XIII

518 24 5
                                    

Już było czuć ten świąteczny nastrój. W całym Hogwarcie pachniało jodłą i pieczonymi jabłkami z cynamonem. Wszyscy powoli pakowali się do domów. Przez cały czas czekali tylko na ten moment, kiedy wrócą i zjedzą pyszny, ciepły posiłek w rodzinnym gronie... Tylko nie ja.

Wszystkie dotychczasowe wakacje i święta spędzałam u Pandory. Oczywiście Severus krył mnie i mówił rodzicom, że jestem u innej koleżanki ze Slytherinu. Nie mieli oni nic przeciwko temu. Jednak na piątym roku rodzice przypomnieli sobie, że mają córkę.

Tym razem Pandora nie mogła mnie przyjąć pod swój dach. Wyjeżdżała za granicę do rodziny i nie było możliwości bym spędziła z nią święta po raz czwarty.

*****

Była chłodna noc. Siedziałam przed kominkiem na dywanie w pokoju Huncwotów. Patrzyłam w ogień, który tańczył wokół drewnianych bali. W mojej głowie krążyły wspomnienia z moich ostatnich lat. Chłodne, ale jednak wspólne święta. Z Severusem zawsze dostawaliśmy to czego chcieliśmy, tylko nie miłość. Mieliśmy najlepszą, najbardziej rozłożystą i pięknie zieloną choinkę, od której zawsze biło cudowne srebrno zielone światło. Na stole zawsze stało dużo najróżniejszych potraw, które przygotowywały nasze biedne skrzaty, a w kominku palił się krwistoczerwony ogień.

Nagle do pomieszczenia weszli chłopacy i bez słowa siedli po obu moich stronach okrywając nas wszystkich wielkim kocem w barwach Gryffindoru.

- Nad czym się tak zastanawiasz? - zapytał spokojnym głosem Syriusz.

- Heh... Jak spędzę te święta... - powiedziałam smutno.

- Rozumiem Cię - od razu mi odpowiedział.

Ze zdziwieniem popatrzyłam się na bruneta. Nie rozumiałam o co chodzi.

- Wiesz... Ja nie wracam do domu na święta. Jadę do Jamesa - rzekł.

- A to dlaczego?

- Matka uważa, że trafiając do Gryffindoru przestałem być ich synem...

- To tak jak moi rodzice... - rzuciłam. - To znaczy... Jeszcze nie wiedzą, że jestem w innym domu, niż domu węża.

- Jak ci się udało to ukryć? - spytał zdziwiony Łapa.

- Wszystkie święta i wakacje dotychczas spędzałam u Pandory...

- Tych nie możesz u niej spędzić? - wyszeptał Peter.

- Nie... Wyjeżdża i nie może mnie wziąć ze sobą... - posmutniałam.

- Wiesz... Jeśli naprawdę nie chcesz tam jechać... Możesz zostać u mnie - usłyszałam głos Remusa, który usiadł za mną.

- A mnie to nie chciałeś! - od razu wydarł się Syriusz.

- Oj no Syrciu zrozum - szturchnął go James.

- Dobra, rozumiem - poruszył sugestywnie brwiami.

- Naprawdę mogę? - chciałam się upewnić.

- Tak, mama raczej nie będzie miała z tym problemu - uśmiechnął się, po czym objął mnie rękoma i przytulił.

- Remusku, tylko ty tam uważaj na nią. Nie chcemy by wróciła w kilku kawałkach! - przestrzegł Lupina James.

- O to ty się już nie bój!

Chłopaki zaczęli się kłócić, więc postanowiłam im przerwać. Najpierw zasłaniałam im buzie rękami jednak to nie skutkowało, więc postanowiłam przejść do czegoś lepszego. Chwyciłam zdezorientowanego Remusa za brodę i pocałowałam go. Wszystkim w pokoju opadły szczęki na ten widok. Nagle Syriusz zaczął gwizdać, co od razu źle się dla niego skończyło, bo dostał poduszką w twarz od Jamesa. Tak właśnie zaczęła się bitwa na poduszki, która nie trwała zbyt długo,ponieważ wszyscy wymęczeni do granic możliwości zasnęliśmy na podłodze otuleni kocem.

Moja Historia Suzanne Snape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz