczył brwi. Magnus nie wspominał mu wczoraj o imprezie. Czuł się trochę zawiedziony, bo wydawał mu się, że Magnus go polubił na tyle, by mówić mu o takich rzeczach.
- Halo! Ziemia do Alexandra! - Pstryknęła mu palcami przed twarzą.
- Nie mów tak do mnie. - Isabell wiecznie wykorzystywała, jego niechęć do pełnego imienia. O dziwo, w ustach Magnusa, jego imię nawet mu się podobało. Uwielbiał to, jak Azjata podkreślał każdą literkę w tym słowie.
Dziewczyna tylko przewróciła oczami i opadła z gracją na kanapę.
- To w co się ubierzesz? - Bawiła się kosmykiem swoich włosów.
- Nie idę na żadną imprezę. - Westchnął. - Dzisiaj mam wolne, gdybyś zapomniała, a poza tym, Jace chroni Magnusa i o wiele bardziej spodoba mu się pomysł imprezy.
- Problem polega, właśnie na tym, że oboje z Jace'm, mamy już zadanie na dziś wieczór, tak więc impreza przypada tobie, braciszku.
- Super. - Usiadł zrezygnowany obok siostry. - O której jest ta impreza i gdzie?
- Wiedziałam, że się zgodzisz! - Klasnęła w dłonie.- Nie bardzo miałem wyjście. - Westchnął. - Więc gdzie ta impreza?
- O dwudziestej trzeciej w Pandemonium. Ubierz się ładnie. - Mrugnęła do niego i wyszła.Zostawiła go z na prawdę ogromnym problemem, jakim stał się wybór ubrań na wieczór. Alec nie wiedział czemu, ale chciał wyglądać dobrze. Dlatego, że wychodził do ludzi? A może, dlatego, że miał spotkać się z Magnusem? Sam nie był pewny.
Nie był najlepszy w wybieraniu odpowiednich ubrań, dlatego zrezygnował ze strojenia się. Uznał, że to głupie i dziecinne. On idzie do Pandemonium, po to, by obserwować Magnusa, a nie ładnie wyglądać.
Wciągnął na siebie czarną koszulkę i czarne spodnie i już był gotowy. Niczego więcej nie było mu trzeba.
CZYTASZ
When hope and love has been lost // Malec
Fiksi PenggemarAlexander Lightwood, jako łowca głów, nie raz miał do podjęcia szereg decyzji, które w rezultacie, doprowadzały go do celu. Jako osoba wyszkolona do łapania najgroźniejszych przestępców, będzie musiał odnaleźć się w kolejnym zadaniu, zupełnie innym...