Soundtrack- Tyler,the creator feat. Kali Uchis - Perfect
17:56
-Boże synku- blondynka w średnim wieku rzuciła się Gusowi w ramionaTo chyba była jego matka, co ja gadam to na pewno była jego matka.
W ułamku sekundy mój żołądek zacisną się z bólu, nie nie tego fizycznego, uświadomiłam sobie ile dałabym za cofniecie czasu I danie sobie szansy na odbudowanie relacji ze swoja rodzina.A ty musisz być Elien!- kobieta od razu mi rzuciła mi się na szyje
Oczy wszyły mi na wierzch, nie wiem czy z zaskoczenie czy z powodu łez wzruszenia które momentalnie napłynęły mi do oczu.-Tak proszę pani- mruknęłam dusząc się w jej w brew pozorom silnych ramionach
-Jaka tam pani, nie jestem aż taka stara, mów mi Liza- uśmiechnęła się ciepło wypuszczając mnie z swojego niedźwiedziego uścisku
Nic już nie mówiąc wymusiłam na sobie nieśmiały uśmiech w odpowiedzi.
-No już opowiadać, co tam u was słychać- Kobieta zaczęła idąc w stronę postoju taksówek
-No generalnie to nic- mruknął Gus ciągnąc za sobą nasze bagaże
-No ale jak to nic, przecież od ostatniego razu kiedy się widzieliśmy minęło ponad pół roku coś musiało się dziać, jak ty nie chcesz nic mówić to może Elie mi coś zdradzi- no super jestem w dupie
-Oprócz tego że przeprowadziłam się do Gusa to wiało trochę nudą, oboje mieliśmy bardzo dużo pracy- odpowiedziałam pękając z dumy po wymyśleniu idealnej ściemy
-Oj wy młodzi myślicie tylko o pracy, a czasu na cieszenie się życiem zostaje wam tak niewiele, tak po za tym to czym ty się zajmujesz
-Programowaniem- powiedziałam pierwsze które wpadło mi do głowy, nie zastanawiając się nawet czy będę tego żałować i jak bardzo będę musiała się tłumaczyć
-O, naprawdę? pierwszy raz mam okazje rozmawiać z programistą, to musi być niezwykle interesujące zajęcie - z tej sytuacji już nie ma wyjścia, kontem oka widziałam jak Blondyn powstrzymuje się od wybuchnięcia gromkim śmiechem, a ja zorientowałam się że nie wiem absolutnie nic o mężczyźnie który przez następne trzy dni ma robić za mojego chłopaka
18:48
-Dobra żarty się skończyły musisz mi powiedzieć wszystko o co może pytać twoja rodzina tak żeby się niczego nie domyślili- prawie krzyknęłam zamykając za sobą drzwi starego pokoju Gusa
-Ale jak?-bąknął bez przekonania
-Srak, potrzebuje odpowiedzi na pytania które najprawdopodobniej będzie zadawać twoja rodzina, ile jesteśmy razem, gdzie się poznaliśmy, inne pierdoły które nie powinny ich interesować- warknęłam zbulwersowana
- Mogłaś zapytać mnie wcześniej, miałaś mnóstwo czasu żeby ze mną rozmawiać- w ułamku sekundy wyraz jego twarzy zrobił się ponury a głos ostry
-Chyba się bałam albo nie wiem, nie byłam gotowa- jego zimny ton sprawił że zaczęłam się jąkać nie mogąc sklecić najkrótszej odpowiedzi
-Mam nadzieje że nie będziesz bała się teraz improwizować- rzucił mi ostatnie sądne spojrzenie i wszedł z pokoju zostawiając mnie samą w niezręcznej ciszy
19:02
-Czy wszyscy już są? możemy zaczynać?- Liza przerwała chaos próbując przekrzyczeć płaczące dziecko w tle
-Tak- mruknął blondyn siedzący naprzeciwko mnie
Liza rozpoczęła jakąś grupową modlitwę, w której oczywiście nie uczestniczyłam, Gustav oczywiście też. Złapał moją rękę pod stołem, tak jakby chciał mnie w czymś wesprzeć, a ja zdarzyłam tylko złapać dwu sekundowy kontakt wzrokowy, zanim reszta zgromadzonych zaczęła dzielić się opłatkiem.
-Weź rybkę- szatynka którą zdążyłam poznać jako partnerkę brata mojego "partnera" zwróciła się do swojego nastoletniego syna
Nie wspominając już nawet o tym jak niezręcznie czułam się w towarzystwie rodziny blondyna, dodatkową krępującą rzeczą była ta okropna bariera którą mimo wszystko można było wyczuć miedzy nami, w tamtym momencie jedyne co chciałam zrobić to po prostu szczerze porozmawiać, zrobić coś co powinniśmy zrobić już dawno.
-Od kiedy jesteście razem?- następujące pytanie zostało wypowiedziane przez Karla brata Gusa, a mi utknął kawałek mięsa w gardle
Spanikowana posłałam znaczące spojrzenie blondynowi oznajmiając mu tym samym że to jego moment na improwizacje.
-Wydaje mi się że od mniej więcej pół roku, ale nie jestem pewien nie mam pamięci do dat- hm, sprytnie, sprytnie
-Macie jakieś plany na przyszłość?- kontynuował
-Na ten moment zrobić sobie przerwę od harowania w pracy i poświecić sobie więcej czasu, wiesz o co mi chodzi- odpowiedział przeżuwając kawałek brokuła za to Karl kontynuował swoją spirale kompletnie nie potrzebnych pytań, jedną jedyną rzeczą przez która nie będę mogła dzisiaj zasnąć jest sposób w jaki Gustav spojrzał na mnie wciskając te wszystkie kłamstwa swojemu bratu nawet jeśli była to tylko zlepka nic nie znaczących słów poczułam się jakby były one skierowane prosto do mnie
-zaraz wracam- bąknęłam wstając od stołu
21:22
-Możemy już otwierać prezenty?- mruknął niezadowolony nastolatek
-Ah, możecie- odpowiedziała Liza przerywając wspominki "starych dobrych czasów" z wujem Peterem, z resztą po otworzeniu kolejnej butelki wina było to jedna z normalniejszych rozmów która prowadziła dorosła część towarzystwa
Ja i Gustav jako duże dzieci, razem z reszta młodziaków wstaliśmy od stołu zmierzając w stronę choinki.
-Najpierw ja- Gus nie czekając na moją odpowiedz rozpoczął poszukiwania prezentu dla mnie
Nie mniej jak pół sekundy później w moich rękach znalazło się małe prostokątne pudełeczko, obstawiam że jakaś droga ale prymitywna biżuteria.
-Bilet?- nie jestem w stanie opisać jak bardzo zdziwiona byłam w tamtym momencie, może wyśle mnie na jakąś bezludną wyspę żeby ode mnie odpocząć
-Chciałem cie gdzieś zabrać, dać ci zdystansować się od wszystkiego co cie tutaj dręczy- wow, tylko tyle mogę powiedzieć w tym temacie
-Pytanie brzmi, czy ty chcesz jechać ze mną?- kontynuował z nieśmiałym uśmiechem na twarzy
-Chyba nie mam wyboru kupiłeś już bilety- odpowiedziałam z pół uśmiechem
-Yeez, wiesz o co mi chodzi, chce dać sobie szanse na poznanie ciebie i wszystkich twoich tajemnic - bąknął niezadowolony
-Myślałam że już mnie przejrzałeś- droczyłam się z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy
-Dopiero zaczynam- skończył krótkim słodkim pocałunkiem
CZYTASZ
Alive Commodity | lil peep
Fanfiction#1-Chicklit 11.1.2019 #1-Peep 28.10.2019 #1-Rip 24.12.2020 Notbody dies a virgin life fucks us all