Chapter twenty two

269 14 2
                                    

Soundtrack -tove lo- habbits

10:11
Obudziłam się jak zwykle w chujowym nastroju,
Hmm pomyślmy dlaczego?

Wydaje mi się przez to że moja najlepsza przyjaciółka ma przedemną jakieś chore tajemnice, a mój współlokator zachowuje się jakby ktoś zapłacił mu żeby mnie poderwać, a co gorsza nie idzie mu wcale tak źle jak mogłoby się wydawać.

Nie zostaje mi chyba nic poza potulnym czekaniem aż z grado-burzy z piorunami moje życie znów powróci do swojej typowej smutno pospolitej mrzawki w mglisty dzień.

Nadal jeszcze trochę zaspana poczłapałam do łazienki na dole, oczywiście druga była dosłownie naprzeciwko mojej sypialni ale nie mam zamiaru iść tam po tym co się ostatnio stało.

Na dole z resztą jak na górze było kompletnie cicho co oznaczało że Gus jeszcze śpi wiec najciszej jak umiałam udałam się do łazienki.

Och wow, ta w porównaniu do poprzedniej wygląda jak spa, na środku stało ogromne jacuzzi, wszędzie było  mnóstwo luster i ciepłych świateł, a samo pomieszczenie wielkością przypomina bardziej salon niż łazienkę.

Chyba nic by się nie stało gdybym zrobiła sobie relaksującą kąpiel.

Zostawiłam swoją piżamę, konkretniej stare przetarte dresy na wieszaku i czym prędzej weszłam do brodzika.
To był jak najbardziej dobry pomysł, gorąca woda od razu rozluźniła moje napięte mięśnie, a sama zanurzyłam się po samą szyję.

11:02
Podskoczyłam jak poparzona kiedy poczułam zimną dłoń na moim ramieniu, całe to uczucie błogostanu i relaksacji opuściło mnie jeszcze szybciej niż się pojawiło kiedy zobaczyłam kto siedzi obok mnie.

-co ty tu robisz-wrzasnełam zakrywajac jedną ręką piersi

-Wydaje mi się że to moja łazienka i mogę tu wchodzić kiedy chce, a poza tym nie masz się co zakrywać i tak widziałem cie już bez stanika- powiedział z tym swoim bezczelnym uśmieszkiem na twarzy

W tamtym momencie moim największym marzeniem było brutalne zerwanie tego uśmieszka z jego twarzy.

-To nie zmienia faktu że mógłbyś wchodzić tutaj kiedy mnie tutaj nie ma- uśmiechnęłam się złośliwie kładąc swoją dłoń na jego udzie

Oczywiście był wyraźnie zaskoczony, ale w końcu o to mi chodziło i mój plan przebiegał sprawniej niż się tego spodziewałam.

-Widzę że wcale ci to nie przeszkadza- na jego twarzy ponownie zagościł ten klasyczny uśmieszek a mi na usta cisnął się głośny śmiech, faceci są tacy prości w obsłudze

-Na jakiej podstawie to stwierdzasz?- mruknełam siadając okrakiem na jego kolanach

-Nie pchałabyś mi się na kolana gdyby ci to przeszkadzało- dodał układając dłonie na moich pośladkach

Nie dodając nic więcej wypiłam się w jego usta, obiełam jego szyję ręką i zanurzyłam drugą w jego włosach.

Okropnie bałam się do tego przyznać.
Przyznać do tego że to lubie, lubię kiedy nasze usta są razem, ale jeszcze gorsze było przyznanie się do tego że lubię jego...

16:02
Stara skrzypiąca winda ruszyła w górę, Dalia zadzwoniła do mnie jakieś dwie godziny temu i kazała mi tutaj przyjechać.

Na szczęście Gustav okazał się być tak miły i mnie tutaj podrzucił bo nie wybrarzałabym sobie jechać metrem w te strony Nowego Yorku.
Dla niezorjetowanych jadę właśnie do starego mieszkania babci troya w którym robił imprezy aż do wyprowadzki, oczywiście ta melina znajduje się na bronxie a co się z tym wiąże policji jest tutaj jak kot napłakał a wolałabym nie dostać kulki od randomowej osoby która stwierdzi że jej tu nie pasuje.

No cóż witamy w Ameryce.

Winda wydała z siebie głośne skrzypnięcie i zatrzymała się na czwartym piętrze, odsunełam metalową blachę bo drzwiami tego nie można było nazwać i stanęłam pod odpowiednim mieszkaniem.

Zapukałam dwa razy i czekałam na jaką kolwiek reakcje, gwałtowne chaotyczne kroki, przekręcanie klucza w zamku i głośny pisk mojej przyjaciółki.

-O Boże jesteś cała- wydusiła rzucając mi się na szyję tym samym praktycznie mnie miarzdząc

Oddałam uścisk i bez słowa odsunełam się o parę centymetrów, nie będę kłamać reakcja Dali podniosła mnie trochę na duchu bądź co bądź świadomość tego ze ktoś się jeszcze tobą interesuje mnie uspokaja ale nie o to mi chodzi,
Troy stał dużo dalej od nas oparty barkiem o ścianę z założonymi rękami i miną mówiąca "masz mi coś do powiedzenia"
Tylko co?

-Hej- mruknełam bardziej do chłopaka niż do brunetki ale ten tylko odwrócił wzrok jakby patrzenie na mnie sprawiało mu wyjątkowy dyskomfort

-A gdzie masz swoje rzeczy?-przygaszony głos D sprowadził mnie na ziemię

-Co masz na myśli?- zapytałam wyraźnie zdziwiona

Obydwoje spojrzeli po sobie jakby zobaczyli ducha.

-Ten chłopak u którego mieszkasz...- brunet w końcu się odezwał ruszając w naszą stronę
-Musisz o czymś wiedzieć

-O czym- tym razem ja założyłam ręce i zmierzyłam go wzrokiem mówiącym "zaskocz mnie"

-On próbował wyciągnąć odemnie jak najwięcej informacji na twój temat- przewróciłam oczami

-Awiec chcesz mi powiedzieć że nie ugiołeś się i trzymałeś gębę na kłódkę- oczywiście doskonale znałam swojego przyjaciela jak i znałam odpowiedz na swoje własne pytanie
-A ty wziąłbyś kogoś o kim nie wiesz kompletnie nic pod swój dach, czy postanowiłbyś się o tym kimś czegoś dowiedzieć- miałam wrażenie że przyjeżdżając tutaj tylko zmarnowałam czas, ale ta dwójka cały czas wyglądała jakby miała do dodania jakaś bąbę która sprawi że umrę w butach

Może powinnam im zaufać i przynajmniej postarać się zrozumieć ich obawy ale coś z tyłu głowy mówiło mi że w obecnym układzie wydarzeń będzie mi lepiej, najprawdopodobniej popełniam ogromny błąd którego pewnie będę żałować chociaż możliwie nadal jestem zamroczona (albo i zauroczona) i nie wiem co robię.

-Coś jeszcze- dłam im ostatnia szansę

Korekta by missfelisitis

Alive Commodity | lil peepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz