→ FOUR!
◜ korg and miek◞
— CHODŹ. BĘDZIESZ ZACHWYCONY. OTO ON. — Arcymistrz zachichotał, odchodząc, jednakże dwa fotele podążyły za nim. Zostali umiejscowieni obok innego nieznanego im mężczyzny, który trząsł się na fotelu wypełniony strachem. Topaz trzymała laskę z pomarańczową kulką na końcu.
— Ach, tu jest. Hej, gdzie się ukrywałeś? — odezwał się Arcymistrz. Thor i Amber siedzieli po obu stronach przerażonego gościa. Thor obejrzał się, grzecznie kiwając głową.
— Cześć — przywitał się. Mężczyzna zaskomlał w odpowiedzi. Arcymistrz poprawił niebieskie rękawy, po czym wziął laskę do dłoni.
— Więc... Carlo... — Uniósł dwa palce. — Przebaczam Ci. — Podniósł laskę, przyciskając kulkę do klatki piersiowej mężczyzny. — Zostajesz zwolniony. Z życia.
Carlo wrzasnął z bólu, gdy niebieski promień pojawił się na jego ciele, a on cały się roztopił. Gdy z ciała Carla uniósł się dym, Thor odskoczył od niego.
— O mój Boże! — krzyknęła Amber, przekręcając głowę w przeciwnym kierunku, aby odwrócić wzrok od tego okropnego widoku.
Arcymistrz podniósł stopę.
— Wlazłem w to, ugh!
— Co za smród! — jęknął zdegustowany bóg piorunów.
— Jak pachnie? — Arcymistrz spojrzał na swoją asystentkę. Ta wymamrotała coś w odpowiedzi, po czym zabrała laskę od Arcymistrza.
— Gdzie moje maniery. Nie przedstawiłem się. Za mną. — Odszedł, a fotele wciąż podążay za nim.
⌁⌁⌁
WPROWADZIŁ ICH DO POMIESZCZENIA Z WIĘKSZĄ ILOŚCIĄ ISTOT.
— Nazywam się Arcymistrz. Organizuję błazenadę zwaną „Zmaganiami Mistrzów". Uczestniczą w niej przymusowi zawodnicy, a wy moi dwaj przyjaciele, staliście się częścią nowej obsady. Co powiecie na to?
— Nie jesteśmy przyjaciółmi i nie obchodzi mnie twoja gra. Wracam do Asgardu — warknął Thor, spoglądając w lewo na Arcymistrza. Amber wystawiła głowę na tyle, by sięgnąć szczytu nad klatką piersiową Thora i spojrzeć na ich porywacza.
— Nie! Mam obowiązki do spełnienia. Mam sanktuarium, muszę opiekować się Stephenem. Najpewniej myśli, że nie żyję!
Arcymistrz wydął wargę kpiąco.
— Och, tak mi przykro. — Wyciągnął rękę, kładąc dłonie na urządzeniu, który miał przed sobą, włączając muzykę dla istot obecnych w pomieszczeniu.
Amber nagle wrzasnęła radośnie. Thor spojrzał na nią, patrząc, jak niespokojnie szarpie się na fotelu.
— Co robisz?
Amber spojrzała na niego jasnymi oczami.
— Spójrz tam, to twój brat, Locky!
— Masz na myśli, Loki? — zapytał Thor, unosząc brew. Amber skinęła głową.
— Tak, patrz! — Oboje spojrzeli na Lokiego, siedział w tłumie różnych ludzi, rozmawiając o czymś, a następnie wszyscy wybuchnęli śmiechem. Thor uśmiechnął się szeroko.
— Loki! Tutaj, Loki! — Bóg zauważył ich, a jego twarz skamieniała. Wstał sztywno, odsuwając się od grupy, po czym rzucił się do nich. Pojawił się przed bratem, krzycząc szeptem:
— Ty żyjesz!
— Tak, oczywiście, że żyję!
— Co ty tutaj robisz? — zapytał Loki szeptem. Thor mętnie potrząsnął głową.
— Co masz na myśli? Tkwię w tym głupim fotelu! Gdzie jest twój?
— Nie dostałem fotela!
— Więc wyciągnij nas z nich! — odezwała się Amber, pochylając się do nich tak bardzo, jak tylko mogła. W jej oczach Loki zmienił się z „nawet spoko gościa", do „nie spoko gościa".
— Nie mogę.
— Dlaczego nie możesz? — Loki pochylił się bliżej Thora, zaczynając się z nim kłócić, gdy nagle Arcymistrz pojawił się obok nich.
— O czym szepczecie?
Loki odskoczył od nich, przełykając nerwowo ślinę, na co Arcymistrz zachichotał.
— Czas płynie tu inaczej. Na innych światach miałbym miliony lat, ale tutaj na Saakar...
Nie dokończył monologu, posyłając Lokiemu spojrzenie. Loki uniknął krótkiego kontaktu wzrokowego, tworząc niezręcznie, ciężkie napięcie w powietrzu.
— Znasz go? Mówi, że jest lordem piorunów.
— Bogiem piorunów — poprawił go Thor ostro, na co Arcymistrz spojrzał się na niego sarkastycznie.
— W porządku, a ty kim jesteś? Jakaś kobieta kot ubrana w szlafrok. Co Ty na sobie masz? — Amber rzuciła mu ostre spojrzenie.
— Po pierwsze, jestem w pełni psiarzem, a to nie jest szlafrok! To jest... — Loki prychnął śmiechem, gdy mówiła.
— W życiu ich nie spotkałem.
— On jest moim bratem! — wykrzyknął Thor, na co Loki wzruszył ramionami.
— Adoptowanym.
— Umie walczyć? — zapytał go Arcymistrz. Podczas gdy Thor parsknął śmiechem, Amber nadal próbowała się wydostać z pułapki, patrząc na Arcymistrza.
— Wyjmij mi to coś z szyi, to zobaczysz. — Arcymistrz uśmiechnął się, poprawiając wysoki kołnierz.
— O, popatrz na to. On mi grozi. Zrobimy tak iskiereczko. Chcesz wrócić do Asbergu?
— Asgardu!
— Zawodnik, który pokona mistrza, wygrywa wolność.
— Pokaż tylko, czyją dupę skopać!
— I to się nazywa pretendent! Tędy lordzie — powiedział Arcymistrz, machając jakimś fioletowym, krótkim kijem. Fotele drgnęły, przesuwając się dalej. Zostali sprowadzeni do dużych metalowych drzwi, po czym zostali uwolnieni z pułapki i wrzuceni do jasnego pokoju.
Thor był pierwszym, który poderwał się na nogi, a następnie podbiegł do drzwi, by w nie uderzyć.
— Hej, hej, hej!
Thor i Amber obrócili się, by zobaczyć dużą postać zbudowaną z kamienia, siedzącą na ziemi i wyciągającą w ich stronę rękę.
— Bez nerwów, stary. Tutaj. Ta gadająca kupa kamieni to ja. Jestem prawdziwą istotą — powiedział spokojnym głosem, podnosząc rękę. — Nazywam się Korg i robię tu za przywódcę. Składam się ze skał, ale to nic takiego. Chyba że jesteście nożyczkami. Żarcik o kamień, papier nożyce, tak na początek. To mój kumpel, Miek. Zamiast rąk ma noże.
⌁⌁⌁
NOTKA Z WRZEŚNIA 2018 ROKU!
no i jak tam, fajnie było na rozpoczęciu roku? dyrektorka wydarła się na ósme klasy po całym apelu (kiedy oczywiście inne klasy już sobie poszły i zostały tylko ósme), bo jak ona pięknie to ujęła "źle się zachowywaliśmy i dajemy zły przykład dzieciom" i staliśmy na ostrym słońcu przez piętnaście minut.
CZYTASZ
✔ | GLADIATORS ▹ RAGNAROK | Tłumaczenie
Fanfiction• ° . * : .⋆ 𝓖𝙻𝙰𝙳𝙸𝙰𝚃𝙾𝚁𝚂 ᵎ ❛❛ 𝖼𝖺𝗇 𝗐𝖾 𝗃𝗎𝗌𝗍 𝗆𝖺𝗄𝖾 𝗍𝗁𝗂𝗌 𝗊𝗎𝗂𝖼𝗄, 𝗉𝗅𝖾𝖺𝗌𝖾 ? ━━━ ੈ ♡ ‧ ₊˚ 𝗆𝗒 𝗍𝖾𝖺 𝗂𝗌 𝖻𝗋𝖾𝗐𝗂𝗇𝗀 ❜❜ ▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆ 𝙄𝙉 𝙒𝙃𝙄𝘾𝙃 . . . 𝗍𝗁𝗈𝗋'𝗌...