To nie był mój dzień. Po pierwsze, wstałam o 8:40, a sztuka rozpoczynała się równo o 9. Po drugie, spotkałam znowu Louis'a Tomlinson'a. Po trzecie, miałam mieć sztukę trzy dni pod rząd, więc zobaczę go jeszcze jutro. Kurwa.
Musiałam się spieszyć, co równało się z tym, iż wskoczyłam w pierwsze ciuchy, jakie wpadły mi w oko: luźny T-Shirt, czerwoną, wiosenną kurtkę w kratę, rurki i czerwone Vansy. Z powodu, że została mi tylko minuta, na skorzystanie z łazienki, byłam zmuszona umyć zęby Colgate Plax, wypluwając zawartość swoich ust przez okno.
Sztuka rozpoczynała się za dwie minuty.
- Bardzo dziewczęco, jak widzę. - usłyszałam za sobą głos i natychmiast go rozpoznałam, ponieważ przez niego, po moich plecach przeszły dreszcze, a krew zamarzła, w tym samym czasie jednak zawrzało we mnie. Odwróciłam głowę i ujrzałam jedynego w swoim rodzaju - Louis'a Tomlinson'a.
Odwróciłam ponownie głowę w stronę okna i znowu splunęłam. Kiedy do mnie podchodził, usłyszałam jego śmiech.
- Cóż za klasa - zauważył, pochylając się na ścianę, z dłońmi ukrytymi w kieszeni jego spodni, obok okna, które otworzyłam.
Obdarował mnie swoim uśmiechem i, jeśli nie nienawidziłabym takich kolesi jak on, stwierdziłabym, iż jest uroczy. Ale ponieważ jest jak jest - nie mogę tego powiedzieć.
Byłam zaskoczona jego dobrym humorem, jaki okazywał w moim towarzystwie. No, bo, poprzedniego dnia nie potraktowałam go za miło.
- Oh, po prostu będę udawać, że jesteś tym krzakiem. - splunęłam na krzak, odpowiadając na jego pytanie. Uśmiech opuścił swoją twarz, ale tylko na krótką chwilkę, po czym ją podniósł tak szybko jak to było możliwe. - To dlatego, że nie możesz podrzucać mojej rzeczy bez żadnych płynów? - zapytał.
Zmieszałam się na kilka sekund, ale niedługo potem uświadomiłam sobie, o czym mówił. Moja twarz przybrała wyraz obrzydzenia, ale szybko zdecydowałam się grać w jego grę.
- Louis, jeśli miałabym przejść jakkolwiek blisko twojej rzeczy, jedynym moim marzeniem, jakie chciałabym zrealizować, byłoby obcięcie ci jej. - powiedziałam, plując ostatni raz, zanim zamknęłam okno i oparłam się o ścianę w taki sam sposób jak on, zakładając ręce na piersi.
Louis zachichotał i uśmiechnął się do ziemi. Musiałam przyznać, że wyglądał przyzwoicie, choć tak szczerze, to miałam takie zdanie o każdym chłopaku w szkole, więc prawdopodobnie to nic nie znaczyło. Nie! To absolutnie nic nie znaczyło.
- Uwielbiam jak próbujesz mnie odrzucać. - odparł, uśmiechając się, kiedy podniósł na mnie wzrok. Hm?
- Czekaj, czy ja dobrze zrozumiałam? Lubisz być odrzucany? - uśmiechnęłam się głupkowato, gdy usłyszałam to zdanie.
Wywrócił oczami, w zabawny sposób.
- Nie, po prostu dawno żadna dziewczyna mnie nie odrzuciła. Zapomniałem, jakie to uczucie. - Mhm, to sprawiło, że moja pewność siebie wzrosła.
- Mogę wskrzesić to uczucie w każdej chwili. - kąciki moich ust uniosły się ku górze i spojrzałam na niego spod rzęs.
Chłopak przechylił głowę na lewo i potrząsnął nią, gdy zaczęłam iść w stronę drzwi. Kiedy sięgnęłam do klamki, Louis ponownie przemówił.
- Lorena, kiedy się w końcu poddasz? - byłam tym troszeczkę zaskoczona.
- Poddać się?
CZYTASZ
Drama Class ~ tłumaczenie // L.T.
Fanfiction- Cloe. - Cloe? - Tak, Cloe. - Ta Lorena Cloe? - A ile Cloe znasz? Najwyższy z dwóch chłopaków, z bractwa spojrzał przez bar, na brunetkę, siedzącą przy stole, w rogu. Piła colę i rozmawiała ze swoją przyjaciółką, czyli rutyna. ...