Rozdział 22

5.8K 283 3
                                    

  Lorena's POV

    - Nienawidzisz Bastille? - zapytałam głośno, biorąc miśka, więc mogłam nim w rzucić w Louis'a - Nienawidzisz pierdolonego Bastille?!

    - Hej! Co do cholery!? - zawołał, gdy przypadkowo porysowałam jego ramię. Oops! Należało mu się; powiedział mi, że nienawidzi Bastille!

    - Zdecydowałeś nienawidzić mój ulubiony zespół? - powiedzenie tego sprawiło, iż wkurzyłam się jeszcze bardziej i zaczęłam go uderzać jeszcze mocniej, chociaż maskotka tak bardzo go nie raniła.

    - Przepraszam! - krzyknął po kilku sekundach, zabierając mi zabawkę, więc przestałam go uderzać. Spojrzał na mnie. - Caitlyn powiedziała mi o tym, że ich bardzo lubisz, a teraz byłem szczery i w ogóle. Myślałem, że ci to mówiłem. - uśmiechnął się przepraszająco, a ja nie mogłam się temu poddać. Nienawidził mojego ulubionego zespołu, jakim byłby chłopakiem?!

    - Tak bardzo cię teraz nienawidzę! - ponownie go uderzyłam jak zauważyłam, iż jego uścisk na maskotce zelżał, więc mu ją zabrałam, a on tylko wywrócił oczami.

    - Patrz, jeśli to tak wiele dla ciebie znaczy.. - wyglądał jakby układał sobie w głowie słowa, które chciał powiedzieć. - ... Spróbuję dać im szansę.

    Louis' POV

    - Oh, lepiej, żeby tak było. - zagroziła Lorena, gdy skinęła głową, a ja uśmiechnąłem się, nie dlatego, że nie była na mnie zła albo coś, ale dlatego, że mi uwierzyła. I nie wiedziałem, czy chciałem się śmiać, czy płakać przez to, co jej powiedziałem.

    - Naprawdę nienawidzę Bastille.

    Naprawdę nienawidzę Bastille. Oficjalnie, to było najgorsze kłamstwo, jakie kiedykolwiek powiedziałem, ale czułem jakbym znalazł tysiąc funtów, kiedy uświadomiłem sobie, że to kupiła. Nadal czułem się zażenowany przez to, że nie powiedziałem jej tego, co chciałem, ale cóż. Jedyną złą rzeczą było to, że uwielbiałem Bastille, a teraz nie mogłem ich przy niej słuchać. Z drugiej strony, dowiedziałem się, że ma dobry gust muzyczny.

    - I przykro mi z powodu twoich rodziców. - powiedziałem, siadając bliżej Loreny i wziąłem jej dłoń ponownie w swoją. Musiałem zmienić temat, zanim powiem coś głupiego.

    Lorena zaskoczyła mnie, gdy wzruszyła ramionami.

    - To nie jest taki wielki szczegół, właściwie... Podsumowując, byli dobrymi rodzicami, dobrze się mną zajmowali, gdy byłam mała. Po prostu... - westchnęła - Nie mogę uwierzyć, że byli skłonni tak łatwo ze mnie zrezygnować. Nigdy bym nie zrobiła czegoś takiego swojemu dziecku.

    Natychmiastowo, obrazy Loreny grającej z małym dzieckiem, odwiedziły mój umysł, a serce zaczęło mi łomotać, myśląc o niej jako o matce. A myśl jej jako karmiącej dziecko, czesanie włosów małej dziewczynki, huśtanie chłopca...

    - Louis? - pstryknęła palcami na przeciwko mojej twarzy, a ja potrząsnąłem głową, aby pozbyć się tych myśli.

    - Huh? - to jedyne, co powiedziałem, nadal łapiąc się na myśleniu o tamtym.

    - Dlaczego się tak do mnie uśmiechasz? - zapytała z głupim uśmieszkiem, a ja uświadomiłem sobie, że gapiłem się na nią, uśmiechałem jak dziwak, a ona po prostu mnie na tym złapała.

    - Um... - zająkałem się. Oh, nic. Myślałem tylko o tobie jako o matce i obrazach z dziećmi. Wspomniałem o tym, iż też tam byłem? Yeah, nic ważnego.

Drama Class ~ tłumaczenie // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz