Rozdział 22.

170 22 7
                                    

– Co zrobisz z tą wiedzą? 

Pytanie zawisło w powietrzu, nabrało prawie że fizycznej formy, która przygniatała do ziemi. Spojrzenie Abelasa, Strażnika Studni Smutków, zdawało się zaglądać wprost do duszy Eliandir. Szukając odpowiedzi, sprawdzając, czy była godna. 

Nie wiedziała, czy była. Wiedziała jedynie, że nie było innego wyjścia. I że tak trzeba. 

– Zamykając oczy nie sprawi się, że zagrożenie zniknie – powiedziała w końcu głosem, który jakby nie należał do niej. Kiedy stała się tak znużona tym wszystkim? Kiedy frustracja odcisnęła na niej swoje piętno? Odkryła, że choć wypowiadała słowa, w które ta głęboko wierzyła, nie łudziła się, że znajdą one zrozumienie u innych elfów. – Może w końcu nasz lud przestanie tak uważać i zrobi coś, żeby uratować świat, do którego przecież należy? 

Nie potrafiła i chyba już nawet nie chciała ukryć goryczy zawartej w głosie. Stojący przed nią elf omal nie zniszczył całego dziedzictwa, którego poprzysiągł bronić z obawy, że wpadłoby w niepowołane ręce. Jej ręce. Było to tak boleśnie znajome... Przecież lepiej pozwolić by zginęli wszyscy, włączając w to elvhen, niż zaryzykować że dziedzictwo jej ludu przekazane będzie komuś niegodnemu, czyż nie? Nawet jeśli było czymś, co mogło pomóc zawrócić świat z krawędzi upadku. 

– A później? – zapytał Abelas. 

– Najpierw trzeba sprawić, żeby było jakiekolwiek "później". – Poruszyła szczupłymi ramionami. 

– A więc nie zastanawiasz się nad konsekwencjami? 

Nieproszona złość podeszła do ust, pozostawiając niesmak, pulsowała w skroniach wraz ze zmęczeniem ciągłą walką. 

– Wręcz przeciwnie. – Jakimś cudem udało jej się utrzymać spokojny ton. – Po prostu nie pozwalam, by mnie zatrzymywały. 

Spojrzała mu w oczy. Długo. Intensywnie. Chyba nawet nie mrugnęła. 

Elf najwyraźniej dostrzegł to, czego szukał w ciemniejszej niż zwykle purpurze jej oczu gdyż po chwili, która zdawała się trwać całe godziny, ledwie dostrzegalnie skinął głową. Odwrócił się w stronę Studni i stanął idealnie wyprostowany, z dłońmi splecionymi z tyłu i na lekko rozstawionych nogach.

– Są tutaj doświadczenia, mądrość i wspomnienia niezliczonych elvhen, którzy poprzysięgli służbę Mythal – powiedział zmienionym, jakby odległym głosem. – To, kim byliśmy, czego doświadczyliśmy, czemu hołdowaliśmy. Dla śmiertelnego ciała i umysłu może to być zbyt wiele. 

Eliandir nie skomentowała, choć serce zacisnęło się boleśnie, skuliło ze strachu. Czy mogła podjąć takie ryzyko? Czy powinna? Jakieś niejasne przeczucie mówiło jej, że tak, lecz racjonalna część umysłu wręcz krzyczała by tego nie robić. Że tym razem to będzie zbyt wiele. 

– Nie będzie odwrotu – dodał strażnik. – Staniesz się związana z wolą Mythal na zawsze. 

Morrigan prychnęła. Elia zignorowała ją, ślizgając się wzrokiem po spokojnej tafli wody. Kolejny dług, który być może kiedyś przyjdzie jej spłacić. Po tym wszystkim co ją spotkało, ile razy cudem uniknęła śmierci, zaczynała mieć wrażenie, że jej czas był już i tak pożyczony. Jakby coś trzymało ją przy życiu w jakimś celu. 

Być może to właśnie było to? Być może odpowiedzią była Mythal, a nie Koryfeusz?

– Decyzja należy do ciebie – zakończył Abelas, nawet na nią nie spojrzawszy.

Cisza przygniatała swoim ciężarem, utrudniała oddychanie. Przerwała ją Morrigan, stając tuż obok Eliandir.

– Pozwól mi wypić ze Studni. Przygotowywałam się na to, jako jedyna jestem na to gotowa i najlepiej wykorzystam wiedzę w niej zawartą do pokonania Koryfeusza.

[Dragon Age: Inkwizycja] Światło i mrok ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz