Wciąż kręciłam się po kuchni, sprawdzając, czy wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Lubiłam mieć nad wszystkim kontrolę, szczególnie, że było to pierwsze większe zlecenie od długiego czasu. Trochę bałam się, że mogłam wyjść z wprawy, ale jak na razie wszystko szło pozornie według planu. Evangeline właśnie sprawdzała wszystkie kable i ustawienia w bazie, Luke stał obok mnie i ładował broń, a Calum i Rita wciąż byli na górze. Niepokoił mnie fakt, że ostatnia dwójka zajmowała tak dużo czasu; chciałam, aby było po wszystkim jeszcze przed południem, co nie dawało znowu wielkiego pola do popisu. By się czymś zająć, obeszłam jeszcze metodycznie wszystkie pomieszczenia na parterze, sprawdzając, czy w razie czego przejście do tylnych drzwi jest czyste. Pozbierałam poduszki z podłogi w pokoju wspólnym i zasunęłam zasłony w każdym z okien, co sprawiało, że cała kwatera tonęła w półmroku. Upewniłam się, że zostałam sama i usiadłam na chwilę na najbliższej sofie, chowając głowę pomiędzy kolana i biorąc kilka głębokich wdechów. Mimo wszystko, denerwowałam się. Czy jeszcze w ogóle pamiętałam, jak pociąga się za spust? Przez moment nie byłam nawet pewna, jak mam na imię. Miałam nieodparte wrażenie, że to wszystko mnie przerosło, że nie dam sobie rady. Spojrzałam jednak przed siebie; gdybym miała nie dać sobie rady i za pierwszym razem, czy byłabym tu dzisiaj? Odpowiedź była oczywista - jasne, że nie. Byłam zdolna do wszystkiego, a sam fakt, że siedziałam w tym właśnie pokoju zastanawiając się nad wszystkim to potwierdzał. To dzień jak każdy inny. Muszę tylko włamać się do zabezpieczonego budynku i z pomocą dwójki innych mam szybko i sprawnie zabić dwóch ważnych ludzi, którzy zapewne będą uzbrojeni i pod dodatkową ochroną. Normalka.
Kiedy już miałam wyjść do garażu, usłyszałam, jak ktoś zbiega po schodach. W pierwszym odruchu wstałam błyskawicznie z kanapy, akurat by zobaczyć, jak do pokoju wpada Rita. Nie było to widoczne na pierwszy rzut oka, ale w jakiś sposób wiedziałam, że dziewczyna zaraz się rozpłacze.
- Rita, co się dzieje? - spytałam, zaalarmowana nieco stanem dziewczyny. Naprawdę była bliska łez, widziałam to wyraźnie, gdyż stanęła ze mną twarzą w twarz.
- Lee... - powiedziała z wahaniem dziewczyna. Nie byłam pewna, czy miały to być łzy bezsilności czy też smutku, dopóki głos nie zadrżał jej nieznacznie. - Obiecaj mi, że przywieziesz go z powrotem.
- Co?
- Przysięgnij na własne życie, że zrobisz wszystko, by Calum bezpiecznie z wami wrócił. Błagam cię. - Jej kocie oczy błyszczały od łez. Bezwiednie przyciągnęłam ją do siebie, przytulając do własnego serca. Dziewczyna na dobre się rozpłakała, nie starając się już nawet powstrzymać potoku łez.
- Już dobrze, nie panikuj. Wszystko będzie dobrze, jak zawsze. Obiecuję - powiedziałam, głaszcząc jej plecy pocieszająco. W odpowiedzi Rita pociągnęła żałośnie nosem, próbując się uspokoić.
- Ty i Luke. Wy t-też musicie wrócić - odparła w końcu, wyplątując się z moich objęć. - Zróbcie to szybko. - to powiedziawszy, zniknęła w mgnieniu oka za drzwiami, zapewne by powstrzymać kolejny atak histerii. Uśmiechnęłam się tylko; taka właśnie była Rita, uczuciowa i nieprzewidywalna. Nigdy nie wiedziałam, czemu tak naprawdę darzyła mnie sympatią, ale kiedy już to okazywała, szła na całego. To ja byłam tą chłodną i powściągliwą, chociaż parę chwil temu i ten opis nie pasowałby do mnie. Ci ludzie na nowo wzbudzali we mnie emocje, których nie czułam od miesięcy. Pokręciłam jedynie głową i spojrzałam na drzwi, za którymi zniknęła Ri. Skoro już zaszłam tak daleko, to mogłam zaszaleć. Wstałam więc i podążyłam śladami dziewczyny, z tym, że nie chowałam się w sekretnym pomieszczeniu - tym razem to ja wychodziłam na powierzchnię.
*
- Cześć, chłopaki - powiedziałam, widząc jak najpierw Calum, a potem Luke wchodzą do garażu. Podałam im dwie bezprzewodowe słuchawki. - Mamy stałe połączenie z dziewczynami, ale coś zakłóca łączność, więc ważne informacje powtarzajcie, dopóki nie dostaniecie potwierdzenia od drugiej strony. Nie mamy czasu, musimy jechać.
CZYTASZ
Earthbound • 5SOS
Fanfiction"Nie mogłam i nie potrafiłam już udawać. Byłam zbyt zmęczona, by zaprzeczać; jaki był w tym wszystkim sens? Prawda była tylko jedna, a oznaczało to, że ja sama byłam kimś obcym samej sobie. Byłam potworem." Oakley Clifford nie jest tą samą dziewczy...