*******************************************************************************************************************
Hej, hej, hej.... Jednak natchnęło mnie na ten rozdział i pojawił się szybciej... pewnie mnie zabijecie za fabułę tego rozdziału, ale co tam... raz się żyję, ale to nie koniec tego opowiadania... jeszcze mam parę asów do wyciągnięcia...!!! To smutnego czytania moi Kochani ;**
*******************************************************************************************************************
" Nauka życia od nowa po utracie ważnej osoby, to jedna z najtrudniejszych jego nauk..."
" Niektórym śmierć bliskiej osoby, odbiera całkowicie chęć do dalszego życia w pojedynkę..."
* Zayn POV *
Już mija drugi dzień, od kiedy Lili została ranna od jednego z moich ludzi. No, ale skąd miał wiedzieć, że to ktoś dla mnie ważny. Chodziłem w tą i we w tą, nie wiedząc co robić. Zleciłem Liamowi i Naillowi, aby znaleźli Juan'a i go do mnie przyprowadzili. Kiedy dotarli do jego mieszkania, Kate powiedziała, że się wyniósł i ją zostawił. Byłem wścieły, nawet teraz złość się we mnie wzbierała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A co z moją Lilką?? Bez zmian. Ja już nie wiem co mam zrobić. Martwię się o nią, jak cholera. A Greg ciągle przy niej siedzi, czuwa nad nią. Z jednej strony to zrozumiałe, bo w końcu jest jej lekarzem, ale z drugiej strony to wkurwiające, że on siedzi cały czas z nią, a mi nawet nie pozwala wejść na pięć minut. Zero informacji na jej temat. Kurwa!!!! To mnie dobija. Po kilku minutach wychodzi Greg, z nieciekawą miną. Co jest kurwa??!!
- Zayn musimy porozmawiać o zdrowiu Lili....
* Lilianna POV *
Przebudziłam się, ale z wielkim trudem. Czułam się fatalnie. Wszystko mnie bolało, a zwłaszcza te jebane ramię. Coś potwornego. Czułam się tak jakby ktoś odebrał mi resztkę życia. Jeżeli tak się czuje osoba, która umiera, to ja chyba też. Nikomu nie życzę czegoś takiego. Ale jeszcze przed śmiercią chcę zobaczyć Zayn'a. Chcę mu powiedzieć o wszytskim. Wyznać mu wszystkie uczucia, jakie czuję do niego. Chcę żeby to wiedział. Jestem mu to winna. Wtedy będę spokojna tam, gdzie moją biedną duszę zabiorą. Słyszałam jakieś głosy za drzwiami. Jeden rozpoznałam. Był to oczywiście głos Zayn'a, ale ten drugi pierwszy raz w życiu słyszę.
-Ale to niemożliwe Greg. Powiedz, że to nie prawda.
- Zayn przykro mi, ale nic nie mogę zrobić. Wszystko w rękach Boga. W tym momencie możesz liczyć tylko na cud. Nic więcej nie mogę ani powiedzieć, ani zrobić. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy, to co było możliwe z mojej strony, ale więcej nie jestem w stanie. Jestem tylko lekarzem. Ja pomagam w odzyskaniu życia, ale nie mam takiej sił,y aby ją przywrócić, jeżeli się już nie da.
I tyle. Rozmowa skończona. Jednak domyśliłam sę, że to na mój temat rozmawiali. Tak jak przeczuwałam. To są moje ostatnie chwile na tej ziemi. Chociaż pragnę żyć dla Zayn'a, dla rodziny, dla tych, których bardzo kocham, nic w tej sprawie nie mogę zrobić. Jestem w tym momencie bezsilna. Tak jak powiedział ten Greg. Wszystko w rękach Boga albo na jakiś nadarzający się cud, który mógłby mnie uratować. A pomyśleć, że tylko dostałam w ramię. Ale jeżeli ma ktoś umrzeć, to nawet mała rana zamieni się w śmiercionośną ranę, która sprowadzi nas do grobu. Mój zegar właśnie niedługo się zatrzyma. Nie będzie mnie. Nie będzie mojego ciała. Ale wierzę, że zapamiętają mnie taka jaka byłam wcześniej. Pomimo cierpień, zawsze byłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Zawsze starałam się pomagać innym. Kochałam wszystkich dookoła, chociaż czasami siebie nienawidziłam. Mam nadzieję, że żyłam tak, aby każdemu było smutno, że odeszłam. Jeszcze teraz pomimo tego, że jestem jedną nogą w grobie, poszłabym na imprezę. Na prawdę to kochałam. Nie tylko się najebać w trzy dupy, ale to, że zawsze poznawałam wartościowe osoby, mogłam się wyszaleć na całego. Mogłam tańczyć, śmiać się, flirtować z każdym i dobrze się przy tym bawić, zwłaszcza, że miałam męża. Na prawdę fajnie się wtedy czułam. Cieszyłam się, że jeszcze komuś się podobam. Czułam się, wtedy jakoś tak staro, bo miałam już męża. Zawsze ściągałam obrączkę i pierścionek zaręczynowy, żeby nie było obciachu. Nie chciałam się demaskować, bo wtedy by pewnie pouciekali, a tego nie chciałam. No, ale tylko na flircie się skończyło. Z moich rozmyślań o błogiej imprezie wyrwał mnie głos tego Greg'a.