さよなら

180 6 0
                                    

Przedmowa:
Wiecie jakie to błogie uczucie, spać sobie w ciepłym łóżeczku do dziewiątej, bez stresu i bólu? Zapewne duża ilość odpowie, że tak. Dlatego kij z mrówkami wam w ten boski cud! Nikt na mojej warcie nie zazna tego uczucia niewdzięcznicy!

Czułam pod swoją obolałą głową niewyobrażalnie miękką, a do tego ciepłą poduszkę. Moja ciało okrywała puchata pościel, na którą narzucony był miękki i pachnący, (z bliżej nieokreślonego powodu), Rukim kocyk. To wszystko dopełnione było umięśnionym ramieniem Kaia, który obejmował mnie i przyciskał do siebie przez prawie całą noc, jakby bojąc się, że ktoś mnie ukradnie. O dziwo nie miałam mu tego za złe, bo miło było poczuć się pilnowaną. Nawet jeżeli było to już chorobliwe, a ja stawałam się jak Graal, o które Asasyni i templariusze od lat mordowali się w imię własnych przekonań.

Mimo to kochałam go nawet mocniej niż swojego psa, Totiego, który był ze mną już piętnaście lat na tym świecie sarkazmem i ściekami płynącym. On niestety o tym wiedział i potrafił to wykorzystać aż za dobrze przeciwko mnie. Na moje szczęście ja też byłam jego majonezem w żołądku i nie pozostawałam mu dłużna. Wystarczyło ładnie się ubrać, umyć włosy, żeby loki były bardziej wyraźne i ugotować kopytka. Swoją drogą on pokochał kopytka i wyjazd do Polski bez nich, czy tydzień w Japonii, były dla niego gorszą katorgą niż wyciąganie Uruhy ze sklepu z crocsami.

Reasumując żyło nam się jak w bajce, jednak na naszej drodze i w mojej sielance pojawił się jeden szczegół. Na swojej lewej kostce poczułam niewyobrażalnie wielkie pieczenie. Czułam jakby ktoś do tego miejsca przyłożył mi rozgrzany do czerwoności pręt i z śmiechem godnym największego psychopaty, kręcił nimi młynki na twojej topiącej się jak plastikowy kubeczek w ognisku skórze. Z głośnym piskiem wyrwałam się z objęć mężczyzny i jak Wellinger po pierwsze miejsce, skoczyłam w kąt naszej sypialni. Przerażonymi oczami spojrzałam na Ute, który przez mój nagły ruch leniwymi ruchami nadgarstkach przecierał zaspane oczy. Następnie spojrzał na mnie jeszcze bardziej skośnymi oczami niż zazwyczaj i ziewnął, jak gdyby nigdy to niczego nie doszło.

-Co tym razem Wercia?- Jego głos był niewyobrażalnie seksownie zachrypnięty, a ja miałam ochotę ponownie wskoczyć mu do łóżka. Ale nie. Muszę być twarda. Muszę być cholernie twarda i wytrwała. To był już jeden raz za dużo.

-Znowu to zrobiłeś.- Obdarzyłam go najbardziej bez emocjonalnym tonem głosu na jaki było mnie stać, na co on jedynie westchnął i obrócił się na plecy.

-W nocy jakoś ci to nie przeszkadzało.- Mimowolnie wróciłam do wspomnień z wspomnianego przez niego czasu i musiałam mu przyznać w głębi duszy rację. Jednak tym razem nie wypowiem tego na głos. Nie pozwolę mu znowu być na górze.

-Ale noc to było coś innego.- Wyszłam z kąta, w którym przed chwilą klękałam i stanęłam nad nim ze ściągniętymi brwiami.- I proszę do tego nie wracać bo to żaden argument, tylko głupia przepychanka. Jesteś winny i tyle.

-Ja ci załatwię jakąś terapię...- I właśnie te słowa podziałały na mnie jak Bóg na Sławka. Mogę przysiąc, że moje oczy zabłysnęły czerwienią, a mną wstrząsnął nagły przypływ diabelskiej mocy.

-O nie panie Yutaka Tanabe.- Momentalnie podniosłam głos i wskazałam na niego drżącym od złości palcem.- Tym razem już stanowczo przesadziłeś!

-To ja przesadziłem?!- Najwidoczniej ten Japanes nie chciał być ode mnie gorszy i również podniósł głos, wychodząc tym samym z łóżka i stając naprzeciwko mnie. Nasze oczy stanęły na tej samej wysokości, a między nami można było wyczuć przepływające fale nienawiści.- Robisz mi awanturę o siódmej rano, bo przez sen dotknąłem cię przez kompletny przypadek stopą! To się leczy!

I Fuck My Crush || Historia oparta na faktachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz