"Coś w niej pękło... "-dwa tygodnie później

159 5 0
                                    

Obudziła się nad ranem leżąc w łóżku.Była przykryta do połowy śnieżno białą kołdrą.Przez szpary w roletach okna wpadały pierwsze promienie słoneczne.W powietrzu unosił się piękny zapach kwiatów jasminu, które przyniosła wczoraj do pokoju z parku. Teraz ułożone z wielką pasją w szklance na stole spoglądały na nią z ciekawością.Patrzyła chwilę w sufit i niedowierzała że te dwa tygodnie minęły tak szybko.Tylko tydzień i będzie musiała się stad wynieść.Niedocierała do niej ta informacja,ponieważ za bardzo zżyła się z tym miejscem,z chłopakami z uniwersytetu,a najbardziej z Jakubem. Czuła że coś ich łączy. Nie chciała stracić tego uczucia od tak tylko z jednego powodu, bo musi wrócić do domu.Myśl że miałaby już nigdy z nim nie porozmawiać,bo ich drogi się rozejdą, nigdy nie zobaczyć tych pięknych,błękitnych,smutnych oczu czy też już nigdy nie zobaczyć jego uśmiechu,który tak rzadko pojawiał się na jego twarzy doprowadzała ją do płaczu, westchnęła.
Sięgnęła ręką po telefon leżący na małej szafeczce nocnej obok jej łóżka.Odłączyła go od ładowarki,włączyła wyświetlacz.Na smutnej czarno-białej tapecie ukazała jej się godzina-6:45.
"Tak wcześnie?"-pomslała i otworzyła szuflade w szafce,a z niej wyciągnęła swój szkicownik,ołówek i gumke.Otworzyła go na prostej stronie.Przejechała ręką po chropowatej powierzchni kartki.Chwyciła ołówek przystąpiła go sobie do ust myśląc nad pomysłem na dobry szkic.Przemierzając potok myśli w swojej głowie w końcu wpadła na coś co zamierzała za kilka chwil uwiecznić na tym kawałku papieru.
Pociągnęła ołówkiem po kartce,który zostawiał za sobą ciemny ślad węgla.Po kilku minutach pojawił się tam kwiat.Kwiat jasminu.Kiedy uznała że jest skończony podpisała się szybkim ruchem ręki.Zamknęła szkicownik położyła na miejsce.Zakończyła swój spoczynek westchnieniem.Wysunęła nogi w strone podłogi, delikatnie musneła po niej palcem.Usiadła na łóżku,następnie skierowała się do okna,aby uwolnić siebie od duchoty jaka panowała w pomieszczeniu. Otworzyła okno ,przez które wpadł świeży powiew wiatru wzbudzający dziewczyne jeszcze bardziej.
Podeszła do szafy wyciągnęła z niej w powolnym tempie ukochane jeansy białe i wzorzystą niebieską zwiewna bluzke z dekoldem w serek.Rzuciła ciuchy na łóżko.Złapała kosmetyczke z ręcznikiem i wyszła z pokoju, skierowała się do łazienek znajdujacych się w piwnicach budynku.Zeszła krętymi schodami w dół,klapiąc przy tym japonkami o posadzkę.
Otworzyła drzwi prowadzące do części damskiej.Podeszła do jednego z prysznicy,zdjęła z siebie ubranie i odkęrciła wodę.Lunął na nią strumień zimnej wody,odkoczyła szybko zmieniając temperaturę oraz ciśnienie.
***
Weszła do pokoju.Odłożyła kosmetyczke do szafy,mokry ręcznik ułożyła na krześle.Złapała ciuchy.Ubrała się,następnie sięgnęła po szczotkę do włosów i zaczęła czesać brązowe loki.Związała je w kucyka.Nie miała sił,by robić coś co wymagało jej większego wkładu pracy.Wyciągnęła z torby swoje lusterko,ułożyła je na parapecie,na którym leżały porozrzucane kosmetyki.Przysuneła tam krzesło, usiadła na nim.Chwyciła lusterko ustawiła sobie tak żeby idealnie widziała swoją zaspaną twarz.Nałożyła na początek krem nawilżajacy,ponieważ posiadała strasznie suchą skórę co spowodowane było tym że brakowało jej jakiś mikroelementów i była trochę odwodniona.Kiedy skończyła wsmarowywać dość tłusty krem,wytarła dłonie w papierowy ręcznik.Sięgnęła następnie ręką po paletę cieni,otworzyła ją z niemałym trudem.Wybrała jeden z jaśniejszych kolorów,nałożyła go na pędzlek.Niezgrabnie przyłożyla go do powieki, roztarła go równo po ruchomej powiece,przechodząc do jej załamania.Powtórzyła te kroki na drugiej i przeszła do rysowania czarnej kreski eyelinerem.Trzesącą ręką namalowała dwa małe ogonki odchodzące od linii rzęs.
"W miarę równe" .Trudno niech już tak zostanie."-pomyślała
Odrzuciła eyeliner i złapała za niebieskie opakowanie tuszu do rzęs.Odkręciła go,wytarła nadmiar z szczoteczki i nałożyła pozostałość na rzęsy.Całość dopełniła rozświetlaczem, który nałożyła na kości policzków, łuk brwiowy,czubek nosa oraz łuk kupidyna.Gdy skończyła wrzuciła wszystko do wiklinowego koszyczka stojącego na stoliczku nocnym.Odłożyla krzesło na miejsce,a położyła lusterko obok koszyczka. Zabrała sie za pościelnie łóżka.Złapała kołdre,niezgrabnie ułożyła ja na materacu.Poprawiła puszystą poduszkę, tak żeby leżała w miarę równo.Kiedy skończyła zlapała tylko telefon,ruszła do drzwi złapała za klamkę i gdy miała je już otworzyć przypomniała sobie że przecież nie ma przy sobie klucza do nich.Zawróciła,podbiegła do szafki.Otworzyła ją,wyciągnęła z niej klucz i wróciła do drzwi.Zamknęła je za sobą,a następnie pobiegła korytarzem w stronę schodów.Zeszła w dół.Wyszła z budynku zatrzaskując za sobą ogromne drzwi.Zbiegła po betonowych schodach,stanęła na chodniku rozejrzała się dookoła.Potem jeszcze rzuciła okiem na okna akademika.Większość była zamknięta lub uchylona.Spojrzała na okno,które należało do pokoju Jakuba.Było zamknięte,nie zdziwiło ją to,rzadko kiedy je otwierał.
"Ciekawe czy jest u siebie w pokoju.Mogłam iść po niego,ale nie wiadomo czy by chciał.Eh...Dobra trudno pójdę sama."-pomyślała
Przeszła przez ulicę na drugą stronę.Skierowała się do sklepu spożywczego żeby kupić sobie coś na śniadanie.Była strasznie głodna,bo nic nie zjadła wczoraj na kolację.Dochodząc do sklepu zauważyła coś dziwnego.
Przystanęła na moment żeby się przyjrzeć. Na rogu ulicy stał jakiś chłopak rozmawiał z dziewczyą energicznie wymachując rekoma. Nie było by w tym wszystkim nic dziwnego,gdyby nie fakt że w tym chłopaku rozpoznała Kubę.Wyglądał na strasznie zdenerwowanego na stojącą naprzeciw brunetkę.Była dość wysoka i szczupła.Włosy sięgały jej do ramion.Były proste,bardzo napuszone,wyglądały nienaturalnie.Ubrana była w żółtą bluzkę na krotki rękaw,która była wciągnięta w czarną spódniczkę w kształcie trapezu, z szeregiem metalowych guzików na środku. Na plecy miała zarzucony czarny skórzany plecaczek.Całość dopełniały czarne buty sznurowane wstążką.Stojąc wrzeszczała coś i co jakiś czas odwracała się nerwowo w tył.Chłopak w pewnym momencie powiedział coś spokojnie,następnie ona wtuliła sie w jego ramiona.On odzwajemnił jej uścisk i obiął ja rękoma.
"Kim ona jest?Kto to jest?Czy coś ich łączy?O co tu w ogóle
chodzi?"-tyle pytań zaczęło się klebić w jej głowie.Stojąc tak cały czas w miejscu patrząc na nich w moment okryła ją fala gorąca.
Coś w niej pękło...
Nagle w oczach zaczęły zbierać łzy.Poczuła jak jedna z wielu słynęła jej po policzku zostawiając za sobą mokry,słony ślad.Kończąc swoją podróż na jej brodzie,ponieważ za chwilę wytarła ją ręką.Obróciła sie gwałtownie w tył.Przyspieszonym krokiem skręciła w stronę parku.To był jej azyl,tam czuła się dobrze.
Gdy jej oczom ukazała się brama wjazdowa parku wybuchneła histerycznym płaczem.Nie potrafiła i nie chciała przestać.Łzy leciały same z siebie,kiedy tylko o nim pomyślała.
Usiadła na pierwszej lepszej ławce.Skuliła się i poczuła się tak samotna jak nigdy.Od momentu jak go poznała było jej lżej na sercu.Czuła sie szczęśliwa,gdy spędzali razem godziny,minuty.Nawet sekundy spędzone z nim były czymś pięknym dla niej.Teraz dopiero uderzyła ją ta prawda że przecież nie może nic do niego czuć.
On nie zna jej,ona jego.
On ma własne życie,ona również.
Dlaczego o tym mogła pomyśleć?
Skończe ten projekt i wynosze sie z tego miasta jak najszybciej.

FotografOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz