→ NINE!
◜jaleous much?◞
THOR STAŁ PRZED OKNEM, OBSERWUJĄC ZE ZMARSZCZONYMI BRWIAMI ZNISZCZONEGO QUINJETA. Słysząc stukanie metalem o metal, odwrócił się i zobaczył w drzwiach stojącego Hulka z ogromnym metalowym młotem opartym na jego ramieniu.
— Hulk trenuje.
Thor kiwnął głową, opierając dłonie o swoje biodra.
— Świetnie. Baw się dobrze.
Jego oczy przeniosły się na Amber, która w tym momencie siedziała na dużej czerwonej kanapie i ze znudzenia bawiła się swoimi kciukami. Spojrzała w oczy Thora, po czym westchnęła i wepchnęła swoją głowę w poduszki. Thor skrzyżował swoje ręce, wzdychając z rozczarowania. Jego niebieskie oczy z utęsknieniem znów skierowały się na widok za oknem.
— Cześć paskudo. — Dwójka bogów spojrzała w stronę drzwi, zauważając Walkirię stojącą w drzwiach i uśmiechającą się do Hulka.
— Cześć mała dziewczynko.
— Co porabiasz? — zapytała, odwracając się i odchodząc razem z potworem.
— Wygrywam — odpowiedział Hulk, sprawiając, że Thor westchnął. Kolejny raz spojrzał na Amber, decydując się dołączyć do niej na kanapie.
— Wszystko dobrze?
— Nie wiem — odparła Amber, z głową wciąż w poduszkach i rękami ułożonymi wygodnie na brzuchu. — Znaczy, no wiesz, nie zawsze spotykasz nordyckich bogów, zamieniasz się w takiego jednego i praktycznie walczysz na śmierć i życie z potworem łamane na z naukowcem, na którego spotkanie czekałeś całe swoje życie. — Amber otwarła oczy i przekręciła głowę, by na niego spojrzeć. — Ale oprócz tego, to wszystko jest cacy.
Thor przygryzł wargę, czując w brzuchu pomału rosnący zalążek winy.
— Wiem, że nie chciałaś pomóc mi i Lokiemu w tym wszystkim, ale wiem, że mój ojciec zesłał cię tu z jakiegoś powodu.
Amber uniosła brew.
— Naprawdę tak myślisz? Dlaczego twój ojciec, miałby mnie potrzebować? Jeszcze wczoraj byłam w Katmandu, a teraz nie wiadomo skąd jestem bogiem. Nie mówiąc już o tym, że nie jesteśmy nawet na ziemi. — Zachichotała bez poczucia humoru, sprawiając, że Thor się wzdrygnął. — I nawet nie wiem, czy to wszystko odkręcę.
Podniosła swoje nogi, przyciągnęła je do swojej klatki piersiowej i objęła je rękami. Z wahaniem Thor objął ją ramieniem, przyciągając ją do swego boku. Amber pozwoliła na to i położyła głowę na jego ramieniu.
— Thor, ja się boję — wyszeptała, wpatrując się w pustą przestrzeń przed nimi.
Thor ułożył swoją głowę na jej własnej, kiwając nią w zgodzie.
— Pewnie myślisz, że bycie bogiem to ogromne brzemię, ale spójrz na plusy...
Amber podniosła głowę i spojrzała na niego znudzonym wzorkiem, Thor mimo wszystko kontynuował.
— Mieszkamy w pałacach ze złota... my, uch, nosimy lśniące zbroje i mamy super siłę!
Przestał ją obejmować, po to by, napiąć swojego bicepsa i zaprezentować go kobiecie. Amber zachichotała i zarumieniła się, z powrotem kładąc głowę na ramieniu Thora, gdy on zaczął ją z powrotem obejmować.
— Wiem, że takie coś zdarza się tylko raz w życiu, ale mam nadzieję, że ze Stephenem wszystko w porządku, od kiedy nagle zniknęłam...
Spojrzała na podłogę, w myślach wracając do poprzedniego dnia.
Oczy Amber wędrowały po ścianach sanktuarium, gdy nagle Stephen spojrzał na nią ostrożnie.
— Wszystko w porządku?
Amber wybudziła się ze swojego małego transu, kiwając głową do Stephena.
— Co? Och. Tak. W porządku. Tylko... On był dziwny.
— Kto Loki? — spytał Stephen, odwracając się do niej, na co Amber pokręciła głową, z uśmieszkiem.
— Thor.
Stephen kiwnął głową, wskazując na wielkie schody.
— Idziemy?
Kiwnęła głową w odpowiedzi, gdy obydwoje podeszli do schodów, by następnie wspiąć się po nich do góry.
— Idziemy.
Gdy obydwoje dotarli do najwyższego stopnia schodów, podążyli do okrągłego okna z widokiem na zatłoczoną ulicę Nowego Jorku. Zazwyczaj śmiertelnie poważna twarz Stephena nie załamała się jak zwykle zresztą. Amber odwróciła się do mężczyzny, w ciszy zastanawiając się, jaki jest jego zwyczajny nastrój.
Stephen był dobry w ukrywaniu swoich emocji. Za dobry jak na jej gust. Myślała o tym odkąd on i Christine zerwali ze sobą, najpewniej przez jego wymagający i nieprzewidywalny grafik w Katmandu.
Pytała go wiele razy czy wszystko z nim w porządku i czy czegokolwiek potrzebuje. Lecz on tylko kręcił swoją głową i odpowiadał krótko, sprawiając, że Amber za każdym razem marszczyła brwi.
Kiedy Stephen wreszcie zauważył, że kobieta się w niego wpatruje, zapytał:
— Co?
Amber oderwała od niego wzrok, po czym odwróciła się do niego plecami i odeszła.
— Nic.
Stephen obserwował, odchodzącą postać. Znów odwrócił się do okna i w ciszy obserwował widok, aż do przenikliwego krzyku Amber, który nagle został przerwany. Stephen obrócił się z szeroko otwartymi oczami.
— Amber!
Biegł z pokoju do innego pokoju, zauważając, że każdy jest pusty. Krzyknął kolejny raz:
— Amber!
Stephen zbiegł po schodach, przeszukując każdy pojedynczy pokój, lecz jej nigdzie nie było. Wybiegając na ulicę Nowego Jorku, rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku po kobiecie. Krzyknął kolejny raz, ignorując dziwne spojrzenia ludzi.
— AMBER!
Oczy Thora zwęziły się z irytacji.
— Czy ty i Stephen... ten tego?
Amber pokręciła głową, potrząsając tym samym ramieniem Thora.
— Nie. Ale przez jakiś czas miał dziewczynę o imieniu Christine, zanim z nią zerwał, bo go ciągle przy niej nie było.
Thor spojrzał w okno, walcząc z uśmiechem powstającym na jego twarzy.
— Rozumiem.
Amber uśmiechnęła się, patrząc na niego.
— A co?
Spojrzał na nią, wzruszając ramionami i ignorując tym samym zadane mu pytanie. Amber odsunęła się od niego, rzucając mu ciekawe spojrzenie.
— Dlaczego tak interesuje cię moje życie prywatne, co?
Thor uśmiechnął się w odpowiedzi. Nagle jego wyraz twarzy zmienił się, zdając sobie z czegoś sprawę.
— Muszę porozmawiać z Heimdallem.
— Z kim? — zapytała, patrząc, jak Thor wstaje z kanapy i zamyka oczy. Amber powoli podniosła się, wciąż obserwując Thora, którego oczy wciąż pozostawały zamknięte. Odskoczyła w zaskoczeniu, gdy jego oczy nagle się otworzyły. Były teraz złoto-pomarańczowe.
CZYTASZ
✔ | GLADIATORS ▹ RAGNAROK | Tłumaczenie
Fanfiction• ° . * : .⋆ 𝓖𝙻𝙰𝙳𝙸𝙰𝚃𝙾𝚁𝚂 ᵎ ❛❛ 𝖼𝖺𝗇 𝗐𝖾 𝗃𝗎𝗌𝗍 𝗆𝖺𝗄𝖾 𝗍𝗁𝗂𝗌 𝗊𝗎𝗂𝖼𝗄, 𝗉𝗅𝖾𝖺𝗌𝖾 ? ━━━ ੈ ♡ ‧ ₊˚ 𝗆𝗒 𝗍𝖾𝖺 𝗂𝗌 𝖻𝗋𝖾𝗐𝗂𝗇𝗀 ❜❜ ▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆▆ 𝙄𝙉 𝙒𝙃𝙄𝘾𝙃 . . . 𝗍𝗁𝗈𝗋'𝗌...