Chapter twenty six [epilog]

357 17 12
                                    

Soundtrack -Frank Ocean- white ferrari

7:11 

-Dziewczynki, śniadanie jest gotowe- Głos Jade dobiegał z małej niedoświetlonej kuchni 

W jednym momencie dwie małe blondynki z jeszcze mniejszymi kwadratowymi plecakami, zbiegły po schodach za głosem do matki. Wszystko wydawało się być w absolutnym początku, ale przecież jak tak małe dzieci mogły zauważyć że małżeństwo ich rodziców się sypie. 

-Wczoraj znowu wróciłeś pijany- zmartwiony głos żony rozbrzmiał przy uchu Jareda  

-Ciężko pracuje do późna, żebyś mogła siedzieć w domu z dziewczynkami, a ty narzekasz że napije się szklanki whisky na odstresowanie- warknął i odepchnął ją od siebie 

-Nie przy dzieciach- szepnęła zakłopotana nerwowo oglądając się za siebie 

-Chodźcie aniołki jeszcze spóźnicie się na pierwszy dzień szkoły- zarzucił marynarkę na barki i wyszedł obarczając żonę sądnym spojrzeniem 


Bad luck to talk on these rides
Mind on the road, your dilated eyes watch the clouds float
White Ferrari, had a good time
(Sweet 16, how was I supposed to know anything?)
I let you out at Central
I didn't care to state the plain
Kept my mouth closed, we're both so familiar
White Ferrari, good times

Alive Commodity | lil peepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz