Rozdział XVI

31 2 0
                                    

Siedziałam oparta o niego gdy nagle dostałam SMS'a. Wyjęłam telefon i odczytałam:

 Wyjęłam telefon i odczytałam:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzałam na godzinę. Było sporo po 16:00.
Zerwałam się na równe nogi:
-Boże! Musimy wracać! - krzyknęłam i pobiegłam zakładać kurtkę. Wyraźnie rozbawiony i zdziwiony moim zachowaniem Brandon wolno podniósł
się z ziemi. Czekałam na niego przy drzwiach. Nie spieszyło mu się. Złapałam go za rękę i wyciągnęłam z domu.
-Czemu tak się spieszymy? Mam przecież całodniówkę.
-Nieważne. - odparłam krótko
Od tej chwili zapanowała kompletna cisza.
Z powodu zimowej pory na dworze było już ciemno. Chłopak szedł tuż obok, nie ustępując mnie na krok. Wyraźnie zastanawiał się nad czymś. W okolicy swojego domu zaczął zachowywać się dziwnie, ciągle się rozglądał. Gdy byliśmy już pod drzwiami odezwał się nagle:
-Wejdź już, pójdę coś sprawdzić.
Popatrzyłam na niego podejrzliwie.
-Co ty chcesz zrobić?
Podszedł bliżej i pocałował mnie w czoło.
-No idź. - powiedział i poszedł w stronę garażu. Weszłam do salonu, usiadłam na skórzanej kanapie. Rozejrzałam się. Wewnątrz było bardzo przytulnie. Świece i kominek dodawały temu miejscu przyjemniej atmosfery. Przed kanapą stał mały, szklany stolik. Pod nim leżał wielki dywan we wzory. Natomiast moją największą uwagę przykuła lampa stojąca za komodą. Byłam pewna, że gdzieś już taką widziałam. Nagle ktoś wszedł do domu. Rzucił butem przez cały korytarz i krzyknął:
-Brandon kurwa, gdzie jesteś?
Przerażona schowałam się za oparciem. Wstrzymałam oddech i słuchałam dalej:
-Wiem, że tu jesteś. Dzwonili do mnie. Twój dyrektorek jest tak kochany, że wysłał tu ciebie z jakąś dziunią. Jest mi niezmiernie miło z tego powodu.
Ręce trzęsły mi się ze strachu. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Steve'a:

 Wyciągnęłam telefon i napisałam do Steve'a:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Natychmiast uzyskałam odpowiedź:

Przeczytałam tą wiadomość kilka razy, zanim zrozumiałam o czym właśnie się dowiedziałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przeczytałam tą wiadomość kilka razy, zanim zrozumiałam o czym właśnie się dowiedziałam. Nagle usłyszałam krzyk Brandona:
-Spierdalaj cwelu!
Chwilę później ktoś padł na ziemię. Nie wiedziałam który oberwał. Zakryłam twarz rękami i spodziewałam się najgorszego. Nagle zza kanapy wychylił się Brandon. Popatrzył na mnie przestraszonym wzrokiem i powiedział:
-Boże, tu jesteś. Już się bałem... - jego policzki się zaróżowiły - Znaczy, wiesz...
Rzuciłam mu się na szyję.
-Myślałam, że cię zabił, prawie umarłam ze strachu. - palnęłam cicho
Chłopak wypuścił młotek z ręki a ten głośno upadł na podłogę. Zasłonił mi oczy i przytulił mocno.
-Nie zabiłeś go...prawda?
Kiwnął głową.
-Trzeba wsadzić tego skurwiela. Mam cię za świadka śliczna - uśmiechnął się i westchnął.

Sk@zanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz