Rozmowa z Avengers

10.4K 400 85
                                    

Kiedy wstałam było jeszcze ciemno. No, ale jak o piątej rano może nie być ciemno? Nie ważne, że spałam niecałe dwie godziny. Jak się obudziłam przywitał mnie Jarvis mówiąc, że obudzi Starka. Wyglądało to jakoś tak:
- Dzień dobry, pani Walker. Zaraz powiadomię pana Starka, że się pani obudziła.
- Nie, czekaj. On nadal śpi? I nie mów mi pani. Alice wystarczy.
- Dobrze, Alice. Tak, pan Stark śpi, ale prosił, aby go powiadomić jak się obudzisz.
- Skoro śpi to go nie budź. Był pewnie zmęczony, a ja może też się jeszcze prześpię.
- Dobrze - i cisza. Położyłam się jeszcze oraz nadal myślałam, co powiem bohaterom. Chyba pójdę na żywioł, bo teraz nic nie wymyślę. Stwierdziłam, że jeszcze pójdę spać.

*Kilka godzin później*

Wstałam i spojrzałam na zegarek, 12:37. No to sobie pospałam.
- Witaj Alice.
- Hej Jarvis - usłyszałam kroki w stronę mojego tymczasowego lokum. Miałam wyostrzone zmysły, więc nie było to jakoś trudne. Do pokoju wszedł Stark, no bo kto inny?
- Hej mała - powiedział z uśmiechem.
- Mała to jest twoja pała, a ja jestem niska - uśmiechnęłam się zwycięsko widząc jego minę i skrzyżowałam ręce na piersiach, jaki przypływ odwagi ode mnie, wow.
- Jak widać pyskata jesteś, no to świetnie. Przyniosłem ci ciuchy na przebranie, ale mogą być trochę za duże. Odśwież się. Tam masz łazienkę, - powiedział wskazując na drzwi po prawej - a jak skończysz to powiedz Jarvis i przyjdę po ciebie.
Rzucił w moją stronę ubrania, po czym wyszedł. Nie patrząc co mi dał poszłam do łazienki. Była urządzona w kolorach bieli i cyjanu. W lewym rogu stał prysznic, a w prawym na przeciwko umywalka z lustrem. Nie patrzyłam jakoś specjalnie na resztę, bo chciałam jak najszybciej być w domu. Miałam tam dwa psy i kotka. Pewnie niektórzy myślą, co by było z nimi podczas mojej nieobecności? Nic. Poradziły by sobie. Są bardzo mądre, a do tego zostawiłam im więcej jedzenia, ale też ktoś by do nich przyszedł. Umyłam się różanym żelem jaki tam był, wytarłam ciało w jakiś ręcznik i ubrałam. Stark dał mi czarne getry i białą za dużą dla mnie bluzkę z jakimś​ napisem no i oczywiście bieliznę. Dostałam jeszcze jakieś kosmetyki. I tak po skończonym makijażu widziałam w lustrze 16-letnią, dziewczynę z brązowymi włosami, niebieskimi oczami i mega niskim wzroście. No tak wspaniały wzrost kurdupla. Wyszłam z łazienki i powiedziałam Jarvisowi, że może przekazać Starkowi, że skończyłam. Po chwili przyszedł mężczyzna i kazał za sobą iść, zapewne do salonu. Byli tam wszyscy avengersi oprócz Thora.
- Hej - powiedziałam nieśmiało i spojrzałam w dół tak, aby włosy zakrywały moją twarz. Za dużo ludzi, po co ich tu tyle. Nie mają co robić?
- No dobra, dlaczego chciałaś się zabić? - Stark jaki bezpośredni. Kurde, co odpowiedzieć. No dobra chyba wiem.
- Nie chciałam się zabić - granie głupiej było najlepszym wyjściem.
- To dlaczego skoczyłaś z tego wieżowca?
- Nie skoczyłam tylko się potknęłam.
- A co ty tam w ogóle robiłaś? - teraz inicjatywę przejęła rudowłosa kobieta. To pewnie od niej mam ubrania.
- Lubię patrzeć na gwiazdy, których niestety nie było widać, a potem spojrzałam w dół, zachwiałam się no i spadłam - nagle do salonu weszła dwójka mężczyzn. W jednym rozpoznałam Thora, ale drugiego tylko kojarzyłam. Miał czarne do ramion włosy, lekko kręcone przy końcówkach i szmaragdowe oczy. Był podobnie ubrany do gromowładnego. Musiał to być chyba Loki. Tak na pewno to on, teraz sobie przypominam, że zaatakował kiedyś Nowy Jork. Dziwnie się na mnie patrzył. Jakby wiedział, że coś ukrywam.
- Thor, co ON tu robi? - spytał miliarder w jego głosie było słychać zdziwienie i lekki gniew, ale także ledwo słyszalny strach. Czy on się bał? Ciekawe. Thor coś odpowiedział, ale jakoś nie skupiłam się na tym. Z powrotem swoją uwagę skupiłam na czarnowłosym. Nadal się na mnie patrzył, a ja spuściłam głowę zakłopotana.

Say you love me/Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz