Po przebudzeniu zdałam sobie sprawę, że minęła tylko chwila. Pani Pomfrey właśnie opatrywała moją dłoń, w której już nie było drewna.
Rozejrzałam się po sali. Dwa łóżka dalej leżał młody Lupin. Uśmiechnęłam się na jego widok. Blondyn spał snem głębokim. Zastanawiałam się o czym śni, ponieważ jego wyraz twarzy nie wskazywał na nic dobrego.
Kiedy pielęgniarka skończyła zajmować się moją ręką, pozwoliła mi iść. Zabrałam wszystkie moje rzeczy i wyszłam.
Gdy chciałam wejść do swojego pokoju, poczułam na swoim ramieniu rękę. Wystraszona podskoczyłam, przecież wszyscy powinni być w domach. Odwróciłam się i zobaczyłam dwie, dobrze znane mi twarze.
- Suz, dostaliśmy wiadomość od Lupina, przyszliśmy cię poszukać. Co ci się stało? Wszystko okej? Gdzie jest Lupin? Co się do jasnej cholery stało?! Szukaliśmy Cię po całym Hogsmeade, aż dotarliśmy tutaj! - mówił poddenerwowany James.
Zapadła chwila ciszy, a ja myślałam nad tym, co mogłabym mu powiedzieć. O rodzinie? Tym co się stało? Jak im to wyjaśnić nie zdradzając za wiele?
Nagle zaczęły otaczać mnie wspomnienia. Czarne chmury, okropne uczucie lęku, zimna i bólu. Płuca wypełniające się przy każdym wdechu wodą...
Bawiliśmy się z Severusem w chowanego. Mój ukochany brat zaczął powoli odliczać
- Jeden, dwa, trzy...
Ruszyłam przed siebie szukając jak najlepszej kryjówki. Wbiegłam do lasu, gdzie często spędzaliśmy razem czas, pomimo zakazu ojca. Nagle zobaczyłam coś dziwnego. Jakby kulę światła oddalającą się powoli w stronę stawu. Zaciekawiona ruszyłam za nią. Powoli oddalałam się od znanego mi terenu. Nigdy nie zapuszczałam się tak daleko bez brata, jednak tym razem ciekawość wzięła górę.
Kiedy stanęłam nad brzegiem jeziora, wszystko nagle rozpłynęło się w powietrzu. Zrobiło się ciemno, a nad bajorem zbierały się czarne, niczym smoła chmury. Poczułam, jak małe kropelki deszczu dotykają mojej skóry i bardzo powoli spływają po niej w dół, żeby następnie upaść na trawę.
Stojąc w deszczu zrozumiałam, że nie wiem jak wrócić do domu. Spanikowana zaczęłam chodzić i szukać drogi do domy, jednak tak żeby nie stracić jeziora z oczu.
Po dość długim czasie poszukiwań, zaczęłam tracić siły i nadzieję. Wróciłam nad brzeg jeziora i przykucnęłam nad jego krawędzią. Po moich policzkach zaczęły mimowolnie płynąć łzy.
- Pierwsza, druga, trzecia... - usłyszałam ciche odliczanie.
Zerwałam się i zaczęłam rozglądać, jednak nic nie zauważyłam. Może to było w mojej głowie?
Nagle poczułam mocny uścisk na lewej łydce. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, kiedy coś przewróciło mnie i zaczęło wciągnąć do jeziora. Próbowałam złapać się czegoś, jednak nie udało mi się. Ostatnie co zobaczyłam, zanim wpadłam do zbiornika, to biegnącego z oddali tatę.
- Tato, pomocy! - zawołałam.
Już po chwili cała zanurzyłam się w mętnej toni. Szarpałam się, lecz to nic nie dawało. Po prostu powoli opadałam na dno. Nie mogłam już wytrzymać i wzięłam wdech. Do moich płuc dostała się woda, która z każdym następnym oddechem wlewała się do środka. Chciałam wołać o pomoc, wydostać się na powierzchnię, jednak nie dałam rady. Zamknęłam oczy i czekałam.
Nagle poczułam mocne szarpnięcie. Zaczęłam się dławić. Było mi zimno, dusiłam się. Płuca i krtań piekły mnie niemiłosiernie.
- Suzanne! Coś ty zrobiła! - krzyczał.
Wziął mnie na ręce i pobiegł w kierunku domu. Wychodząc z lasu nie pamiętam co było dalej. Chyba zemdlałam. Od tego czasu zmienił się nie do poznania...
To wydarzenie zapoczątkowało ciąg niecodziennych sytuacji w naszej rodzinie. Najbardziej zmienił się ojciec, był wyraźnie przybity moją niedoszłą śmiercią. Stał się... inny. Oschły, rygorystyczny i cichy. Zwłaszcza dla Severusa...
- Ej Suzanne, wszystko ok? Coś się stało Remusowi? - pytał dalej zdenerwowany szatyn.
- Ah, tak... Przepraszam - wydukałam jeszcze nie do końca myśląc co mówię.
- Nie przepraszaj, tylko mów co i jak - powiedział już znacznie spokojniej.
- Moi rodzice znaleźli mnie. Przyszli do domu Remusa...
- Ale jak? Kto im mógł powiedzieć? - dopytywał zaskoczony.
- Nie wiem... Ale to nie ważne. Już jest wszystko dobrze - uśmiechnęłam się lekko.
- A co z twoją ręką? - wtrącił się Łapa.
- Ah, to? - zaśmiałam się lekko.
Na moje policzki wpłynął rumieniec. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- O więcej nie pytam - zaśmiał się Syriusz i szturchnął Jamesa w ramię.
Postanowiliśmy pójść do naszego pokoju. Usiedliśmy przed kominkiem i wpatrzeni w tańczący ogień, zasnęliśmy siedząc na fotelach...
CZYTASZ
Moja Historia Suzanne Snape
Fiksi PenggemarKiedyś zastanawiam się, jak to jest być kimś innym niż jest się teraz. Zawsze byłam idealizowana przez rodziców, choć nigdy nie byłam idealna. Jednak nie miałam pojęcia, że jeden wybór może wszystko tak szybko zmienić. Kiedy moje życie obróciło się...