VIII

672 33 0
                                    

Pierwszy dzień szkoły minął dość szybko. Siedziałam oparta o kanapę w pokoju wspólnym. Była trzecia trzydzieści, a ja postanowiłam wstać. Czemu? Tak jakoś wyszło. Nagle wejście otworzyło się, a do środka weszli Peter, Syriusz i James. Spoglądałam na nich pytająco. Oni zrobili dokładnie to samo.

- Czemu nie śpisz? - zapytał Peter.

- To samo pytanie mogę zadać wam. Gdzie byliście? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- No ten... Byliśmy pospacerować, bo nie możemy spać - próbował się wymigać jakoś Black.

Coś mi tu śmierdziało i nie mówię o kanapie. Hola, hola, a gdzie jest Remus? To pytanie krążyło mi po głowie. Wstałam więc i weszłam do ich pokoju, ale nikogo nie było.

- Gdzie Remus? - zadałam więc to pytanie.

- Yyy, w bibliotece? - zabrzmiało jak pytanie, ale niech im będzie. - W bibliotece. Tak. Uczy się.

- Ah tak? To pójdę do niego, może mnie czegoś nauczy - ruszyłam w stronę wyjścia.

- Nie! - Rzucili się na mnie wszyscy.

- Nie możesz do niego iść, bo chciał być sam - rzekł okularnik.

Skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam mu w oczy.

- A teraz tak szczerze panie Potter? - świdrowałam go wzrokiem.

- Eh... Chodź - otworzył drzwi do ich pokoju i puścił mnie przodem. - Remus mnie za to rozszarpie, ale jesteś z nami w paczce... Powinnaś wiedzieć...

- Najpierw obiecaj, że nikomu nie powiesz - powiedział, pierwszy raz poważnie Syriusz.

- Obiecuję - powiedziałam kładąc rękę na sercu.

- Wiemy o tym tylko my i Lilly. - kontynuował James. - Remus ma taką nieciekawą... Dolegliwość? Chyba tak mogę to nazwać... - podrapał się po głowie.

- Gadaj żesz, a nie mi tu kręcisz! - byłam już naprawdę wściekła, a zarazem wystraszona. Bardzo lubiłam tego blondyna.

- No i właśnie od niego wracamy... - spojrzał na mnie trochę... Wystraszony? Wielki Rogacz wystraszony? Naprawdę muszą się dziać z Remusem straszne rzeczy... - On jest bardzo chory, a my mu pomagamy przejść bezpiecznie przez to wszystko...

- Jesteście pielęgniarzami? - zachichotałam.

- Jesteśmy... Animagami - oznajmił.

Stanęłam jak wryta. Animagi?! Zawsze marzyłam, by stać się animagiem, ale bałam się. Wiedziałam, że jest to zakazane.

- Jak tym niby pomagacie Remusowi? - zdziwiłam się.

- No bo wiesz... On jest... Podobny do animaga... Ale trochę... dzikszy?

Powoli rozumiałam o co chodzi... Ale... Nie, to nie możliwe. Ten Remus? Naprawdę? Czy on może... Nie wierzę... Czy oni chcą mi powiedzieć, że Remus...

- Jest wilkołakiem... - wyszeptałam.

Chłopaki popatrzyli się na mnie. Wiedzieli co czuję, oni sami też to czuli. Czy im przyszło to tak łatwo zaakceptować? Nie wiem. Mi na pewno nie będzie łatwo, ale chce. Chce to zrobić.

- Tak... Remus jest wilkołakiem... - powiedział cicho.

Dlaczego życie musi się tak komplikować...

Moja Historia Suzanne Snape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz