Katsuki
-Ej Izuku
-No?
-Mój nóż poproszę - rzuciła go w moją stronę, rękojeścią do mnie
-Niezły rzut, ale weź, jeszcze komuś krzywdę zrobisz - roześmiała się
-No co ty. Stelka nauczyła mnie wystarczająco dużo
-Myślałem, że uczyła cię większej pewności siebie - wolę nie myśleć, czego jeszcze
-Wiesz, jak ona czegoś uczy, to nigdy nie jest to to, co można by przypuszczać - westchnąłem teatralnie
-Jeszcze trochę i zacznę przypuszczać, że stajesz się drugą Stellą
-Kto wie, może tak jest? - wyszczerzyła zęby
-Nawet nie próbuj, jedna niezniszczalna kobieta na tym świecie wystarczy
-Żałujesz mi?
-Nie. Raczej żal mi tych, którzy będą mieli z tobą styczność - oboje się roześmialiśmy. Usłyszałem chrząknięcie. Odwróciłem się
-Co jest, Shoto?
-Aizawa każe nam wracać do autokaru. I tak mamy opóźnienie, a on chce się jeszcze wyspać. Jego słowa
-Domyślam się. Izuku, co z ratownikami?
-Spisali nasze legitymacje
-Chodzi mi o to, czy będziemy im jeszcze potrzebni
-Nie, pozwolili nam jechać
-No to chodźmy - weszliśmy do autokaru i wróciliśmy na swoje miejsca
-Jak się czują dziewczyny? - Izuku jak zwykle się o wszystkich martwi. To urocze. Szturchnąłem Shoto, żeby jej odpowiedział, bo sam by tego nie zrobił. Co za dureń. Z niego to jednak beznadziejny przypadek zauroczenia. I dalej nie wie co z tym zrobić. Normalnie trzeba go prowadzić go za rączkę.
-Uraraka się ocknęła najwcześniej, już jest w porządku, Momo obudziła się, jak tylko Mineta próbował jej dotknąć, a Hagakure jeszcze jest nieprzytomna, Ojiro się nią zajmuje
-A Jiro?
-Jest w dobrych rękach - wskazał na fotel, gdzie siedział Kaminari. Czarnowłosa leżała na jego kolanach
-To dobrze. Cieszę się, że nikomu nic się nie stało. Odnieśliście węża właścicielowi?
-Przyszedł z nami, więc nie było potrzeby - Izuku kiwnęła głową. Usiadła a swoim miejscu i odchyliła głowę do tyłu
-Matko, dawno się nie najadłam tyle stresu
-Świetnie ci poszło. Oboje byliście niesamowici! - Ashido jak zawsze optymistycznie nastawiona
-No weź. To nasz obowiązek
-Dlaczego wy jesteście tacy idealni, co? Macie w ogóle jakiekolwiek wady? - węcej niż możesz się spodziewać, Ashido...
-Widzisz... Oboje znamy swoje limity. Znamy siebie. Wiemy, czego nie potrafimy. Próbujemy to zamaskować tym, co potrafimy. Ponieważ dawniej... - wszedłem jej w słowo, bo głos zaczynał jej się łamać
-... Nie mieliśmy szans na to, żeby cokolwiek zrobić dobrze - zawahałem się, ale postanowiłem dokończyć
-Niechciane dzieci. Dzieci bez talentu. Nie pasujące do społeczeństwa
-Każde z nas... ma swój sekret. Sekret, który ukrywa, gdzieś głęboko w sobie. Bolesną przeszłość. Coś, o czym nie wiedzą nawet nasi rodzice - spojrzała na mnie tymi swoimi szmaragdowymi oczami. Był tam smutek. Współczucie. Ból. Ale.. nie było tego, co być powinno. Zrozumienie tego, jak się czułem. Kiedyś to u niej widziałem. Dlaczego zniknęło?
-Ale jak...
-Nie pytaj jak ani co. Po prostu tak jest. Każdy z nas ma swoje demony, tak? Nasze są ukryte za tym, co nazywasz "idealnym". Dzięki Stelli...
-... Dostaliśmy coś, w czym możemy być dobrzy. Ale nie powiem, żeby to było proste - zaśmiałem się nerwowo.
-Dobra, dość tego przynudzania. Jedziemy na wycieczkę! Trzeba się cieszyć. Koniec smutnych tematów. Pogadajmy o czymś weselszym -Izuku przywołała na twarz uśmiech. Za dużo powiedzieliśmy. Nikt nie powinien się wtrącać w naszą przeszłość
-No, niech wam będzie. To co robimy?
-A co chcecie? - autokar ruszył ponownie. Żeby tylko nie było kolejnych niespodzianek
-To może butelka?
-Czy ty nie możesz wymyślić nic innego?
-Nie! To jest najlepsza gra, luźna i niewymagająca
-Zaczynam się zastanawiać, czemu musimy jechać aż do Osaki, skoro i tak będziemy tam tylko grać w butelkę - westchnąłem z rozbawieniem
-Bo tam jest morze!
-W Tokyo też mamy morze. Jesteśmy na pieprzonej wyspie, Ashido - wyszczerzyłem zęby. Zdecydowanie lepiej dogadywałem się z klasą. Od czasu przyjścia Izuku sporo się zmieniło.
-Ale tam jest lepsze! Może niech Izuku zdecyduje? Izuku, co ...
-Ciiii! - Shoto przyłożył palec do ust i wskazał na dziewczynę. Spała oparta o jego ramię. Musiała być mocno zmęczona. Ciekawe po czym? Ashido westchnęła z zachwytem
-Uroczo! - zrobiła zdjęcie. Prawie się roześmiałem. Nie przepuści okazji, żeby mieć kompromitujące zdjęcia klasy. Wyciągnąłem telefon
Ja: Tylko tego nie zepsuj
Shoto: Niby czego?
Ja: Tego, że ufa ci na tyle, że na tobie zasnęła
Shoto: ...
Ja: Tak tylko ci przypominam
Shoto: Boję się ją obudzić
Ja: to przełóż jej głowę na swoje kolana. Będziesz miał większą swobodę ruchu
Shoto: Dlaczego mi to piszesz, zamiast normalnie powiedzieć?
Ja: Nie chcę jej obudzić, a na pewno zaraz byś zaczął się wypierać, machając rękami. Tak masz przynajmniej zajęte dłonie
Kątem okaz widziałem, jak delikatnie podniósł jej głowę i położył na swoich kolanach. Poruszyła się, ale wciąż spała
Shoto: Co jak się nie obudzi?
Ja: To będziesz tak jechał do końca trasy
Shoto: ...
Ja: nie odpowiada ci to?
Shoto: odpowiada, ale ...
Ja: ale co? Niezręcznie ci tak jechać?
Shoto: trochę
Ja: przecież ci się podoba
Shoto: i właśnie dlatego jest mi z tym głupio
Ja: nie narzekaj. Lepiej zacznij coś czytać, czy coś. Czekają nas jeszcze ze trzy godziny jazdy
CZYTASZ
Kim...Jesteś? [TodoDeku] [BakuDeku]
FanfictionŻycie Todorokiego i Bakugo jest w miarę ułożone. Wszystko mają zaplanowane, od początku do końca, są pewni siebie i swego. Jednak taki obrazek nie może trwać długo. Do ich klasy dochodzi nowa dziewczyna. Bakugo z trudem rozpoznaje w niej przyjaciółk...