145 16 2
                                    

-Masz paszport?

-Mam.

- Pieniądze?

-Też.

- A wodę.

- Mamo, nie mama pięciu lat. Mogłabyś wziąć przykład z taty. On zbija klocki w grze.

Pokazałam na mężczyznę, który siedział na pobliskich krzesełkach i starał się przejść sto któryś poziom. Moja mam kompletnie nie zwróciła na niego uwagi i nadal mierzyła mnie wzrokiem. Kiedy zobaczyła, że jestem cała na czarno, a w walizce znajdą się ubrania w zbliżonej kolorystyce, o mało sama mnie nie spakowała. Końcem końców udało mi się ją przekonać do takich kolorów. W końcu miałam tam jechać na koncert metalowy. To do czegoś zobowiązuje, chociaż widząc niektóre Japonki powinnam ubrać różową spódniczkę, zrobić sobie dwa kucyki i wpiąć w nie neonowe czaszki. Na samą myśl o tym się wzdrygnęłam.

-Słuchasz mnie?

-Tak mamo.

-Nie wydaje mi się.

-A ty nie masz po co tyle panikować.

Przysunęłam się do niej, a następnie ją przytuliłam. Usłyszałam tylko jak wzdycha i po chwili oddaje mój gest. Kiedy w końcu się od niej odsunęłam, za mną rozległ się głos, który kazał mi wsiadać do samolotu. Pomachałam rodzicom, ale tylko mama mi odmachała. Tato prawdopodobnie przegrał, bo walił w ekran smartfona środkowym palcem. Westchnęłam i przeszłam przez barierki, a potem przede mną rozpostarł się długi korytarz. Do uszu od razu włożyłam słuchawki i skupiłam się na krzykach agonalnych Sho. Mijałam ludzi, ale dzięki waleniu Issei'ego w bębny, udało mi się ich zlekceważyć i nie wpaść w panikę. W końcu mam już osiemnaście lat, jadę do Japonii, a moje Xiaomi ma dziewięćdziesiąt procent baterii. Przede mną około dwunastu godzin lotu, powinnam dać radę. Minęłam stewardessę i usiadłam na swoim miejscu. Okno, kochane niezawodne okno. Przytuliłam się do ściany samolotu i zamknęłam oczy. Jeżeli uda mi się wytrzymać ten moment podróży, nic mnie nie powstrzyma. Nawet ściana złożona z napalonych Azjatek w pierwszym rzędzie nie sprawi, że nie dostanę się pod scenę. Przez słuchawki usłyszałam, jak ktoś każe mi zapiąć pasy. Zrobiłam to co chciał i mocno zacisnęłam dłonie na łokietnikach. Poczułam nagłe szarpnięcie i oklaski ludzi. Prychnęłam i otuliłam się swoim swetrem. Nie wiem jak oni, ale ja zamierzam to wszystko przespać.

♨♨♨

Po odebraniu bagażu i drobnych turbulencjach, przez co nadal mam znaki po wbitych paznokciach w dłonie, wyszłam na lotnisko. Teraz muszę polegać na sobie i swojej znajomości japońskiego, która oprócz kilku słów z anime, jest znikoma. Ale mam też angielski i niemiecki. Ten drugi raczej mi się nie przyda, ale znając zamiłowanie Japończyków do Niemiec, może ktoś podpisze ze mną traktat o wzajemnej przyjaźni i przygarnie mnie na te dwa tygodnie?

Cicho zaśmiałam się z swojego kiepskiego żartu i ciągnąc za sobą ciężką jak cholera walizkę, udało mi się wydostać do miejsca, gdzie stały taksówki. Mogłam spróbować z autobusem, ale nie chcę skończyć na jakiejś wsi, gdzie hodują ryż. Tak więc wsiadłam do pierwszego lepszego samochodu, najpierw siłując się z walizką, która nie chciała kulturalnie siedzieć obok mnie. Potem podałam mężczyźnie hotel do którego ma mnie zawieźć, a ten kiwnął głową i ruszył. W sumie on mógł mnie gdzieś wywieźć, zgwałcić i sprzedać na czarnym rynku. Nie powiem, że lekko bym się zdenerwowała. Może dziać się ze mną co chce, ale najpierw koncert The GazettE. Potem mogą mnie gwałcić i zabić. Przynajmniej umrę spełniona i z uśmiechem na twarzy.

Nagle przypomniałam sobie o mamie. Cicho zaklęłam pod nosem i wyciągnęłam swój telefon. Nadal ponad 30% baterii. Niby chiński, a jednak powala na kolana każdy inny telefon.

I Fuck My Crush || Historia oparta na faktachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz