X

611 27 2
                                    

Jednak cały czas czułam ból. Nie był to ból od zapalenia płuc, czy innych dolegliwości. Co z moim bratem? Już tak się mnie wyparł? Nie chce mieć ze mną nic wspólnego? Bardzo mnie to zasmuciło. Po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza, lecz nie spotkała się z kołdrą. Ktoś ją starł. Podniosłam wzrok i zobaczyłam lekko zdyszanego Severusa. A jednak przyszedł...

- Suz... - powiedział ściskając mnie.

- Severusie - zaczęłam płakać.

Byłam taka szczęśliwa. Jednak coś mi tu nie pasowało...
Nagle w całym skrzydle zapadł mrok. Przez okna zaczęli wlatywać dementorzy. Poczułam straszny ból. A moim oczom ukazała się czerń. Czarna kostucha po chwili odleciała ode mnie, dając szansę innym. Nie miałam nawet siły krzyczeć.

Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Sev stał oparty o ścianę i z uśmiechem patrzył jak cierpię. To nie był mój brat... On by mi tego nie zrobił...

Poczułam, że ktoś mnie szarpie za ramię. Otworzyłam oczy. Byłam cała mokra od potu. To był tylko sen... Oddychaj...

- Suzanne - powiedziała pani Pomfrey puszczając mnie. - To był tylko sen, już spokojnie - uśmiechnęła się do mnie po czym obtarła mi czoło.

Zmierzyła mi temperaturę.

- Trzydzieści sześć i pół. Lekko osłabiona,ale to nic.

Oceniła mój stan na dobry i pozwoliła mi iść do dormitorium. Jednak kiedy jakieś objawy wrócą, mam się zgłosić do niej z powrotem.

Wchodząc do pokoju wspólnego zauważyłam chłopaków. Gdy tylko mnie zobaczyli, postanowili się przywitać... Trochę bolało to ich przytulanie.

- Suz! Nic ci nie jest już! - powiedział uradowany Black.

- Tak, nic mi nie jest - odpowiedziałam Syriuszowi, choć mój wzrok wciąż spoczywał na Remusie.

- Chłopaki dajcie jej się ogarnąć - usłyszałam głos Lilly, która od razu złapała moją dłoń i zabrała do swojego pokoju. - Jak się czujesz? - zapytała.

- Już dużo lepiej - uśmiechnęłam się.

- Idź się wykąpać, a ja przyniosę ci jakieś ubrania - powiedziała po czym ruszyła w stronę szafy.

Kiedy już umyłam się i przebrałam, wyszłam do chłopaków. Miałam na sobie piękną, granatową sukienkę. Rozpuszczone włosy lekko się falowały. Widząc ich miny zaśmiałam się. Całej czwórce opadły szczęki.

- Pięknie wyglądasz - powiedział Syriusz.

- Pięknie... - powtórzył, zapatrzony we mnie Remus.

Wszyscy spojrzeli na niego podejrzliwie. Kiedy blondyn ocknął się, próbował jakoś z tego wybrnąć.

- Tak! Pięknie! Zgodzę się z tobą Syriuszu - szybko mówił, był zdenerwowany.

Mimowolnie uśmiechnęłam się na widok tego, jak chłopak radzi sobie z wymiganiem się od niewygodnej sytuacji. Był taki słodki...

Reszta przemilczała to, ale wszyscy wiedzieli, że nie jestem mu obojętna... On dla mnie również... Był kimś więcej. Kimś kogo potrzebowałam. Nie zdawałam sobie sprawy, czy on po prostu zastępuje mi brata, czy naprawdę jest tym kimś, kogo szukałam całe życie...

Moja Historia Suzanne Snape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz