Mówiłam, że wygram

2.8K 143 31
                                    

W sali treningowej byli już wszyscy. Pozwoliłam się prowadzić magią. Może nie widzę, ale to nie oznacza, że jest tak źle. Strange powiedział, że mogę zaczynać.
- Wszyscy ustawie się w dwuszeregu - słychać było odgłosy kroków i szeptów - Teraz cały drugi rząd sześć kroków w tył - kolejne kroki - Stancie na wprost swojej wcześniejszej pary. To będzie wasz dzisiejszy przeciwnik.
Doglądać będą was osoby stojące za mną. O ile się nie mylę od lewej jest to Wanda Maximoff, Loki Laufeyson i wasz nauczyciel Stephen Strange - przy dwóch pierwszych nazwiskach szepty się nasiliły - Cisza! - zamilkli - Macie jakieś pytania? - nikt się nie odezwał - Może inaczej pierwsza osoba z prawej mówi mi ile osób chce zadać pytanie i czy takie w ogóle są.
- Zadać pytanie chcą dwie osoby - usłyszałam znajomy głos.
- Wskaż jedną a potem drugą.
- Czy pani Maximoff i pan Laufeyson nie powinni być w Avengers Tower? - zapytał męski głos.
- Może powinni, może nie. Jedno jest pewne są tu ze mną i są waszymi gośćmi, powinniście oddać im należyty szacunek. Kolejna osoba.
- Dlaczego pani nie będzie nas doglądać? - o to już zapytała dziewczyna. Miała bardzo niepewny głos.
- Przez pewien czas niestety nie będę widzieć. Są to powody prywatne, ale osoby, które są tu od dłuższego czasu mogą mnie pamiętać w trochę innej postaci. Jest to już bardziej zaawansowana magia, ale wszystkiego się pewnie kiedyś dowiecie. Możemy zaczynać? - zapytałam i usłyszałam zbiorowe tak.
- Zaczniemy od krótkiej demonstracji tak jak ostatnio. Na początku Alice i ja, a na końcu po zajęciach jeżeli będą chcieli Wanda i Loki pokażą wam inny rodzaj magi niż się uczycie - teraz mówił Stephen, więc ja spokojnie stałam z boku. - Jakieś pytania?
- Czy pani Alice.. - zaczął ktoś, ale przerwałam.
- Wystarczy Alice.
- No dobrze, czy Alice naprawdę będzie walczyć, mimo że nie.. - chyba nie wiedział jak to powiedzieć.
- Że nie widzę - dokończyłam. - Tak, będę. Nie można polegać tylko na wzroku, bo on może was zawieść. Nie wstydźcie się mówić tego, że nie widzę. To nie wasza wina, a to nie będzie trwać wiecznie. Jasne? - odpowiedział mi znowu chórek. - No to zaczynamy - kląsnęłam w dłonie i poszłam za zapachem perfum Stepena. Pstryknął też dwa razy, abym mogła stanąć na przeciwko niego. Ustawiłam się w pozycji obronnej i czekałam na atak. Zaatakował. Zwinnie unikałam uderzeń choć nie było to łatwe. Jego peleryna odczepiła się od niego i zafalowała za mną, coraz bardziej przybliżając do przeciwnika. Skupiłam się bardziej na zapachu perfum, pomagało mi to wprowadzić ciosy. Użyłam tarczy. Strange nie dawał mi żadnych forów. Uderzył mnie w bok. Auć. Lekko się zachwiałam co wykorzystał i podciął mi nogi. Znowu wzniosłam tarcze i wstałam chwiejnie. Zaczęłam robić powolne ruchy rękami tworząc zaklęcie. Było ono moje własne A Stephen go nie znał, co dało mi przewagę. Na szybko stworzyłam ochronę na innych i "wysłałam" zaklęcie na Strange'a. Nie spodziewał się takiego działania. Upadł na kolana trzymając się za skronie. Czuł teraz głuchy pisk w głowie, a do tego został powalony przez ogromną siłę. Przerwałam zaklęcie.
- Mówiłam, że wygram - uśmiechnęłam się zwycięsko i zdjęłam ochronę.
- Jak..? - niedowieżał.
- Moje własne zaklęcie. Skutków nie muszę tłumaczyć, bo już wiem - zwróciłam się teraz do innych. - Jak widzicie można nie widzieć i wygrać. Trzeba tylko wiedzieć na co zwracać uwagę. Zacznijmy już. Ja zaraz wrócę - i jak powiedziałam tak się stało. Wyszłam z sali trochę odpocząć. To naprawdę nie było proste. Utrzymywałam jednocześnie trzy zaklęcia. Może nie jestem początkująca, ale do mistrza jeszcze mi brakuje. Szczerze mówiąc sama nie wiedziałam, że wygram. Udało się tylko dzięki efektowi zaskoczenia. Jak to mówią, głupi zawsze ma szczęście. Już z wyrównanym oddechem wróciłam do sali. W powietrzu dało się czuć magię. Było to wspaniałe uczucie. Tyle osób w jednym miejscu, związanymi pasją. Coś pięknego. Czułam się tu jak w domu.
- Alice wszystko ok? - zapytał Loki.
- W jak najlepszym, jest cudownie i tak powinno zostać już na zawsze - uśmiechałam się szeroko. Jednak coś zaprzątało mi głowę. Wszystko co dobre nie trwa wiecznie. Niestety.

___________________________________
Dzisiaj rozdział, bo mam urodziny!🎉  Juhu! Wiem, że krótki i jest późno, ale nie miałam znowu czasu 😕
Jestem zmachana. Muszę się wyżalić. Miałam dzisiaj trzy godziny w-f na którym był sam taniec. Bardzo energiczny i pełen skoków. Masakra.
A co tam u Was? Jak spędzacie weekend?

Say you love me/Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz