Po niedługim czasie byliśmy w domu. Widziałam, że Tony lepiej się czuł gdy powiedział mi o swojej przeszłości. Miał ciężkie życie, ale dlatego jest taki jaki jest, a to jest najważniejsze. Nie mogłam spać, więc stwierdziłam, że poćwiczę balet. Miałam na sobie za duży sweter, króciutkie spodenki i czarne pointy. Z telefonu włączyłam cicho muzykę i zaczęłam tańczyć. Szase, szase, podskok, szpagat, lądowanie, piruet, wymach, poza i tym podobne przez całą piosenkę. Tańcząc nie myślałam. Zapomniałam o wszystkim, liczyła się tylko muzyka i kroki. Nie odczuwałam bodźców zewnętrznych. To jest jak trans. Nie tańczyłam nigdy publicznie, nikt nie widział jak tańczę, i że w ogóle to robię, byłam samoukiem. Gdy muzyka się skończyła zrobiłam pozę końcową i się zatrzymałam. Głowę miałam skierowaną w dół i włosy, które były białe, opadały mi na twarz. Podniosłam głowę i zauważyłam Tony'ego. Zdziwiłam się trochę, no bo HALO kiedy on tu wszedł. Uśmiechał się delikatnie.
- Słyszałem jak coś upada i przyszedłem - spojrzałam w bok i faktycznie leżała tam lampka, a że Tony ma pokój obok to pewnie usłyszał. - I ślicznie tańczysz.
- Dziękuje - powiedziałam cicho. Był pierwszą osobą, która widziała jak tańczę.
- Dlaczego nic nie mówiłaś, że tańczysz. Masz do tego ogromny talent.
- Dziękuje, jesteś pierwszą osobą, która widziała jak tańczę.
- Naprawdę? Czuję się zaszczycony, ale takie pytanko. Dlaczego nie śpisz?
- Nie byłam śpiąca, a dawno nie tańczyłam. No i tak jakoś wyszło. A ty, dlaczego nie śpisz?
- Rozumiem. Ja? Właśnie się kładłem, ale ty też już idź spać. Masz przecież szkołę.
- Kładłeś czy chciałeś się napić? - zapytałam podejrzliwie. Czułam od niego delikatną woń alkoholu. Normalny człowiek by tego nie poczuł, ja czułam przez wyostrzone zmysły.
- Noo może chciałem wypić szklaneczkę szkockiej - powiedział zmieszany.
- Tonyyy... Koszmary?
- Nooo... czasami mnie męczą, a po alkoholu nie aż tak mocno - spojrzałam na niego wymownie. - Noo... czasami zawsze.
- Trzeba było przyjść do mnie. Pomogłabym, naprawdę, pamiętaj nie jesteś już sam. Zawsze będę z tobą. Nie ważne co zrobisz. Pamiętaj o tym - on tylko do mnie podszedł i przytulił. Objęłam go delikatnie. Cieszyłam się, że go mam. Puścił mnie powoli.
- Dziękuje - wyszeptał, pocałował mnie w czoło, uśmiechnął się i wyszedł. Uśmiechnęłam się sama do siebie, zdjęłam baletki i położyłam się. Chwilę jeszcze myślałam, ale Morfeusz się za mną stęsknił i wziął mnie w swoje ramiona. Przed całkowitym zaśnięciem wyszeptałam w przestrzeń. - Dobranoc Tony.*Rano*
Wstałam ociężale z łóżka. Nie chciało mi się i byłam nie wyspana. Do tego męczyły mnie koszmary. Znowu. Jak dobrze, że mam założoną iluzję na łóżko w nocy. Poszłam ociężale w stronę łazienki i jak spojrzałam w lustro to się przeraziłam. Rozmazany, wczorajszy makijaż, włosy wyglądające gorzej niż ptasie gniazdo, duże wory pod oczami i za duży sweter spadający na jedno ramię nie prezentował się najlepiej. Westchnęłam pod nosem i zaczęłam zmywać makijaż.
- Jarvis, która godzina?
- 6:58 - jęknęłam cicho. Spałam niecałe pięć godzin. Super. Po zmyciu makijażu ogarnęłam jakoś to siano na głowie, które znów było czerwone. Umyłam zęby, delikatnie się pomalowałam i ubrałam.Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawę. W salonie był tylko Kapitan, z którym przywitałam się skinieniem głowy. Usiadłam przy stole na wysokim stołku. Miałam przy sobie już przygotowaną torbę do szkoły. Wyciągnęłam z niej szkicownik i zaczęłam rysować popijając, co jakiś czas kawę.
- Jarvis, która godzina?
- 7:30.
- Ehh.. dziękuje.
- Nie ma za co Alice, od tego jestem - odpowiedział głos ze ścian.
Miałam pół godziny do lekcji. Iść mi się nie chce, bo i tak nie zdążę, Tony śpi, a autobus szkolny odjechał. Może Steve mnie podwiezie.
- Steve?
- Tak?
- Możesz mnie podwieźć do szkoły?
- Jasne, o której?
- Najlepiej teraz.
- Chodź, pojedziemy motorem.
- Dzięki.
- Nie ma za co - ubrałam płaszcz, bo trochę wiało i poszłam za mężczyzną. Zeszliśmy na dół i wsiedliśmy na motor. Super-żołnierz nie jeździł tak szybko jak Tony, ale ważne że zdążę do szkoły, pod którą właśnie podjechaliśmy. Podziękowałam i pobiegłam w stronę szkoły, bo zaraz były lekcje.
- Nie zabij się w tych butach! - krzyknął za mną Cap ze śmiechem.
- Nie zabiję się! Raczej! - też się zaśmiałam i biegłam dalej. Z tyłu słyszałam jeszcze śmiech Steva. Do sali weszłam równo z dzwonkiem. Na szczęście nie było jeszcze nauczyciela. Teraz miałam mieć chemię. Dosiadłam się do Petera, który sam siedział.
- Cześć pajączku - szepnęłam tak, żeby nikt nie usłyszał oprócz niego. Zdziwił się i chyba trochę przestraszył gdy to powiedziałam. Zaśmiałam się tylko lekko i usiadłam, bo nauczyciel właśnie wszedł do klasy. Było to nudne i niezbyt słuchałam jak zwykle zresztą. Miałam cały podręcznik od chemii, biologii, fizyki i matmy w małym paluszku.
- Skąd wiesz? - zapytał cicho mój kolega z ławki, a ja się znowu cicho zaśmiałam.
- Nie zapominaj z kim mieszkam - chłopak lekko pokiwał głową nad głupotą swojego pytania. Siedziałam i kończyłam mój rysunek z rana.Obrazek przedstawiał pół twarzy Tony'ego i połowę maski Iron Mana. Podobał mi się. Usłyszałam dzwonek. Spakowałam się i wyszłam z innymi z klasy. Kilka osób mnie zaczepiło, ale je ignorowałam. Większość leci na kasę, albo chce czyjś autograf. Stałam pod salą, w której miałam mieć lekcje i rozmawiałam z Peterem. Dowiedziałam się, że dzisiaj idzie poskakać po dachach, znaczy się on to ujął inaczej, ale nie ważne.
Po lekcjach napisałam Happy'emu, żeby nie przyjeżdżał. Szłam spokojnie ulicą, ale zauważyłam jakiś ruch w uliczce, a że jestem osobą ciekawą poszłam sprawdzić co to lub kto to. Powoli weszłam w uliczkę zakrywając twarz kapturem. Zauważyłam tam co najmniej dziwną i śmieszną sytuację. Mianowicie Petera przebierającego się w strój Spider-Mana. Kiedy obrócił się w moją stronę miał całą zarumienioną twarz, a ja zaczęłam się nie pohamowanie śmiać. On tylko spuścił głowę w dół i do końca założył strój.
- Co tu robisz? - zapytał choć jego głos był lekko przytłumiony przez maskę.
- Wracałam do domu i zauważyłam jakiś ruch tutaj no i chciałam zobaczyć co się dzieje - odparłam nadal rozbawiona.
- Podrzucić cię?
- W sumie, chętnie - zmieniałam jeszcze tylko kolor włosów na brązowy, aby w razie czego nikt mnie nie poznał. Zdziwił się, bo przez chwilę stał z zapewne otwartą buzią. Ja się na to uśmiechnęłam i przyjęłam jego wyciągnięta dłoń. On mnie do siebie lekko przytulił i zaczął skakać po dachach budynków w stronę mojego lokum.
CZYTASZ
Say you love me/Bucky Barnes
Fanfiction"- To nie moja wina, że się w Tobie zakochałam! - dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, co powiedziałam. Już chciałam wybiec z pokoju, ale ktoś mnie powstrzymał trzymając mój nadgarstek." ~fragment opowieści Pierwszy rozdział: 29 sierpnia 20...