Kiedy dotarliśmy pod jego dom, wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do mieszkania.
- Chcesz coś do picia??- zapytał mnie Juan.
- Tak po proszę.- odparłam z uśmiechem. Skierowałam się razem z nim do kuchni i usiadłam na krześle przy blacie.
- Proszę. a teraz mi tu szybko opowiadaj co to miało być?? Skąd znasz moje imię?? Skąd się wziął ten facet i kim on był??- zasypywał mnie pytaniami jakby miał je zaraz zapomnieć. Kurwa człowieku opanuj dupę. Praktycznie się nie znamy, a ja mam Ci opowiadać o moim życu?? Co to to nie.
- A skąd mam wiedzieć?? Śledzi mnie od bardzo dawna i to ja powinnam się Ciebie zapytać kim on do diabła jest, bo to on powiedział mi jak się nazywasz przypale.- no zdenerwowałam się. Na pewno go zna albo Zayn utwierdza mnie w przekonaniu, że jest kompletnym niedorozwojem psychicznym.
- A skąd ja mam to wiedzieć?? Nie znam typa, nawet mu się dobrze nie przyjrzałem.
- Ma na imię Zayn Malik. Coś Ci to teraz mówi??- wkurwiał mnie nie wiem czemu. Może dlatego, że jak powiedziałam jego imię to od razu zmieniła mu się twarz z zdezorientowanej na przestraszoną?? I do tego wymigiwał się od odpowiedzi?? O co w tym wszystkim kurwa chodzi??!! Wkurwiają mnie te zagadki, a ja nie mam zamiaru bawić się w Sherlock'a ani w detektywa Monk'a.
- Nie... nie znam typa serio. To co idziemy gdzieś??- nie zna?? Ciekawe. Następny chce dostać wpierdol widzę.
- Czyżby?? To dlaczego Ci się czoło świeci od potu?? Nie jest tu gorąco bo wyczuwam klimę. Więc gadaj, bo moja cierplwość wisi na włosku!!!- no zaraz nie wytrzymam. Może on miał mnie zabrać i zaraz w drzwiach pojawi się ten zajebisty kretyn?? Czy ja powiedziałam zajebisty?? Kurwa chyba za dużo słońca.
- No dobrze. Znamy się od małego. Razem chodziliśmy do szkoły. Byliśmy razem nie rozłączni. Wiem, że to dziwnie brzmi jakbyśmy byli gejami, ale nie. Po prostu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Praktycznie jak bracia.
- To co się zmieniło, że już nie jesteście??
- To, że on wszedł w jakiś popierdolony gang i jeszcze chciał mnie w to wplątać, ale ja się nie zgodziłem. Wtedy mi oznajmił, że już nie jestem jego przyjacielem i tylko dlatego, że nie wszedłem z nim w ten gang.- zaczął opowiadać całą tą historię.
- I było coś jeszcze?? zapytałam z zaciekawieniem.
- Tak.- powiedział z grobową miną.
- Co?? Gadaj!!
- Za to, że nie wszedłem z nim do gangu, zgwałcił mi moją ukochaną, a jego nowy przyjaciel bodajże Harry zabił ją. I najgorsze było w tym, że robili to wszystko na moich oczach, cały pokiereszowany, poobijany, pobity. Nie mogłem się ruszyć. Nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem jej pomóc. Patrzyłem jak ten kretyn, kiedy poderżneli jej gardło ja świni. Nie mogłem się podnieś. Nie miałem siły, by wstać. Nie miałem wtedy siły by żyć. Wraz z nią straciłem sens życia. Chciałem umrzeć i być razem z nią. Czułem się jak jebana ciota nie jak facet, bo nie obroniłem mojej kochanej Rose. Pomimo tego, że walczyła sama o to żeby przetrwać, kiedy ja nic nie mogłem zrobić, odebrali jej tak po prostu to życie. Bez żadnego prawa. Nie dali je życia, a jednak jej to odebrali. Jedynie Bóg mógł ją zabrać do siebie z własnej woli. Tylko on jej mógł to życie odebrać.- czułam, że łzy mi lecą po policzkach kiedy tego słuchałam, z resztą jemu też przecież to oczywiste. Widziałam w jego oczach pustą otchłań. Widziałam, że tęskni za nią bardzo, że obwinia się za jej śmierć, że jej nie pomógł, kiedy tego najbardziej potrzebowała. Ale on nie jest temu winien. Tylko Zayn i Harry, którego zabiłam. Pomimo tego, że nigdy nie życzyłam nikomu śmierci, życzyłam bym teraz Harremu. Wcześniej miałam wyrzuty sumenia, że zabiłam człoweka, teraz już nie mam. Cieszę się, że już nikogo nie skrzywdzi. Zayn mimo, że zgwałcił tą dziewczynę nigdy by nie posunął się do takiego czynu jak zabicie drugiego człowieka. Wtedy jak ich zobaczyłam w tym budynku to też tylko tam stał, ale chcąc czy nie chcąc nie będę jego żoną, bo i tak jest przerażający. Nie chcę mieć z nim wspólnego.