35. Sen nie sługa, poduszki nie wybiera

1K 120 37
                                    

Katsuki

-Ej Izuku

-No?

-Mój nóż poproszę - rzuciła go w moją stronę, rękojeścią do mnie

-Niezły rzut, ale weź, jeszcze komuś krzywdę zrobisz - roześmiała się

-No co ty. Stelka nauczyła mnie wystarczająco dużo

-Myślałem, że uczyła cię większej pewności siebie - wolę nie myśleć, czego jeszcze

-Wiesz, jak ona czegoś uczy, to nigdy nie jest to to, co można by przypuszczać - westchnąłem teatralnie

-Jeszcze trochę i zacznę przypuszczać, że stajesz się drugą Stellą

-Kto wie, może tak jest? - wyszczerzyła zęby

-Nawet nie próbuj, jedna niezniszczalna kobieta na tym świecie wystarczy

-Żałujesz mi?

-Nie. Raczej żal mi tych, którzy będą mieli z tobą styczność - oboje się roześmialiśmy. Usłyszałem chrząknięcie. Odwróciłem się

-Co jest, Shoto?

-Aizawa każe nam wracać do autokaru. I tak mamy opóźnienie, a on chce się jeszcze wyspać. Jego słowa 

-Domyślam się. Izuku, co z ratownikami?

-Spisali nasze legitymacje

-Chodzi mi o to, czy będziemy im jeszcze potrzebni

-Nie, pozwolili nam jechać 

-No to chodźmy - weszliśmy do autokaru i wróciliśmy na swoje miejsca 

-Jak się czują dziewczyny? - Izuku jak zwykle się o wszystkich martwi. To urocze. Szturchnąłem Shoto, żeby jej odpowiedział, bo sam by tego nie zrobił. Co za dureń. Z niego to jednak beznadziejny przypadek zauroczenia. I dalej nie wie co z tym zrobić. Normalnie trzeba go prowadzić go za rączkę. 

-Uraraka się ocknęła najwcześniej, już jest w porządku, Momo obudziła się, jak tylko Mineta próbował jej dotknąć, a Hagakure jeszcze jest nieprzytomna, Ojiro się nią zajmuje

-A Jiro?

-Jest w dobrych rękach - wskazał na fotel, gdzie siedział Kaminari. Czarnowłosa leżała na jego kolanach 

-To dobrze. Cieszę się, że nikomu nic się nie stało. Odnieśliście węża właścicielowi? 

-Przyszedł z nami, więc nie było potrzeby - Izuku kiwnęła głową. Usiadła a swoim miejscu i odchyliła głowę do tyłu 

-Matko, dawno się nie najadłam tyle stresu

-Świetnie ci poszło. Oboje byliście niesamowici! - Ashido jak zawsze optymistycznie nastawiona

-No weź. To nasz obowiązek

-Dlaczego wy jesteście tacy idealni, co? Macie w ogóle jakiekolwiek wady? - węcej niż możesz się spodziewać, Ashido... 

-Widzisz... Oboje znamy swoje limity. Znamy siebie. Wiemy, czego nie potrafimy. Próbujemy to zamaskować tym, co potrafimy. Ponieważ dawniej... - wszedłem jej w słowo, bo głos zaczynał jej się  łamać

-... Nie mieliśmy szans na to, żeby cokolwiek zrobić dobrze - zawahałem się, ale postanowiłem dokończyć 

-Niechciane dzieci. Dzieci bez talentu. Nie pasujące do społeczeństwa 

-Każde z nas... ma swój sekret. Sekret, który ukrywa, gdzieś głęboko w sobie. Bolesną przeszłość. Coś, o czym nie wiedzą nawet nasi rodzice - spojrzała na mnie tymi swoimi szmaragdowymi oczami. Był tam smutek. Współczucie. Ból. Ale.. nie było tego, co być powinno. Zrozumienie tego, jak się czułem. Kiedyś to u niej widziałem. Dlaczego zniknęło? 

-Ale jak...

-Nie pytaj jak ani co. Po prostu tak jest. Każdy z nas ma swoje demony, tak? Nasze są ukryte za tym, co nazywasz "idealnym". Dzięki Stelli...

-... Dostaliśmy coś, w czym możemy być dobrzy. Ale nie powiem, żeby to było proste - zaśmiałem się nerwowo. 

-Dobra, dość tego przynudzania. Jedziemy na wycieczkę! Trzeba się cieszyć. Koniec smutnych tematów. Pogadajmy o czymś weselszym -Izuku przywołała na twarz uśmiech. Za dużo powiedzieliśmy. Nikt nie powinien się wtrącać w naszą przeszłość

-No, niech wam będzie. To co robimy? 

-A co chcecie? - autokar ruszył ponownie. Żeby tylko nie było kolejnych niespodzianek 

-To może butelka?

-Czy ty nie możesz wymyślić nic innego? 

-Nie! To jest najlepsza gra, luźna i niewymagająca

-Zaczynam się zastanawiać, czemu musimy jechać aż do Osaki, skoro i tak będziemy tam tylko grać w butelkę - westchnąłem z rozbawieniem 

-Bo tam jest morze!

-W Tokyo też mamy morze. Jesteśmy na pieprzonej wyspie, Ashido - wyszczerzyłem zęby. Zdecydowanie lepiej dogadywałem się z klasą. Od czasu przyjścia Izuku sporo się zmieniło. 

-Ale tam jest lepsze! Może niech Izuku zdecyduje? Izuku, co ... 

-Ciiii! - Shoto przyłożył palec do ust i wskazał na dziewczynę. Spała oparta o jego ramię. Musiała być mocno zmęczona. Ciekawe po czym? Ashido westchnęła z zachwytem

-Uroczo! - zrobiła zdjęcie. Prawie się roześmiałem. Nie przepuści okazji, żeby mieć kompromitujące zdjęcia klasy. Wyciągnąłem telefon

Ja: Tylko tego nie zepsuj

Shoto: Niby czego? 

Ja: Tego, że ufa ci na tyle, że na tobie zasnęła

Shoto: ...

Ja: Tak tylko ci przypominam 

Shoto: Boję się ją obudzić

Ja: to przełóż jej głowę na swoje kolana. Będziesz miał większą swobodę ruchu 

Shoto: Dlaczego mi to piszesz, zamiast normalnie powiedzieć? 

Ja: Nie chcę jej obudzić, a na pewno zaraz byś zaczął się wypierać, machając rękami. Tak masz przynajmniej zajęte dłonie 

Kątem okaz widziałem, jak delikatnie podniósł jej głowę i położył na swoich kolanach. Poruszyła się, ale wciąż spała

Shoto: Co jak się nie obudzi?

Ja: To będziesz tak jechał do końca trasy

Shoto: ...

Ja: nie odpowiada ci to?

Shoto: odpowiada, ale ...

Ja: ale co? Niezręcznie ci tak jechać?

Shoto: trochę 

Ja: przecież ci się podoba

Shoto: i właśnie dlatego jest mi z tym głupio 

Ja: nie narzekaj. Lepiej zacznij coś czytać, czy coś. Czekają nas jeszcze ze trzy godziny jazdy 

Kim...Jesteś? [TodoDeku] [BakuDeku] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz