Zostałam zaprowadzona prosto do gabinetu. Mężczyzna siedział wygodnie w fotelu.
Minę miał nadąsaną, na mój widok uśmiechnął się delikatnie.
-Witam, prosił pan...
-Doszły mnie słuchy, dziecino, że przez ten krótki czas zdążyłaś się narazić na niebezpieczeństwo. Byłbym niezmiernie wdzieczny, gdyby pani bardziej na siebie uważała. Z moich wiadomości wynika, że jeden z więźniów panią obronił.
Zostanie mu to dopisane w testamencie.
Na jego twarzy pojawił się psychopatyczny uśmiech, zaczął się śmiać.
-Nie widzę w tym powodu do śmiechu. - dodałam zdziwiona.
-Ależ oczywiście, chciałem tylko powiedzieć pani w ładniejszy sposób, że los tego pana od początku wisi na włosku.
-Nie bardzo rozumiem, czym zawinił?
-Widzi pani, może nie wygląda...ale był powodem śmierci trzech osób.
Był to niezwykle obojętny mi temat. Pomimo tego ciągnęłam dalej:
-Jest pan pewny, że to on?
-Tak samo jak jestem pewny, że wszyscy tutaj są niewinni. Nie odpowiedziałam na jego słowa. Podziękowałam za troskę i wyszłam.Było już późno. Dobijała pierwsza w nocy. Mimo to wiedziałam że nie dam rady zasnąć. Nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
Owinęłam się w koc i otworzyłam.
-Dobry wieczór, tak myślałem,że pani nie śpi, więc przyniosłem herbatę.
Zimno już, zima idzie. Sprzątacz wręczył mi kubek. Spojrzałam na niego podejrzliwie. Wkońcu to dom zbrodniarzy, wiele mogłabym się spodziewać po ,,herbatce". Uwierzyłam jednak swemu przeczuciu, czułam że jest to człowiek godny zaufania. Był to uśmiechnięty staruszek z okrągłymi okularami. Posturę miał mizerną
a jego nogi były nienaturalnie długie. Ubrany był w szaro-niebieski kombinezon. Miał w sobie coś, co zachęcało do rozmowy.
-Dziękuję panu bardzo - odparłam - racja, jest bardzo zimno, może lepiej już się prześpię. Kto wie co jutro będę musiała robić?
-Zajmie się pani Brandonem, jak słyszałem.Spojrzałam na staruszka zdziwiona.
To niemożliwe, by słyszał jak Brandon pseudo ,,umawia" się ze mną na spotkanie. Poza tym kto by wziął jego
słowa na poważnie?
CZYTASZ
Sk@zany
Mystery / ThrillerWstyd przyznać, lecz dopiero teraz obydwoje zrozumieliśmy, że obojętni sobie i oddaleni od siebie już od dawna pragnęliśmy swojej bliskości.