Odkrycie prawdy

4.1K 184 44
                                    

Zastanawiałam się po drodze co ja powiem Tony'emu? Może zgodzi się na jeszcze jednego psa? Oby. Będę musiała jeszcze w tym tygodniu odwiedzić Pers. Jak dobrze, że dzisiaj sobota. Byłam już obok wieży. Weszłam do środka. Doberman bał się. No tak, wiele nowych ludzi, którzy się patrzą.
- Spokojnie, mały. Nic ci się ze mną nie stanie - szepnęłam cicho do niego. Byliśmy już przy windzie. Wysiadała z niej Potts. Nie trawie kobiety. Ona mnie chyba też. Uśmiechnęła się do mnie nieszczerze, co odwzajemniłam. Wsiadłam do windy i kucnęłam przy Azazelu, bardzo się bał. Głaskałam go uspokajająco. W końcu dojechaliśmy na górę. W salonie byli wszyscy. Pies coraz bardziej się denerwował.
- Hej wszystkim - powiedziałam nadal uspakajając towarzysza.
- No hej. Tony nic nie mówił o nowym kompanie - powiedziała Natasha.
- Bo ja także o nim nic nie wiedziałem. Skąd ty wytrzasnąłeś kolejnego psa? - ups?
- Wszystko wam opowiem, ale za chwilę. Najpierw pójdę z nim do mojego pokoju, a wy nie będziecie go teraz wkurzać i niepokoić, tak?
- Tak - odpowiedzieli chórkiem. Uśmiechnęłam się i poszłam w stronę sypialni. W pokoju wyczarowałam karmę i wodę dla nowego towarzysza jak to określiła Nat. Na początku nie był pewny czy może to zjeść, ale potem w mgnieniu oka nie było już nic w misce. Powiedziałam psom, aby zajęły się nowym przyjacielem, a ja poszłam do salonu. Po przywitaniu się z wszystkimi zaczęłam
- No dobra, jakiś facet znęcał się nad tym psem w parku no i... - i tu zostało mi przerwane przez Lokiego. A on tu jest od kiedy?
- I ty nie mogąc na to patrzeć powaliłaś facet, zapewne mu przy tym grożąc i łamiąc nos, zabrałaś psa - aż tak przewidywalna jestem?
- Tak, w sumie to tak. Właśnie tak było.
- Mówiłem - uśmiechnął się zwycięsko. - Musimy porozmawiać.
- A po co? I o czym? - byłam trochę zdezorientowana.
- Dowiesz się jak ze mną porozmawiasz.
- A jak nie będę chciała? - uwielbiam się z nim droczyć.
- To się nie dowiesz i będziesz żyć niewiedzy.
- To szantaż.
- Może? - wzruszył ramionami. Wiedział, że się zgodzę.
- No dobra - przewróciłam oczami. Wszyscy się na nas dziwnie patrzyli. To już chyba normalne. - Chodźmy do mojego​ pokoju - widząc miny innych dodałam. - Spokojnie przeżyje. Nie zje mnie, chyba - ostanie słowo dodałam ciszej z lekkim uśmiechem. Nadal nie ufali Lokiemu. Ja mu ufam na tyle, że wiem, że nie zrobi mi krzywdy kiedy będziemy sami. Poszłam znowu w stronę mojej sypialni. Mężczyzna szedł za mną. Gdy byliśmy w pokoju zaczął mówić.
- Ktoś tu był - zdziwiłam się trochę.
- No ja, Tony, psy i kot.
- Ale ktoś jeszcze. Nie stąd - może wiedział, że Lucyfer był? Ale jak?
- Niby kto?
- Ktoś z piekła, Hadesu nazwij to jak chcesz - zamilkł jakby się jeszcze nad czymś zastanawiał. - I ty.
- Nie wiem o co ci chodzi. No ja tu byłam tak samo jak Tony i zwierzaki. A ten ktoś o kim mówisz? Nie wiem o kogo ci chodzi.
- Oj wiesz, wiesz. Tak samo jak ja wiem, że nie jesteś tylko zmiennokształtną. Jesteś kimś jeszcze. Te zaklęcia jakie zakładasz na ręce. Nie każdy tak potrafi. A poza tym w kuchni jak i w naleśnikach roznosiła się nuta magi. Taka jak masz na rękach. I taka jaką wytwarzasz - kurde. - Swój pozna swego nieprawdaż? Nawet ten pierwszy dzień. Nikt by tak długo nie opierał się czytaniu w myślach. Nie jesteś zwykłą osobą. Dobrze o tym wiesz. Tylko pytanie kto jeszcze? Ach no tak. Stark jeszcze wie. On mnie utwierdził tylko w tym przekonaniu - widząc moją minę dodał. - Nie on mi to powiedział. Nie wprost. Jego myśli. Hmm.. są dość głośne - zapomniałam. Jednak nie jest taki głupi.
- No tak. Tylko co tak długo ci zajęło odkrycie mojej tajemnicy? Hmm? - byłam naprawdę ciekawa.
- Od początku się domyślałem, ale nie byłem do końca pewien. Myśli Starka upewniły mnie tylko, że mam rację. A ta osoba co tu była? Kto to był? I kim ty jesteś? - czułam, że mogę mu powiedzieć. Tak jakoś. Wiedziałam, że nie wygada.
- Lucyfer. Stary znajomy. I tak nie jestem tylko zmiennokształtną. Mam geny upadłego anioła. Nie wiem w jaki sposób. Władam magią. Nie wiem dlaczego.
- A chciałabyś się dowiedzieć?
- Chętnie. Po za tym gratuluję odkrycia mojego sekretu. Niech zgadnę wyczułeś to wszystko, bo sam ją władasz?
- Prawda - usłyszałam cichy szept za drzwiami. Nieuchwytny dla ludzkiego ucha. Wkurzyłam się. Wiedziałam kto, raczej kim są moi podsłuchiwacze.
- Jarvis, otwórz proszę drzwi - po zrobieniu tego wszyscy avengersi leżeli na podłodze przede mną. - Słucham! Wytłumaczcie się! Jakim prawem podsłuchiwaliście moje prywatne rozmowy! - stałam nad nimi z rękami podpartymi na bokach z wkurzoną miną. Oj byłam mega wkurzona. Z tyłu pojawił mi się ogon, a na głowie uszy. Tylko, że nie kocie. Lwa. Ogon ruszał się w tę i spowrotem.
- No bo my...eee...Loki...- jąkał się Steve.
- Baliśmy się, że Loki coś ci zrobi - uzupełnił Clint.
- Czyj to był pomysł? - powiedziałam ciut spokojniej. Wszyscy wskazali na Thora. Mogłam się tego spodziewać. Skoro już wiedzieli. Uniosłam gromowładnego przed sobie magia. Moje oczy zapewne były czerwone. - No tłumacz się! Już!
- Eee...noo...jaaaa... - patrzył na mnie trochę przestraszony. I bardzo dobrze.
- No ty! - Loki stał z tyłu i śmiał się cicho.
- No...ja... bałemsiężeLokicicośzrobiwybacz - powiedział na jednym wdechu. Gdybym nie była wkurzona uznałam by to pewnie za zabawne.
- Won mi z oczu. I radzę w najbliższym czasie nie pokazywać mi się na oczy. Zrozumiałeś? - pokiwał szybko głową. Puściłam go. Od razu wybiegł z pokoju. Inni zaczęli się śmiać. - A wy?! Też won mi z oczu! - przestali się śmiać i tak samo jak Thor wybiegli z pokoju. Zaśmiałam się cicho.
- To było niezłe. A mina Thora? Bezcenna - Loki nadal się śmiał. Ja też zaczęłam.
- Dziękuje, dziękuje - kłaniałam się ze śmiechem. - Jarvis, proszę cię puść mi tą sytuacją sprzed chwili.
- Oczywiście, Alice. Wszystko wyświetli się na telewizorze.
- Dziękuje - no i się zaczęło, a my znowu śmialiśmy się jak opętani. - Jesteś nawet spoko, wiesz? - po skończonym seansie powiedziałam do Lokiego ze śmiechem.
- Tylko nawet? - obużył się, ale po chwili zaczął się śmiać tak jak ja widząc jego minę. - Ale ty też nie jesteś taka zła, wiesz? - znowu zaczęliśmy się śmiać.

_______________________________
Wiecie już?

_______________________________Wiecie już?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mogę uwierzyć 😭
Stan Lee [*]

Say you love me/Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz