Hot Air

156 5 4
                                    

Czy to już koniec? Pomysłałam sama do siebie kiedy znowu otworzyłam oczy, zaniepokojona wruciłam do badania otoczenia. Swiatło lampy ulicznej przebijajace sie przez okno pozwoliło że mogłam zobaczyc co działo sie w srodku : tradycujnie brudne ciuchy Gusa rzucone na podłoge obok drzwi do garderoby, (normalnie dostał by odemnie burę za zostawianie tej zaspy w takim niekorzystnym miejcu, przez co potykałam sie o nie zawsze kiedy chciałam tam dostać,) pudełko z szawka z idea do którego nigdy nie mieliśmy cierpliwości, jak i równiez serca żeby je odstawić bo wtedy padło by w zapomnienie. Oczywiście nie mogłam przeoczyć 80 kilko zywej masy uwalonej na moim brzuchu utrudniajac mi oddychanie, ucieczka nie byłaby łatwa jeśli wogule możliwa, na dodatek trzymał mnie prawa dłonia za biodro i ślinił sie na na delikatny materiał mojej jedwabnej fioletowej piżamki. Kiedyś na sam widok takiego okazu czułości poczułabym obiad podjeżdzający mi do gardła, ale nie teraz może padło mi na mózg ale zamiast odruchu wymiotnego w bruchu poczyłam przyjemne ciepło i ogólne poczucie bezpieczeństwa które było  w tym momencie niesamowita ulgą.

Zdołałam wydostać sie z lużka i doczołgać sie w stronę garderoby. Śmiałam się w duchu żucając moja piżamę i skąpo wycięte figi na samą górę sterty ciuchów Gusa - robiłam to co tak żarliwie tępiłam. Z zaspy odzieży która już dawno powinna przewracać się w pralce udało mi się wyłowić ciepła szaroą bluzę i czarne boxerki z Guess, bezszelestnie wrzuciłam na siebie pożyczone ciuchy, co prawda nie zapytałam o zgode ale wiedziałam zę nie bedzie miał nic przeciwko, a z reszta wręcz przeciwnie. Z przyjemnkościa odegrałam głowie wspomnienie o tym jak Peep pieprzył mnie namiętnie na wyspie kuchennej w wynajętym apartamencie podczas jego ostatniej trasy kiedy narzuciła na mnie jego skórzaną kurtkę żebym nie zmarzła. W środku było prawie tak zimno jak na zewnatrz co tyło powodem przez który wogulę poprosiłam o jakieś okrycie, ale do tego czasu temperatura miedzy nami była tak gorąca że miałam wrażenia jakby przez moje ciało płyneła lawa, dość przyjemna patrząc na to że gdyby tak faktycznie się stało z moich organów wewnętrznych by nic nie zostało. 

-Gus jak się spóznimy to bedzie wszystko twoja wina- moja intencją było żeby zabrzmieć grożnie i stanowczo ale słycząc sama siebie zauważyłam że zabrzmiałam jak bezwolna uległa która nie udacznie błaga swojego pana o chwile ulgi, z resztą to jest mniej wiecej kim byłam w tej sytuacji. Uwielbiałam kiedy dominował bo mogłam się poczuć jakby nie miała żadnej kontroli nad sytuacja i to on decydował nad moim losem, co oczywiście było tylko bardzo przyjemna grą moja kontrola wracała dokładnie na swoje miejsce po jakim kolwiek zgłosie sprzeciwu,  Gus nigdy nie przekraczał moich granic (nie żebym jakieś miała) ale to sprawiało że czułam sie bespiecznie. 

Prawie wiłam się tam rytmicznie zaciskając kolana a przecież jeszcze do niczego nie doszło, jak pies wyuczony wszystkich stuczke na takt przymknełam oczy i odchyliłam głowę kiedy puczułam jego miekkie wargi na mojej szyji dając mu wiecej dostępu. Zaczął delikatnie muskać moją skurę powoli przechodzać na całownie, ssanie i podgryzanie, nie mogłam się powstrzymać kiedy swój zgrabny język przeniusł na to wrażliwe miejce pod moim uchem, wymskneło mi się błagalne skomlenie które w ostatniej chwili udało mi się stłomić, nie chciałam wyjść na zdesperowaną chociaż tak naprawdę taka była prawda ale on nie musiał tego wiedzieć, jeszcze nie. Poczułam konciki jego ust na  mojej skórze podnoszące sie w sugestuwnym uśmiechu, wiedziałam że chciał coś powiedzieć ale odpuścił sobie wiedząc że teraz to nie jest ważne. Wstrzymał oddech kiedy odsłonił mój biust niecierpliwie czekający na attencje od jego pana, miałam wrażenie że prawie słyszę jak skacze mu ciśnienie ale trudno było mi to stwierdzić przez to jak obydwoje dyszeliśmy. na chwile oderwał się od mojej szyji i obserwował wyraz mojej twarzy który idealnie oddawał to jak się czułam kiedy blondyn dobrał się do moich sutków które z jakiegoś powodu zawsze doprowadzały mnie na granice szaleństwa tym bardziej kiedy on to robił, nie chciałam zostać mu dłużna moje ręce nie były w polu zasiegu ale stopy już tak, bardzo dobrze wiedziałam że to był jego konik jak i wiedziałam co zrobić żeby to on teraz stracił nad sobą kontrole kilka delikatnych miżnieć działało na jego wyobrażnie tak skutecznie że jego męskość sprawiała wrażenie jakby chciała uciec z klatki jego ciasnych spodni ktore nie były w stanie utrzymać jego pokażnych rozmiarów.Uśmiechnełam się pod nosem widzac go w pożpiechu rozpinającego rozporek żeby zrobić sobie trochę miejsca, co w perspektywie wyżądziło mu wiecej krzywdy bo teraz to ja miałam nad nim kontrole kiedy to on sam otworzył mi przysłowiową furtkę. -jak skończysz tak szybko to bedziemy przed czasem- zakpiłam patrzac jak męczy się żeby nie dać za wygraną.

Dłogo po tym pamiętnym wydarzeniu Gus mówił mi o tym że noszenie jego ubran jest nawet lepszym podkreśleniem tego że jestem jego niż malinki, jak i o tym że robienie tego z mojej strony jest równo znaczne z poddaniem sie bez walki jak i podanie całej mojej mojej woli dominacji, o czym nie lubiłam słuchać ale mogłam tam dostrzeć trochę prawdy czy tego chce czy nie.

...









Alive Commodity | lil peepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz