Rozdział 23

706 23 9
                                    

Percy

Jak coś to nie zasnąłem. Jakoś nie mogłem spać, czułem się niezręcznie i głowa mi pękała. Annabeth zachowywała się dość cicho. Obróciłem się, by spojrzeć co ona robi. I w sumie to się nie dowiedziałem, bo robiła coś dla mnie niezrozumiałego. Nawet nie będę próbował wam tego opisać. Była pochłonięta tym całkowicie, że nawet nie zauważyła, że nie śpię i się na nią gapie. Wykrakałem właśnie na mnie spojrzała.
- Oj, jestem za głośno? Staram się być bardzo cicho. - powiedziała
- Nie o to chodzi. Po prostu, jednak nie chcę iść spać i chciałem zobaczyć co robisz, ale właśnie co ty robisz?  - powiedziałem
- Nie wiem jak to się nazywa, ale to jest bardzo proste.
Obróciłem się na plecy i powiedziałem:
- Właśnie się tak zastanawiam, co bym dziś robił, jakbym nadal miał pamięć.
- Oj, dużo byś robił. Zapewniam cię.
- To chodź ze mną, zróbmy jedną rzecz jaką bym robił, co ty na to?
- No....okej, ale z tobą jest w porządku, bo jak nie to...
- Tak, tak wszystko jest w porządku.
Tak naprawdę głowa mnie okropnie bolała.
- Chodźmy najpierw do reszty. - powiedziała Annabeth
- Okej - momentalnie zerwałem się z łóżka.
- Poczekaj, nie tak szybko -  powiedziała Annabeth. Ułożyła coś nie wiem co na biurku i powiedziała:
- Teraz możemy iść.
Szliśmy przez długi korytarz, aż w końcu dotarliśmy do jadalni (tak myślę). Byli tam wszyscy, oprócz mojego ojca (jego nie liczmy).
- Hej Percy. Słyszałem, że zemdlałeś, czy to prawda? - powiedział Leo
- Hej. Tak zemdlałem, ale skąd się dowiedziałeś? - zapytałem i spojrzałem na Annabeth.
- Co tak na mnie patrzysz? Ja nie powiedziałam.
- No Posejdon mi powiedział, tak jak reszcie. Byśmy cię pilnowali. - powiedział Leo
- Ja już nie wytrzymam, znam go dopiero jeden dzień i już mnie wkurza (z naciskiem na wkurza). Czy potrzebna jest mi ochrona, chyba umiem myśleć, nie jestem debilem.
- Spokojnie Percy. - powiedziała Piper i jakoś dziwnie się uspokoiłem. Miałem straszne zawroty głowy i moje czoło stało się cieplejsze.
- Może przedstawisz im Annabeth mój plan.
- Dobra, no to tak, Percy wymyślił, by zrobić coś, co mógłby robić jakby miał pamięć.
Próbowałem nadążać za słowami, lecz to było lekko trudne. No bo wiecie straciłem pamięć i ogólnie cała głowa mnie choler###  boli.
- Percy słuchasz mnie? - zapytała Annabeth
- Nie, nie słyszałem cię, przepraszam zamyśliłem się.
- Mówiłam, że pierwszą rzeczą jaką będziemy robić to jeść. No więc już możemy zaczynać. Siadajmy.
Usiedliśmy wszyscy na swoich miejscach (tak myślę). Na obiad miałem coś niebieskiego, coś niebieskiego i również coś niebieskiego.
- Czy to jest jadalne? - zapytałem
- Jak najbardziej. Uwielbiasz niebieskie jedzenie. - powiedział Jason
- Aha okej, czyli to świadczy, że jestem jakiś pokręcony.
- Wszyscy jesteśmy, choć to co ty jesz jest dziwne. - powiedziała Annabeth
Spróbowałem, żałujcie, że nie jedliście. To było jak niebo w gębie.
- Naprawdę smaczne - powiedziałem, czułem jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć. To jestem ja, nie powiem dla nikogo hahahaha. Uwineliśmy się z jedzeniem w 5 minut.
- To teraz może pójdziemy uporządkować stajnie. - powiedziała  Annabeth
- Nie możemy robić czegoś innego-  zaprotestował Leo
- Dobry pomysł. Chodźmy. - powiedziałem z małym entuzjazmem. Chyba nie muszę przypominać, że głowa mnie bolała jak chole##. Tak jak się pewnie domyślacie było brudno i to bardzo (w co ja się wpakowałem).
Ja dostałem widła i musiałem za przeproszeniem wywalać gnój, czyli gówno zwierząt na taczkę. Tak jak Jason i Frank, Leo zajmował się jakąś maszyną, a Annabeth i reszta dziewczyn poszły gdzieś.
- Czy to nie dziwne, my pracujemy, a dziewczyny się obijają. - powiedział Jason
- Nie, to nie jest dziwne, takie są dziewczyny. - powiedział Frank.
- A ty Percy co o tym sądzisz? - zapytał Jason.
- Mówiłeś coś do mnie? - zapytałem Jasona
- Nie, tylko się pytałem, ale nie ważne. Jesteś czerwony na twarzy, wszystko w porządku?
- Tak, tylko gorąco tu i pracowałem więc wiesz.
Przez 15 minut pracowaliśmy w ciszy, dopóki nie przyszły dziewczyny.
- Hej jak tam praca? - zapytała Piper
- Jakoś leci. - odpowiedzieli równocześnie Frank i Jason.
- A tobie Percy? - zapytała Annabeth. Tak tego też nie usłyszałem i dalej pracowałem. Annabeth zamachała mi przed twarzą.
- Ziemia do Percyego.
- Słucham? - popatrzyłem na nią.
- Jesteś jakiś nieobecny i strasznie rozpalony - dotknęła mojego czoła
- Ty się prawie palisz. - stwierdziła Annabeth, a ja poczułem jakbym stawał się coraz cięższy. Opadłem na ramię Annabeth, choć nadal byłem przytomny (co nabrałem was, nadal jestem przytomny). Było mi strasznie gorąco, głowa mnie bolała i czułem się wycięczony (przypominam sprzątałem stajnie).
- Wszystko w porządku? - zapytał Leo
- Te pytanie staje się nudne.- powiedziałem po czym lekko podniosłem głowę i się uśmiechnąłem
- Trzeba go szybko schłodzić. Chłopcy pomóżcie mi. - rozkazała Annabeth

!!!!!!!!!!!!!!!!!

Witam! Mam nadzieję, że się podoba.
To moje pierwsze opowiadanie więc wiecie, nie bądźcie źli za błędy i prawie same dialogi, lecz nie lubię czegoś opisywać (nienawidzę opisu krajobrazu)
Myślę, że jak mi się uda to będę wstawiać co tydzień. Może jeszcze 5 rozdziałów, ale nie wiem jak się skończy. Sama jestem ciekawa. Zaczynałam jedynie tę opowieść wiedząc o tym, że Percy dostanie zatrutym trójzębem, a dalej jakoś poszło.

Wystarczył jeden błąd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz