Rozdział 6

6.9K 410 9
                                    

    - No dalej, nie wyglądasz źle.

    - Wyglądam jak szmata.

    Po twarzy Caitlyn przeszedł grymas.

    - Wcale nie. - nie powiedziała niczego więcej, ponieważ wiedziała, iż mam rację. Wyglądałam jak szmata.

    Przez ostatnie dwie godziny przygotowywała mnie na podwójną, randkową śmierć. Mimo, że robiłam to dzień wcześniej, kazała mi umyć włosy i wziąć prysznic. Później byłam zmuszona ogolić nogi. Następnie zaproponowała, iż znajdzie mi jakieś ciuchy. To ostatnie było najdłuższe i najbardziej bolesnym ze wszystkich tych rzeczy, które musiałam zrobić. Przez całą godzinę, przymierzałam niemalże każde ubranie, jakie posiadałam; nawet te ciuchy należące do Caitlyn. Nadal szukałyśmy jakiegoś kompletu, który mógłby się spodobać nam obu.

    Właściwie, to teraz miałam na sobie krótką bluzeczkę i spódniczkę, krótszą od pasków, które zazwyczaj nosiłam.

    - To jest bez sensu. - westchnęłam i zaczęłam zdejmować przez głowę koszulkę.

    - Rzeczywiście. Po prostu.. załóż, co chcesz. - zeszła z fotela, mówiąc zrezygnowanym głosem.

    Umieściłam te malutkie ciuszki na jej łóżku, ponieważ większość należała do niej. Podeszłam do szafy wybrałam szare szorty, które już wcześniej przymierzałam, i koszulkę z napisem Radiohead. Założyłam swoje niebieskie Vansy, a później spięłam włosy w koński ogon. Dotarło do mnie, iż zmarnowałam godzinę.

   W końcu, usatysfakcjonowana, przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Odwróciłam się do Caitlyn.

    - Nie jest lepiej? - zapytałam optymistycznie.

    Cait uniosła głowę, wyraźnie niezadowolona tym, iż udało mi się znaleźć ubranie jej pomocy.

    - Nie ważne. - powiedziała i wyszła z naszego dormitorium, pozwalając swojej krótkiej, granatowej sukience przy tym falować.

    Wywróciłam oczami i podniosłam swojego Blackberry'ego oraz kluczyki, zanim zaczęłam za nią iść.

    *

    - Więc podeszłam do nich i ona się odwróciła i- czekaj, gdzie ty idziesz?

    Byłam w połowie historii, którą opowiadałam Caitlyn, kiedy zaczęła ode mnie odchodzić. Zastanawiałam się nad tym, czy iść za nią, jednak ujrzałam, dlaczego tak odeszła; Devon był kilka metrów od nas.

    Musiałam przyznać, że wyglądał naprawdę dobrze. Krótkie, lśniące, brązowe włosy, niebiesko-zielone oczy i był wysoki; nawet bardzo. Mogłabym powiedzieć, że był o 4 centymetry wyższy od Caitlyn. W sumie, to miałoby sens, ponieważ był na ostatnim roku.

    Za nim, trochę niższy chłopak, szedł w moją stronę z zadowolonym uśmieszkiem. Chciałam stamtąd uciec, ale przypomniałam sobie, iż robiłam to wszystko dla Cait.

    - Cześć, kochanie. - odparł Louis jak się do mnie zbliżył i dał mi mały uścisk. Położyłam swoje dłonie na jego klatce, więc dla jego przyjaciela nie mogło to wyglądać podejrzliwie.

    - Hej, Louis. - odpowiedziałam i lekko odepchnęłam go od siebie. Zrobił dwa kroki do tyłu i westchnął, drapiąc się po karku.

    - Gdzie nas zabieracie? - zapytała się Caitlyn i spojrzała na swojego partnera, którego ręka założona była na jej ramionach.

Drama Class ~ tłumaczenie // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz