Chapter ten

522 37 3
                                    

Soundtrack -sia- big girls cry

9:32
Odłożyłam kubek z zieloną herbatą na stolik, i wdrapała się na na parapet pod moim oknem.
Wyprostowałam nogi w kolanach, odchyliłam się lekko, żeby następnie złapać za sznurek podtrzymujący jedną z długich ciemno szarych zasłon.
Grafitowy materiał momentalnie wyślizgnął się ze sznurka, i luźno zawisł na karniszu.
Przeciągnęła jego koniec w stronę moich stup, przez co zupełnie oddzieliłam się od reszty pokoju.

Z mojego dzieciństwa bardzo dobrze pamiętam kiedy chowałam się właśnie w ten sposób, przed resztą świata którego uroki (w odwrotnym tego słowa znaczeniu) dopiero zaczynałam poznawać.

Zabawne, mała El myślała że za firanką znazała magiczną krainę bez problemów.

Przesunęłam opuszkami kościstych palców, po z lekka zaparowaynm oknie.
Na zewnątrz nie ustanie lało, a słońce sprytnie ukrywało się za warstwą kłębiastych humor.
Gdybym nie była sobą teraz pewnie użalała bym się nad tym jak to szaro i ponuro było za grubą szybą wysokiego okna przy którym właśnie siedziałam.
Otóż miałam ciekawsze rzeczy do użalania się nad, co w cale nie ujmowało fantastycznej pogodzie, która tylko pobudzała mój zryty mózg do głębszych refleksji.

Przez tyle lat zdążyłam przyzwyczaić się do wielu rzeczy, z resztą nie bez powodu powiedzenie że ‚nawet do wiszenia na szubienicy da się przyzwyczaić' stało się jednym z fraz które swoją merytoryką i głębszym znaczeniem podtrzymywały mnie przy życiu.

Życiu. Życiu?
Czy można uznać to za życie?
Nawet jeśli chciałabym poddać się weryfikacji, to do jakiego wzorca miałabym się odnieść?
Czy istnieje jakiś wzór lub szablon który pomaga odróżnić życie od zwykłego przemijania?
A nóż widelec istniał by takowy czy istnieje przepis na jego ‚reperację'?

Zdecydowanie zdawałam za dużo pytań.
Z resztą nie tylko ja.
Czuje się jak jedna wielka studnia życzeń od której wszyscy wymagają odpowiedzi na swoje często absolutnie absurdalne pytania.

-bierze pani leki regularnie?-kobieta poszarzałej koszuli pochyliła się w moją stronę, splatając razem swoje palce

-tak- przez moją twarz nie przewinął się cień żadnej emocji

-jak odczuwa pani skutki tej terapi?- podniosła wzrok z nad kartoteki pacjenta

-dziwnie-wymamrotałam zdawkowo

-co pani na myśli?- kontynuowała wątek na co w duszy przewróciłam oczami

-jestem mniej śpiąca i nerwowa-wyrecytowałam wyuczoną formułkę

-och to świetnie, wcześniejsze obserwacje wykazywały wyjątkową leko-oporność, awięc leki działają a terapia zmierza w kierunku uśpienia pani zaburzenia, to cudownie czyż nie?- momentalnie rozbudziła się na te kilka nie wiele (przynajmniej dla mnie) znaczących słów

-Mhm- burknęłam
-może mi pani przypomnieć jakie to były-dodałam to krótkiej ciszy

Spojrzała na mnie ściągając ku sobie brwi jakby nie do końca mnie zrozumiała.
Zamrugała kilku krotnie wpatrując się we mnie, po czym wreszcie przewróciła kilka stron w pliku dokumentów.
Zmrużyła lekko oczy przejeżdżając palcem wskazującym wzdłuż jednej ze stron.

-osobowość ‚unikająca' tak zwana lękowa- zaczęła poprawiając okulary na swoim nosie i posyłając mi krótkie spojrzenie
-depresja, Mhm reszta spekulacji nie została zdiagnozowana i udokumentowana w bazie-skończyła dużo szybciej niż zdążyła bym się spodziewać

Wzdrygnęła się na wspomnienie jednej z bardziej nie przyjemnych wizyt u mojego psychiatry.

Wzięłam głęboki i chaotyczny wdech, przesuwając dłońmi po twarzy,
Muszę wrócić na tą jebaną terapię.

-jesteś taka sama jak twoja matka- ojciec parsknął pod nosem mocniej zaciskając ręce na kierownicy

-możesz wreszcie przestać nas do siebie porównywać i mnie posłuchać- zirytowana podniosłam głos

-uważaj na swój ton, nie jestem twoim kolegą- dodał kolejny raz zmieniając temat

-to mnie do cholery posłuchaj- wrzasnęłam na skraju wytrzymałości gniewnie zaciskając pięści

-ta pyskata gówniara jest moimi największym życiowym błędem-wycedził przez zęby raczej do siebie niż do mnie

-jakbyś trzymał chuja w spodniach a nie przystawiał się do matki to nie było by problemu- kontynuowałam cały czas się nakręcając

-dobrze wiesz że bez ciebie wszystkim było by lżej, więc przestań się wydzierać i wykłócać o oczywiste kwestie- powiedział ze stoickim spokojem nie odrywając wzroku od drogi

Potrzebowałam dłuższej chwili na przeanalizowanie jego słów, dopiero po czasie dotarły do mnie jego słowa

-zatrzymaj się- powiedziałam ledwo słyszalne, tak żeby jak najmniej dało się usłyszeć mój łamiący się głos

Nic nie odpowiedział jedynie lekko marszcząc brwi.

-zatrzymaj się kurwa-dodałam trochę głośnie dając łzą spokojnie spływać po moich policzkach

10:53
Od dłuższego czasu siedziałam nad macbook'iem, przeglądając ogłoszenia wynajmu mieszkań w okolicy Long Island.
Mimo wszystko ta dwójka pojebów (czytaj rodzice) miała w jakimś stopniu racje, którą chcąc czy nie chcąc musiałam im przyznać.
Muszę wreszcie zacząć żyć na własny rachunek, i przestać cały czas być na czyjejś łasce.
Jest mi tak znacznie wygodniej, ale potrzebuje zmiany.
Potrzebuje odciąć się od nich, i ogólnie całej mojej przeszłości.
Muszę się od nich odciąć.

Alive Commodity | lil peepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz