Epilog

57 2 0
                                    

I stało się. W wielkim Hogwarcie miałam zostać bez tych, którzy byli mi naprawdę bliscy. Stałam tak wokół ludzi, których znam, rozmyślając, czy aby na pewno powinnam tu teraz stać. Już nic nie będzie takie samo. Czas się dla mnie zatrzymał.

Obietnice pisania listów i wspólnych świąt, to nie było to samo co codziennie przechadzki po błoniach, czy robienie psikusów nauczycielom.

Stałam na peronie z walizkami i rozmyślałam co dalej, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się zaskoczona, nigdy nie pomyślałbym, że wróci. Patrzyłam na niego z zaskoczeniem, kiedy Lilly puściła Jamesa i położyła rękę na jego ramieniu.

- Suzanne... - zaczął.

- Ale dlaczego? Po co wróciłeś? Co ty znowu ode mnie chcesz?! - zaczęłam krzyczeć przez łzy.

Remus złapał mnie za rękę, którą lekko ścisnął. Spojrzał na mnie spokojny. Nie wiedziałam o co chodzi.

- Suz, porozmawiaj z nim, on naprawdę zrozumiał. W końcu to twój brat - słabo się uśmiechnął i pchnął mnie na Severusa.

Mocne, ale nadal zimne ręce, które tak dobrze zapamiętałam, przyciągnęły mnie do jego ciała. Rozpłakałam się, nie mogąc uwierzyć, że on wrócił. Zacisnęłam ręce na jego koszuli i mocno się w niego wtuliłam.

- Przepraszam... - wyszeptał. - Kończąc szkołę zrozumiałem, że życie bez mojej młodszej siostry stało się puste. Nie wiedziałem jak mogę to naprawić... Nie, ja nie wiedziałem, czy jeszcze da się to naprawić.

Jego słowa uderzyły w moje serce, jak strzała w słomianą kukłę na placu treningowym. Cały czas uważałam go za zdrajcę. Myślałam, że to on mnie oszukał, że zostawił mnie dla swojego domu. A tak naprawdę jedynym oszustem w tym całym gronie byłam ja...

Pewnie zapytacie "dlaczego?".

Było wiele powodów, przez które tak myślałam, ale był tylko jeden, na tyle poważny, który przelał szalę. A razem z nim dotarły do mnie wszystkie inne, mniejsze i większe, bardziej lub mniej wpływowe, ale nie ważne jakie były, każdy z nich dokładał więcej do moich kłamstw...

W końcu to ja wyrzekłam się własnego domu, rodziców, korzeni, na rzecz obcych mi wtedy osób. To ja zrójnowałam moje relacje z bratem na rzecz jego wrogów. To ja szydziłam i buntowałam się przeciwko rodzinie dla własnych korzyści... Nie on. On był tylko pionkiem w tej całej gierce.

Chciałabym móc to wszystko powiedzieć, przeprosić go, ale nie mogłam. Nie byłam w stanie wybaczyć samej sobie, więc nie mogłam przyznać się do błędu i uzyskać wybaczenie od kogoś.

Staliśmy tak bardzo długo. Przynajmniej mi się tak wydawało. Aż w pewnym momencie Severus odsunął się i odwrócił mnie plecami do siebie. Popatrzyłam przez ramię na niego, gdy nagle ktoś złapał moją dłoń i pocałował. Zdziwiona popatrzyłam na Remusa, który uśmiechnął się do mnie i klęknął, a tuż obok niego tę samą czynność powtórzył James w stosunku do Lily. Zaskoczone z dziewczyną popatrzyłyśmy po sobie. Kiedy z ust chłopaków wydobyły się zapierające dech w piersiach słowa. Wokół nas zapadła całkowita cisza, ludzie zebrali się i wyczekiwali na dalszy przebieg akcji.

- Panno Evans...

- Panno Snape...

- Wyjdziecie za nich?! - krzyknął z tyłu zdenerwowany Syriusz, kiedy chłopaki wyciągali z kieszeni pierścionki.

Mimowolnie do moich oczu napłynęły łzy, a świat stał się rozmazany. Upadłam na kolana i wtuliłam się w Remusa.

- Tak, wyjdę za ciebie - wyszeptałam mu do ucha.

Po chwili odsunęłam się od niego, i podałam mu rękę, aby ten wsunął mi pierścionek na palca.

- Zgodziły się! Obydwie! Zgodziły! - usłyszałam nad swoją głową ponowne wrzaski Blacka. Tym razem był to krzyk pełen radości.

Wokół nas zabrzmiały wiwaty i radosne okrzyki. Ludzie cieszyli się naszym szczęściem. Jednak kiedy z daleka dobiegł nas odgłos nadjeżdżającego pociągu, wszyscy szybko wrócili do swoich bagaży.

- Panno Evans, Panno Snape... - powiedział Syriusz dostojnym tonem, kiedy lekko ochłonął - a właściwie... Panno Potter i Panno Lupin! Gratulacje! - uradowany nas przytulił, a my razem roześmiałyśmy się.

- Wy to wszystko ukartowaliście - dodałam po chwili patrząc na każdego z osobna.

- Ja wiedziałam tylko o Severusie - dodała szybko Lily zasłaniając się rękami w geście bezbronności. Jednak nic więcej nie dodała, ponieważ na stację wjeżdżał akurat Hogwart Express.

Pożegnałam się z chłopakami i Lily, po czym stanęłam przed moim bratem. Spojrzałam na jego twarz po czym, wtuliłam się w niego.

- Wybaczysz mi Suzanne? - zapytał cicho z nadzieją w głosie.

- Ja nie mam za co ci wybaczać - powiedziałam.

Mimo jego zaskoczenia, uścisnęłam go mocno, po czym uśmiechnęłam się i odeszłam w stronę pociągu, pchając przed sobą wózek, na którym stał mój kufer. Wchodząc do pociągu jak zwykle udałam się do niegdyś naszego przedziału, który tym razem był całkiem pusty.

Po chwili, kiedy drzwi pociągu się zamknęły usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy spojrzałam na nie, zobaczyłam stojącą w nich Pandore.

- Czy mogę się dosiąść? - zapytała nieśmiało.

- Pewnie - uśmiechnęłam się do niej.

- Gratuluję - dodała przytulając mnie - Teraz mam się zwracać do ciebie Pani Lupin?

-Suzanne wystarczy - odparłam wesoło, po czym obydwie się roześmiałyśmy i dalszą część drogi spędziłyśmy na rozmowie oraz pisaniu pamiętników.

Teraz już nic nie będzie takie samo... Będzie zdecydowanie lepsze!

Moja Historia Suzanne Snape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz